Z panem Konstantym o tym co boli
I.
Patrz pan, panie Konstanty,
wczoraj, w wieczornej godzinie,
w puszce pełnej gadów, jadem przepalonej,
tańcowały diabły na cieniutkiej linie.
Pluły w twarz obiadnikom, na wszystko gotowe.
Boruta z Asasellem, czerwoni od pasji, *
rozdawali dary na czterdziestym czwartym
polu skradzionych nadziei.
Durniom rozdziawionym rozkładali karty.
I, panie Konstanty, wierz pan albo nie,
rozdając czarne buty i masę portfeli,
wiedzieli dokładnie, kto czego chce.
Trzymali się zawsze prawniczej litery.
A wielu chciało wszystko. Pieniędzy i sławy,
ciała pięknej kobiety lub nerwów ze stali.
Inni chcieli być prawem,
(bo mit mądrość utrwalił -
prawo to władza i pachnie ciężką forsą,
której nikt nie ogranicza i nikt nie odbiera).
Dostali, co chcieli, dziś noszą brzemiona
prawa takiego, jak je, kto rozumie;
a rozumie, jak chce, dla swego patrona,
skrytego w piekielnej, nieziemskiej skorupie.
Na koniec wystawili, na stołecznym corso,
kamasze poety, steranego wierszem.
Poezja musi umrzeć! Krzyczeli w mikrofon.
Niech buty świat rozdepcze, niech sczezną wraz z rymem!
Opluli je dokładnie, obśmiali, wydrwili.
Lecz buty poety błyszczały najpiękniej,
więc wielu było takich, co by je nabyli.
Wprost z butonierki wyjęte, prawdziwie zaklęte. **
Kupić je chciał naiwny bogacz za dwa suwereny.
Puścili go w skarpetkach, cerowanych rosą.
W kieszeni znalazł potem skrzydła nietoperzy,
a buty gdzieś przepadły – poeta chodzi boso.
Przypisy (na życzenie):
*Asasello - demon z "Mistrza i Małgorzaty" M. Bułhakowa
** "But w butonierce" - Bruno Jasieński

Komentarze (10)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania