Z zewnątrz
Dźwięki dochodzą do mnie jakby przez watę,
jakbym zanurzyła głowę głęboko.
Głębiej niż jest w stanie dotrzeć światło,
które nawet poza tym jest tylko umowne.
Rozprasza się i tańczy na uchu igieł,
a ja próbuję nawlec je i nie zemdleć,
zanim nie wrócisz do domu przez komin
czy dziurę w ścianie.
Zatykam ją wszystkim co pod ręką,
a pod ręką mam tylko watę, trochę wody
i kilka igieł, które są zielone.
Które jeszcze przed chwilą rosły na świerku,
więc nie nadają się do szycia.
Łaskoczą tylko skórę, kiedy chce się zabliźnić.
Komentarze (6)
Bo była.
Ale chciałam zostawić to tak, otwarte.
Dsieki za stałą obecność :)
Ale dzięki :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania