Z wizytą w krematorium

Witajcie!

To znowu ja, to Wasz nielubiany bloger! Tym razem ma coś ciekawego, bo prawdziwego. Po prostu zwiedziłem krematorium. Nie śmiejcie się, bo tylko głupcy chcą zapomnieć o śmierci. Jedyna prawda o człowieku to fakt, że kiedyś umrze.

Wszyscy skończymy w krematorium, bo cmentarze stają się nieekologiczne, zatem warto coś nie coś o tym wiedzieć. W Szwecji widziałem wielkie zbiorcze krematorium spalające zwłoki z całego kraju. Ono tak było skonstruowane, że energię ze spalania wykorzystywano do ogrzewani wody w pobliskim osiedlu. Ciekawe jak smakowałby herbata z takiej wody, albo jak czulibyście się rano, myjąc zaspaną twarz wodą podgrzewaną ze spalenia trupów?

Nie jest to nowy wynalazek ludzkości. Swego czasu niemieccy nadludzie w jednym obozów koncentracyjnych podłączyli system ogrzewania baraków obsługi i mieszkań strażników do spalarni trupów, bo krematoria pracowały dzień i noc (niestety smutne to!).

To szwedzkie krematorium nie mogłem zwiedzić, bo mój pobyt tam ograniczył się do przebywania w biurze. Załatwiałem sprawy związane ze sprzedażą różnych modeli urn pogrzebowych i niewiele było czasu na dyskusję, a co dopiero na zwiedzanie. Jednak sytuacja się zmieniła gdy byłem w Niemczech. Załatwiałem tam w jednej miejscowości sprawy związane z handlem urnami. Tak się złożyło, że przebywałem w krematorium i dane mi było je zwiedzić. Przede wszystkim to nie uwierzycie! Krematoria kojarzą się nam współcześnie z piecami do spalania, ale to tylko część tej rzeczywistości. Tak naprawdę to są duże kombinaty podobne do fabryk, chętnie nazwałbym to fabryką cmentarną. Tu zaczyna się wszystko to, co jest związane z pogrzebem, który jak wiadomo, kończy się na cmentarzu.

Takie krematorium, zwane zakładem pogrzebowym (po niemiecku "die Bestattungsinstitut"), składa się z kaplicy i spalarni, no i oczywiście poczekali i biura, a także sklepu, w którym czasami widać też moje urny, ale w dobrej cenie.

Zwłoki przygotowane do spalenia, już umyte i ubrane w strój pogrzebowy ze specjalnymi z papieru zrobionymi butami pakuje się do trumny. Oczywiście ze względów ekologicznych nie są to trumny z drewna, lecz z grubego kartonu ozdobionego w różne go wyboru wzory.

Na specjalnym wózku zawozi się trumnę ze zwłokami do pieca. Jest to duże urządzenie z aparaturą dostarczającą tlen do spalania oraz gaz. Przy tym wszystko to jest obsługiwane automatycznie przy użyciu różnych elektronicznych czujników, które regulują temperaturę i czas spalania. Te wymiary ustala się według wagi nieboszczyka, jeśli jest ciężki i gruby to czas jego spalania jest dłuższy. Trumnę wsuwa się automatycznie do komory spalania i też automat ją zamyka. Włącza się system spalenia i trwa to średnio około jednej godziny, no czasami dłużej. Po drugiej stronie pieca w specjalnym pomieszczeniu obecni w tej ceremonii pogrzebowej mogą oglądać przebieg spalania, spoglądając na to przez szybę ognioodporną. Po zakończeniu wydobywa się ręcznie przy użyciu specjalnej szufli prochy i kości, następnie się je schładza zimnym powietrzem. Potem przenosi się taki zbiornik z resztkami do młynka, który mieli je to na drobne. Oczywiście przed zmieleniem zabiera się z tego zbiornika metalowe części, bo zdarza się, że zwłoki mają protezy. Wyjmuje się też szamotowy krążek z numerem porządkowym służącym do identyfikacji zmarłego. To prosty sposób na uniknięcie pomyłki przy identyfikacji szczątków. Zmielone resztki wsypuje się do urny i dodaje się ten krążek.

Urnę oczywiście wcześniej wybierają uczestnicy ceremonii pogrzebowej, lub w przypadku braku takich osób decyduje administracja zakładu pogrzebowego. Jeżeli jest to urna ekologiczna, zrobiona z materiału rozkładającego się w naturalnym procesie to dodaje się na pamiątkę drzewko. Zwykle mówi się, że jest ono gratis, ale tak naprawdę to wliczone w koszty pogrzebu. Takie drzewko rośnie sobie na miejscu pochówku prochów.

Jeśli urna jest metalowa lub ceramiczna to wmurowuje się ją w specjalną niszę w ścianie cmentarnej, którą opatruje się tablica inskrypcyjną z imieniem i nazwiskiem zmarłej osoby, czasami na życzenie dodaje się jakąś sentencję. Jedną z popularnych jest łacińska sentencja: "Hodie mihi, tibi cras", co znaczy "Dziś mnie, a jutro tobie".

Zapamiętajcie, że też umrzecie, zapewne nie jutro jak głosi sentencja, ale na pewno kiedyś, bo taka jest prawda o krótkim i mizernym żywocie.

Zawsze chętnie Wam doradzę w sprawie wyboru urny, bo dysponuję prawie dwustu modelami, może coś znajdzie się ciekawego?

 

Pozdrawiam Was serdecznie!

Matt Custor

przedstawiciel handlowy

Firmy "Radosna Urna"

.

 

Postscriptum

W związku z tym, że ukazał się pod tym tekstem dziwny komentarz, informuję, że treść mojej notki ma charakter pseudoliteracki i jest fikcją. Oto fragment tego nieszczęsnego komentarza: (cyt.) "Ty urnami handlujesz?! - Wstydź się na śmierci, na nieszczęściu zarabiać...".

Smutne jest to, że współcześnie ludzie zmanipulowani mediami nie potrafią odróżnić fikcji pseudoliterackiej od rzeczywistości.

Przy okazji powiadamiam, że od kilku miesięcy nie piszę komentarzy i w ten sposób wyciszyłem ataki trolli, a teraz mam spokój. Tylko jedna niemyta dusza wstawia ciągle jedynki, ale może się tymi niecnymi czynami zmęczy. Poczekam, mam sporo czasu!

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Akwadar 11.02.2021
    Memento mori...
    Niezłe.
  • Celina 11.02.2021
    Podobno 1/3 urn z prochami nie jest nigdy odbierana przez rodziny z centralnej spalarni w Sztokholmie. Tak się przejmują swoimi zmarłymi.
  • W Gangesie, prochy i trupy ludzi i zwierząt se harcują pośród zażywających kąpiele i nikt nie krzywduje.
    Ty urnami handlujesz?! - Wstydź się na śmierci, na nieszczęściu zarabiać...
    W Tybecie wielu mnichów wystawia się na pożarcie sępom i spoko jest, u nas można by krukom, wronom, w klatkach - wolierach i wpuszczać tez lisy. Lis pogrzebowy, kruk i wrona pogrzebowa, i mrówka.
  • Zaciekawiony 12.02.2021
    A ja przy okazji przypominam, że dwa razy już zapowiadałeś, że się z nami żegnasz i najwyżej za parę miesięcy pojawisz się pod inną nazwą. Kto tu trolluje?
  • "W związku z tym, że ukazał się pod tym tekstem dziwny komentarz, informuję, że treść mojej notki ma charakter pseudoliteracki i jest fikcją."

    Tłumacz, tłumacz, informuj, a przyznać jużeś się zdążył! Czekaj tatka latka, a truposzy wilcy nie zjedli, one dalej leżą a rozkład postępuje.
    Jesu! Bosze! wczoraj media były wyłączone, to przecież nie stąd zmanipulowanie, to inny czynnik.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania