Z ŻYCIA MUSZEK OWOCOWYCH

Przyglądam się życiu muszek owocowych

Egzystencji pełnej problemów bytowych.

Choć małe owady życie mają krótkie

Zrazu fajniutkie, lecz w gruncie głupiutkie.

 

Narażę się tym może ciut etmologom

Występując z tą swoją wiedzą ubogą,

Ale poeta wcale nie pretenduje,

Pisze tylko co widzi i czym się dziwuje.

 

Zalęgły się rojem mi te mini muchy

Na ciele spleśniałej w koszyku gruchy.

Fakt ten na koniec dopiero odkryłem,

Gdy pozbyć się miesiąc ich nie potrafiłem.

 

Więc obserwowałem sobie muszek życie

Od maleńkich kropek poczętych skrycie

Do par w miłosnych uniesienia locie

Z których wyrosły w tydzień wielkie krocie.

 

Głodne muszki włażą dosłownie wszędzie

Niejedna na akt wiary ten się zdobędzie,

I włażąc do butelki z malutkim otworem

Jest dla innych odwagi wielkiej wzorem.

 

Ponieważ mają mózgi muszki niewielkie,

Ale za to instynkty nieodparte wszelkie

Ignorują jawnie oczywiste zagrożenia

Byle się dostać tam gdzie zapach jedzenia.

 

Skończyło się, jak było do przewidzenia

Raz wszedłszy do środka nie ma wychodzenia!

Muszki potopiły się w morzu octu winnego

Rezultatu brawury nie mogło być innego…

 

Innym razem widzę dwie muszki na sobie

W miłosnym uścisku złączone obie.

Przerwać niestety musiałem te amory

Pac! I koniec tragiczny małej love story.

 

Czuję się jak bóg patrząc na te dramaty

Ale nie odczuwam jakiejś wielkiej straty.

Tak chyba być musi z Bogiem i z nami

Muszkę, jak nas, szczęścia wizja mami.

 

Kończymy zaś jak te owady głupiutkie

Życie zrazu niektórzy mając fajniutkie

W większej jednak boskiej makro skali

By Bóg się nami przejął jesteśmy za mali.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania