Z życia początkującej zabójczyni.

Nigdy nie wmyślałam, że będę miała przyjaciela, więc tym trudniej patrzy się na jego śmierć. Czasem nie wiesz czy jest dla ciebie jeszcze miejsce na tym świecie, szczególnie gdy właśnie jedno straciłeś. Wyobraź sobie, że siedzisz w ciepłym pokoju, jest ci miło, z radia leci twoja ulubiona piosenka i popijasz swoją ulubioną herbatę...gdy nagle to wszystko znika ,lodujesz w ciemnym pomieszczeniu gdzie jest zimno, mokro i nie przyjemnie. Tak czuje się po stracie Dave'a, tylko, że w moim przypadku jest to o wiele gorzej, bo straciłam jaką kol wiek determinację. A to wszystko moja wina, to ja chciałam pojechać z nim do teatru, to ja go namówiłam, nie wiedziałam, że tak się to skończy...nie wiedziałam, że przez moje zachcianki Dave zginie. Przez jego śmierć, straciłam dom, jakie kol wiek środki do życia, wszytko. Jego dom przejęła siostra Dave'a , wyrzuciła mnie od razu, nie nawiedzi mnie, według niej, jestem tylko pasożytem, może ma rację...ale mogła nie wyrzucać mnie od razu na ulicę w zimę, to okrutne. Dave był moim pierwszym przyjacielem, nigdy z nikim się nie przyjaźniłam. Wolałam swoje towarzystwo, nie potrzebowałam ludzi do szczęścia, ale teraz nie potrafię się przyzwyczaić do samotnego życia. Muszę znaleźć pracę i wynająć mieszkanie.To śmieszne... jedna zachcianka może zrujnować całe życie. Obecnie mieszkam w drewnianym domku, jest on zaraz przy lesie, nienawidzę lasów, boję się ich, choć ojciec powtarzał, że nie ma się czego bać, był kłusownikiem, ostatecznie zmarła w lesie, złamał sobie kark spadając z drzewa, matka popadła w depresję...obecnie mieszka w Australii, gdy się wyleczyła ożeniła się ponownie, o mnie zapomniała, nigdy nie próbowała się ze mną skontaktować. To straszne, że wyglądam dokładnie jak ona, mam czarne, kręcone, bujne włosy, mały nos, duże czarno-brązowo oczy i usta które wyglądają jak pomalowane czerwoną szminką, po ojcu jedyne co dostałam to wysoki wzrost i charakter. Ojciec przypisał wszystko na matkę więc ja nie dostałam od tej wiedźmy ani grosza. Eh o ale cóż, teraz mam w posiadaniu piękną, zniszczoną chatę, w której jest zimno, ciemno i okropnie! A moja głupia duma nie pozwala mi ubiegać się o pomoc...

Miesiąc, po wprowadzeniu się do chaty, w końcu zdobyłam pracę,to dobrze bo zaczynałam wariować...gdybym nie przebywała tam tylko w nocy ale i w dzień, to bym na pewno umarła ze strachu, i nie chodzi mi tylko o las ale o to, że to jest ciemna nora w których jest pełno zakamarków dla myszy, pająków i cholera wie co jeszcze mogło się czaić w tej chacie...w sumie moje nowe mieszkanie nie est takie jak do Dave'a ale zawsze coś, tylko na to mnie stać jako kelnerka w kawiarni która upada. Muszę pracować od 6:00 do 20:30 a czasem do 23:00 i to nie dlatego, że jest duży ruch, tylko dlatego, że jestem sama a kierownik łudzi się się jeśli będzie dłużej otwarte to na pewno ktoś przyjdzie. Dzienny ruch to średnio 5-10 klientów, czasem dochodzi do 15, ciężko mi to przyznać ale mamy coraz to większy ruch, to pewnie dlatego, iż kierownik kazał mi dbać o czystość i porządek lokalu, do tego kupuje lepszą kawę... to dobrze. Co dzień przychodzę do kawiarni, nawet w niedziele, przychodzę do mieszkania z 3 pokojami, w tym z łazienką , w której mieści się mała kabina prysznicowa, ubikacja i mały kranik. Kuchnia posiada w sobie, mikrofalę, mały piekarnik i lodówka która dosięga mi do do połowy ciała. Moja sypialnia mieści moje łóżko i małą szafkę na ubrania, w której nie ma zbyt wielkiej zawartości. Tak mija mi życie aż w końcu zostaję zwolniona, a jednak...zbankrutował. Od wyprowadzenia się z domu Dave'a minęło już pół roku, ale czuje że było to zaledwie tydzień temu...czasem myślę czy nie lepiej jest po prostu z sobą skończyć. Ale nie, dam radę, na wet jeśli nie mam już po co żyć, to dalej mogę coś zrobić.

Pewnego dnia, gdy szłam ulicą wracając do mieszkania które już niedługo miałam opuścić zatrzymał mnie chłopak, wyraźnie był ode mnie młodszy o jakieś 5-7 lat, ja ma aktualnie 28. Zaproponował bym wykonała dla niego zadanie, tym zadaniem było zabicie kierownika mojej byłej pracy. Chłopak przedstawił się jako Ronald, wyjaśnił mi, że ten człowiek wisi mu jakieś duże pieniądze. Nie powiedział dlaczego akurat to mnie o to poprosił ale nie obchodziło mnie to, obiecał mi trzy tysiące za jego załatwienie, zgodziłam się bez namysłu.

Znalazłam go bez problemu, mieszka tam gdzie niegdyś istniała jego restauracja, a dokładnie, zaledwie 2 tygodnie temu,jego sypialnia znajdowała się na drugim piętrze tego budynku, przez to, że często chodziłam z tatą do lasu, choć się bałam, nauczył mnie wpinania po drzewach i skalistych stropach, więc bez problemu wspięłam się do okna sypialni, przez szyby dostrzegłam spakowane walizki i puste otwarte szafy, pewnie zaczeło mu brakować na czynsz. Strzaskałam szybę tak cicho jak się da ale uroki nocnej ciszy są takie, że każdy hałas słychać z potrojoną siłą. Kierownik obudził się natychmiast, był mocno wystraszony, wstał z łóżka i chwycił kij od miotły, poznał mnie od razu, zaczął mnie wyzywać, jego krzyki ucichły jednak po wyciągnięciu prze zemnie ostrego noża który dostałam od Ronalda, choć umilkł, nie przestał się broić, zaczął machać kijem jak szalony, złapałam jeden z końców i przybliżyłam się do dawnego szefa, jednym ruchem przecięłam mu gardło, wyszeptałam tylko ciche

" Przepraszam " Od tamtej chwili zostałam zabójca na zamówienie, moją przykrywką stała się wymyślona przez Ronalda ksywka " Smile " a to dlatego, że każdą ofiarę żegnałam właśnie tak żegnałam, stałam się dość sławna gdy jeden z ofiar mi uciekł więc musiałam nosić maskę, zawsze jest inna, wydaję mi się, że polubiłam tą robotę a poczucie winy przy pierwszym i drugim razem, znikło...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Armila15 30.12.2016
    Strasznie przepraszam za ucięte literki !!!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania