"Z życia typowej nastolatki." - Roz.I
Rozdział I
Leżąc okrakiem na łóżku, zamykam oczy i wysłuchuje stukanie zegarka wiszącego na ścianie. Trwam w tej pozycji parę minut, a następnie wydalam z siebie zbędne powietrze mając nadzieję, że też dzięki temu odejdą ode mnie wszystkie problemy. Jest to może śmieszne, bo jak 15-letnia dziewczyna może mieć problemy? Nie, nie mam pijanych rodziców. Nie, oni się nie rozwiedli. Nie, nie nękają mnie też w szkole. Nie, nie miałam chłopaka i ze mną nie zerwał. To w czym rzecz? Mam przecież idealne życie. Kochających rodziców, przyjaciół. W czym rzecz, Miley? Nie, nie mam depresji, choć jest to teraz "takie popularne". Choroba zwana dżumą XXI wieku. Co śmieszne, mogę ją mieć, ale serdecznie się tego wypieram. Nie jestem taka jak wszyscy. Może inaczej, nie chcę być taka jak wszyscy.
Przerywając moje zamyślenie, w domy rozległ się dzwonek do drzwi. Drgnęłam momentalnie od nagłego dźwięku, uśmiechając się z żalu do samej siebie, że tak się przestraszyłam iście znanej mi rzeczy. Wysłuchiwałam z uwagą następujących dźwięków. Wpierw czask drzwi, pomruki wyjścia czy wejścia i pojedyncze słowa padające z ust mojego rodziciela, czyli taty. Mama o tych godzinach jest zawsze w pracy.
- Miley, do ciebie! - krzyczy swoim donośnym głosem, odbijający się echem w naszym pustym jednorodzinnym domu. Zmarszczyłam brwi z myślą, czy przez przypadek nie zaprosiłam kogoś bez myślenie, do moich wrót. Nie, raczej nie. Nie ruszyłam telefonu od mojego przyjścia. Nie miałam ochoty.
Słyszę delikatne kroki, idące po drewnianych schodach prowadzących na górę. Są co raz bliższe. Kierują się powoli do mojego pokoju. Naciśnięcie klamki i wejście wzdłuż pomieszczenia. Zaśmianie się na mój widok i moje widoczne znudzenie, często spotykaną osobą.
- Co tym razem? - zapytałam wzdychając, widząc moją koleżankę, która miała banana na twarzy.
- Nie uwierzysz! - typowe słowa, jak dla niej.
Drama.
- No? - przewróciłam oczami, wyraźnie zmęczona, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Dzisiaj na poprawce z fizyki, Andrew siedział ze mną w ławce. - mówiła z radością i wewnętrzną ekscytacją, cała czerwona na twarzy.
- Cóż, to ciekawe. - rzekłam, choć szczerze miałam to naprawdę gdzieś. Niestety czy stety, jestem takim typem osoby, który wysłuchuję przychodzące niewiasty w potrzebie.
Norma.
- No to...
Półgodziny spokoju, za przeproszeniem, psu w dupę poszło. Kolejny raz opowiada mi o swoim tak zwanym "crush'u", użalając się nad sobą, że nie ma u niego szans, ale równocześnie nic z tym nie robiąc.
- Co myślisz? - pyta, po skończeniu swojego wykładu.
- Mhm... - chętnie bym jej odpowiedziała od razu, ale wiem, że nasze koleżeństwo szybko by się skończyło. - Myślę, że to jest jakiś znak. - wymuszam na swojej twarzy lekki uśmiech. Spoglądając w jej oczy, miałam wrażenie, ze ujrzałam iskrę.
Cho, nadzieja się odzywa.
- Lecz bez działania nic nie poczniesz, Sally. - dodałam kładąc się z powrotem.
- No wiem, ale wiesz jak to wygląda. - przewracam niewidocznie dla niej, oczami, gdy mówi po raz setny te same słowa.
- Cóż, przekonamy się jutro. - zasłaniam ręką oczy, zamykając je, odgarniając przy tym złe myśli o koleżance.
- Co masz na myśli?
- Zobaczymy jakie będzie jego jutrzejsze zachowanie w stosunku do ciebie.
- Rozumiem. Która tak właściwie jest godzina? - spytała się, patrząc się chwilę po mojej wypowiedzi w jeden punkt, którym była pusta, błękitna ściana. Spojrzałam odruchowo na zegarek wiszący tuż pod sufitem na przeciwko nas. Ona powędrowała tam wzrokiem. Odczytując godzinę, zauważyłam u niej minimalne zestresowanie.
- Muszę się zbierać. - rzekła poważnie.
- Mama?
- Tak. - westchnęła. - Dzięki za wszystko, Miley. Tak z baczając z tematu, masz zadanie z historii?
- Jeszcze nawet nie zajrzałam do plecaka. - uśmiechnęłam się niedbale.
- Spoko, odprowadzisz? - potwierdziła jej zapytanie, ruchem głowy, w stając z łóżka.
° ° °
Przesuwam palcem po szybce telefonu, przelotnie obserwując oczami następujące obrazki. Nagle moim oczom ukazał się dymek czatu, z cyferką "1" po lewej stronie kółka ze zdjęciem znajomego.
Geniusz ????????: Siema, jak tam? ????
Widząc kto pisze, od razu wzięłam się za odpisanie na wiadomość.
Istna anielica ????????: No hej, a jak myślisz? XD
Geniusz ????????: Szkoła? Rozumiem cię xd
Anielica ????????: Przynajmniej, ty jeden... ???? A jak u cb?
Geniusz ????????: Zmęczony jestem... Nic nowego xd
Anielica ????????: Nom, mam tak samo XDD
Przerwając krótkie pisanie, przypomniała sobie pewną rzecz, którą miałam wykonać. Zanim ruszyłam do wykonania przypomnianej czynności, napisałam jeszcze wiadomość.
Anielica ????????: Zw
° ° °
- Cholera, gdzie są te pieniądze? - szukam nerwowo wymienionej powyżej rzeczy, kręcąc się w kółko. Słyszę wyraźne dobijanie się do drzwi dzwonkiem. - Pierdolić, biorę swoje. - wyrwałam szybko z mojego portfela 50 złotych. Biegnąc truchtem do drzwi.
- Dzień do... - zatrzymałam się, widząc znajomą mi osobkę. - Kiedyś zabije. Przysięgam zabije.
- A co myślałaś, że kto idzie? - zaśmiała się niska dziewczyna, która we wzroście i złośliwym charakterze mogła by swobodnie przypominać krasnala, była to Eve.
- Czekam na kuriera. Tata mi powiedział, że przyjdzie i od razu jak sobie przypomniałam, zaczął dzwonić dzwonek i ... - westchnęłam, uświadamiając sobie, że moje tłumaczenie jest nadaremno. - ...Nieważne.
- Idziesz na rynek? - spytała ignorując, a ja posłałam jej znudzone spojrzenie.
- A co przed chwilą powiedziałam? Czekam na kuriera.
- No weź chodź. Nikt nie może, zostałaś mi tylko ty. -namawiała mnie, pomimo jasnych powodów odmowy. Irytujące.
- Nie. - rzekłam stanowczo.
- Menda. - przewróciłam na to oczami. - Obrażam się.
- Bywa. Do jutra. - nie odezwała się i poszła, a ja zamknęłam niewzruszona delikatnie drzwi.Westchnęłam.
° ° °
Mocny czask drzwiami, głośny, aż odbił mi się w uszach. Doskonale, wiedziałam kto wrócił.
- Cześć mamo! - krzyknęłam odnośnie, tak aby mnie usłyszano.
- Cześć, cześć... - mówiła zapewne w pośpiechu, odgarniając wszystkie od siebie pakunki i rzeczy, z tego co słyszę. Ruszyłam się z miejsca i schodami udałam się na niższe piętro.
- Jak było w pracy? - spytalam udając się do kuchni, po zamierzoną przekąskę, czyli chleb z masłem i szynką.
- Aaa, ciężko. - westchnęła wyraźnie zmęczona. Mama zawsze tak mówi i nie dziwię się jej. Ostatnio dostała awans na zastępstwo szefa, jednak prokurator to nie taka prosta praca, a z każdym wyższym szczeblem jest co raz ciężej.
- Jak w szkole? - spytała siadając.
- Nudno. - odpowiedziałam automatycznie, sięgając do lodówki. Zaśmiała się jak zawsze na moje słowa.
- Jakieś oceny? - dopytywała chcąc przedłużyć rozmowę.
- Dziś... - zaczęłam się zastanawiać, jakie w ogóle miałam lekcje w tym dniu. - ...Chyba nie.
- No cóż, to dobrze. - uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłam.
° ° °
Przejechałam oczami, wzdłuż aktywnych osób. Ujrzałam znaną mi sylwetkę i imię. Poczułam mocniejsze bicie w okolicach mojej klatki piersiowej.
- Chciałabym z nim chodziarz się zaprzyjaźnić... - mruknęłam do siebie, kładąc się na boku. Po niedługiej chwili nacisnęłam jego profilowe. Po raz setny w moim życiu, przeglądam to samo, no ale cóż. To jest właśnie psychoza na jedna osobę, zwane zauroczeniem bądź zakochaniem.
Bardziej zakładam, że to zauroczenie. Przygryzłam dolną wargę ponownie oglądając jego profilowe.
- Czemu zawsze coś czuję do swoich przeciwieństw? - mruknęłam marudnie.
To koniec I części. Wiem, nudne. I nie spodziewała bym się niczego więcej. I tak tego nikt nie przeczyta. XD Jest to praktycznie autentycznie o moim życiu, więc jak ktoś jest zainteresowany ciągiem dalszym, to... Podziwiam xdd Jestem otwarta na opinię o mojej amatorskiej twórczości (tylko bez hejtu). I to chyba tyle, papa xdd
Komentarze (2)
"Wpierw czask drzwi, pomruki wyjścia czy wejścia" - "czask"? Ojojoj, chyba coś w tym wyrazie jest nie tak :)
"czy przez przypadek nie zaprosiłam kogoś bez myślenie, do moich wrót." - bezmyślnie razem :)
"- Cóż, to ciekawe. - rzekłam, choć szczerze miałam to naprawdę gdzieś. " bez kropki po "ciekawe", bo kontynuujesz zdanie po myślniku
" Tak z baczając z tematu,(...)" - zbaczając
"- Muszę się zbierać. - rzekła poważnie. " - tu tak samo. Bez kropki przed myślnikiem
"- Jeszcze nawet nie zajrzałam do plecaka. - uśmiechnęłam się niedbale. " - tu też
"Przesuwam palcem po szybce telefonu, przelotnie obserwując oczami następujące obrazki. Nagle moim oczom ukazał się dymek czatu, z cyferką "1"" - oczami, oczom - powtórzenie, może ujmij to jakoś inaczej?
Tak tytułem wstępu, jednak ktoś przeczytał! Wyhaczyłam pobieżnie kilka błędów, analogiczne możesz wyszukać sama. Tekst, tak jak napisałaś, w istocie nie przedstawia wartkiej akcji, ale był do przełknięcia. Nie zrażaj się i pisz dalej. Od czegoś się zaczyna. Mam nadzieję, że nie potraktujesz tego komentarza jako "hejt". Błędy wytykam z czystej życzliwości. Pozdrawiam!
Nie chodzi o to, że nudne, choć faktycznie, akcja niezbyt warta. Przeróżnych błędów jednak sporo.
Bez oceny
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania