Za Murami Kremla

Grzegorz Brańka

Za Murami Kremla

 

 

 

 

 

Niniejsze opowiadanie przedstawia autentyczne wydarzenia, słowa jakie w nim padają, stanowią zapis historyczny.

 

 

 

 

 

 

Rozdział I

Śmierć Dyktatora

Kuncewo, Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, dacza Józefa Stalina, noc z drugiego na trzeci marca 1953 roku.

Generał Paweł Łozgaczew, zastępca dowódcy ochrony domu letniskowego, należącego do Józefa Wisarionowicza Stalina, Sekretarza Generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego oraz premiera rządu radzieckiego, kończył kolejny nocny obchód. Działo się tak wiele razy, jednakże w tych chwilach stary żołnierz odczuwał szczególny niepokój. W ciągu mijającego dnia, przywódca komunistycznego mocarstwa nie dawał znaku życia.

Nikt jednak nie śmiał wejść do sypialni wodza, bez jego zezwolenia. Gdyby ktokolwiek złamał tę niepisaną zasadę, niechybnie zostałby zastrzelony, lub aresztowany pod zarzutem usiłowania zabójstwa „Ojca Narodu”. Łozgaczew doskonale pamiętał, jaki los spotkał jednego z jego podwładnych. Ten prosty żołnierz zwierzył się kiedyś żonie, ze zmartwienia, jakie stanowiły dla niego skrzypiące oficerki.

– Mogę obudzić Towarzysza Stalina, gdy odpoczywa po ciężkim dniu, a muszę pełnić służbę i pilnować, by nie zakradł się wróg.

Następnego dnia, ochroniarz założył na buty specjalne filcowe nakładki, teraz już jego krokom nie towarzyszyło skrzypienie, poruszał się całkowicie bezszelestnie. Niedługo później członek ochrony patrolował korytarz przed gabinetem Stalina. Dyktatora zaciekawił fakt, że widzi jednego z ludzi, odpowiedzialnych za jego bezpieczeństwo, nie słysząc jego kroków. Wezwał podwładnego do siebie. Wysłuchawszy opowieści o pomyśle, by nie przeszkadzać mu w pracy skrzypieniem butów, Generalissimus, niby to od niechcenia spytał:

– Moglibyście zabić człowieka?

– Oczywiście, Towarzyszu Stalin, w czasie służby na froncie zadusiłem Faszystę własnymi rękami.

O świcie następnego dnia, wiernego ochroniarza aresztowano i, po doraźnym procesie, rozstrzelano.

O godzinie 23:00, Generał Łozgaczew ponownie zbliżył się do gabinetu Sekretarza Generalnego, przez szparę między drzwiami a podłogą, można było dostrzec smugę światła. Logiczne wydawało się więc, że gospodarz, jak w tym domu nazywano dyktatora, wciąż pracuje. Nie było jednak słychać odgłosów pisania, czy szelestu przewracanych kartek. Zaniepokojony oficer zapukał do drzwi. Nie doczekawszy się odpowiedzi nacisnął klamkę. Przez uchylone drzwi oficer dostrzegł znajomą sylwetkę, skuloną na dywanie. – Upił się? – Łozgaczew zaczerpnął powietrza, nie wyczuł jednak zapachu alkoholu. Generał podbiegł do leżącego człowieka i pochylił się nad Stalinem.

– Towarzyszu Stalin, coś Wam Dolega? – jedyną odpowiedzią był krótki, chrapliwy oddech, wydobywający się z ust dyktatora.

Generał wezwał dwóch innych agentów ochrony: Rybina i Starostina, by pomogli mu przenieść Generalissimusa na kanapę, po czym pobiegł do telefonu, by zadzwonić do Ministra Bezpieczeństwa Publicznego i zwierzchnika Tajnej Policji Politycznej, NKWD, Ławrentija Berii, tylko ten człowiek mógł nakazać wezwanie lekarzy, do nieprzytomnego wodza.

Oczekiwanie na połączenie trwało godzinę. Gdy Łozgaczew wreszcie usłyszał głos ministra, powiedział szybko:

– Muszę was zawiadomić, że Towarzysz Stalin zasłabł, proszę o zgodę na wezwanie lekarzy.

– Przyjadę do Kuncewa, wówczas podejmę decyzję – odpowiedział Beria.

Minister przybył do daczy dopiero o godzinie 3:00 nad ranem. Szybkim krokiem przeszedł do gabinetu Stalina, pochylił się nad chorym, który krótko zacharczał. Beria odwrócił się do obecnych w pokoju żołnierzy.

– Czego panikujecie?! – warknął. – Nie widzicie, że Towarzysz Stalin śpi? Zostawcie naszego przywódcę w spokoju, a ja potem pogadam sobie z wami we właściwy sposób. Już stojąc w drzwiach odwrócił się. – Zabraniam wam dzwonić do kogokolwiek, zrozumiano?! Won!

Szef bezpieki powrócił do Kuncewa 3 marca o godzinie 9:00. Dopiero wówczas wyraził zgodę na udzielenie pomocy lekarskiej. Kierujący konsylium, profesor Miasnikow, po dokładnym zbadaniu Stalina, stwierdził, iż „Pacjent przeszedł wylew krwi do lewej półkuli mózgowej, będący wynikiem nadciśnienia i arteriosklerozy, prawdopodobnie zapaść miała miejsce w ciągu dnia 2 marca”. Gdy lekarz wyszedł z pokoju wodza zaczepił go wicepremier, Gieorgij Malenkow.

– Powiedzcie szczerze, Towarzyszu profesorze, jak oceniacie stan chorego?

Miasnikow zawahał się, uznał jednak, że nie powinien unikać odpowiedzi. – Jest… śmiertelny

– Nie widzicie możliwości uratowania Towarzysza Stalina?

- Gdyby to ode mnie zależało…

- Musimy uczynić, co w ludzkiej mocy, aby podtrzymać życie Towarzysza Stalina – Malenkow mówił powoli, akcentując każde słowo. – Śmierć gospodarza będzie wielkim ciosem dla władz i narodu radzieckiego, musimy odpowiednio przygotować społeczeństwo na przyjęcie tej strasznej wiadomości.

– Robimy wszystko, co w ludzkiej mocy, wybaczcie Towarzyszu – odpowiedział wymijająco lekarz, po czym odwrócił się i wrócił do gabinetu pacjenta.

W ciągu dnia stan zdrowia dyktatora gwałtownie się pogorszył. Nad ranem zespół lekarski orzekł, że Stalin przeszedł atak serca. Zdecydowano wreszcie poinformować Opinię Publiczną, o stanie zdrowia „Ojca Narodu”. 4 marca Agencja TASS, wydała następujący komunikat:

„W nocy z pierwszego na drugi marca, Towarzysz Stalin, przebywający w swoim moskiewskim mieszkaniu, doznał wylewu krwi do mózgu. Towarzysz Stalin stracił przytomność, nastąpił u niego paraliż prawej ręki, nogi i utrata mowy.”

Następnego dnia Sekretarz Generalny zaczął wymiotować krwią. W willi zgromadzili się najważniejsi członkowie rządu oraz dwoje dzieci Generalissimusa: córka Swietłana i syn Wasyl. Dyktator coraz częściej i na coraz dłuższe momenty zapadał w śpiączkę. W trakcie wielogodzinnego czuwania, zastanawiające było zachowanie Ławrentija Berii. Patrząc na bezwolnego wodza, jawnie okazywał obrzydzenie. Ledwie jednak Josif Wisarionowicz otwierał oczy, Minister Bezpieczeństwa padał na kolana całując rękę tyrana.

Nadeszła godzina 21:50, 5 Marca 1953 roku. Stalin odzyskał świadomość, wyciągnął rękę i kolejno wskazał na osoby stojące wokół jego łóżka. Kilka sekund później ciało przywódcy światowego Komunizmu, bezwładnie opadło na pościel. Lekarze stwierdzili zgon.

Tak przeszedł do historii jeden z najkrwawszych reżimów w dziejach ludzkości, którego rządy, trwające dziewiętnaście lat, kosztowały życie około czterdziestu milionów ludzi. Ławrentij Beria zwrócił się do członków dawnej eskorty zmarłego. – Podstawcie samochody, wracamy na Kreml.

 

Rozdział II

Reformator

5 marca 1953, Moskwa, Kreml.

W Sali konferencyjnej Kremla trwało wspólne posiedzenie: Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Rady Ministrów oraz Prezydium Rady Najwyższej (organu stanowiącego Wieloosobową Głowę Państwa). O głos poprosił Ławrentij Beria.

– Towarzysze, w związku z opróżnieniem się urzędu Przewodniczącego Rady Ministrów, wnoszę o powołanie na urząd Przewodniczącego Rady Ministrów, Towarzysza Gieorgija Maksimialianowicza Malenkowa.

Wszyscy obecni zareagowali na wniosek oklaskami, by chwilę później jednogłośnie przychylić się do prośby. Teraz przemówił świeżo mianowany premier.

– Proponuję powołać Towarzyszy: Ławrentija Berię, Wiaczesława Mołotowa, Łazara Kaganowicza oraz Nikołaja Bułganina na stanowiska wicepremierów. Beria po raz kolejny zwrócił się do zebranych

– Wnoszę o scalenie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

Gremium zaakceptowało propozycję, następnie ogłosiło powołanie wnioskodawcy na stanowisko szefa MSW. Podjęto również uchwałę o reelekcji Nikity Chruszczowa, na urzędzie Sekretarza KC do Spraw Rolnictwa.

Kolejne dni przyniosły w państwie zmiany, równie ważne, jak powstanie nowego zespołu władzy.

Już w kilka godzin po zebraniu, na którym utworzono nowy rząd, pierwszy wicepremier i Minister Spraw Wewnętrznych, wydali rozporządzenie o przekazaniu administrowania systemem Obozów Pracy z MSW do Ministerstwa Sprawiedliwości. Niedługo później, Beria zakończył śledztwo w tak zwanej „Sprawie Kremlowskich Lekarzy” mającej doprowadzić do uwięzienia i skazania na śmierć milionów ludzi, z przedstawicielami „aparatu partyjnego” na czele pod zarzutem spisku na życie zmarłego Stalina.

Komunikat, wydany przez dziennik Partii Komunistycznej „Prawda”, wzbudził niebywałe poruszenie w społeczeństwie, oświadczenie MSW brzmiało następująco: „Stwierdzono, że przyznanie się do winy aresztowanych (lekarzy), uzyskiwano w wydziale śledczym byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego przy pomocy niedozwolonych środków, ściśle zakazanych przez radzieckie prawo. Osoby oskarżone o niewłaściwe prowadzenie śledztwa, zostały aresztowane i poniosą odpowiedzialność karną.”

Kolejną inicjatywą Berii, stała się amnestia dla więźniów politycznych. Z dwóch milionów pięciuset dwudziestu sześciu tysięcy czterystu dwóch ludzi przesiadującymi za drutami kolczastymi łagrów, miało pozostać dwieście dwadzieścia jeden tysięcy najgroźniejszych kryminalistów. Jako wicepremier, zwierzchnik bezpieki, mógł reformować nie tylko swój resort. Wstrzymał również całkowicie bezzasadną budowę kanału Wołga – Bałtyk oraz systemu elektrowni na Donie. Zabronił też wprowadzania w życie propozycji Nikity Chruszczowa, tworzenia wielkich zespołów rolnych, zwanych „Agromiastami”.

Największe jednak poruszenie wywołały propozycje wicepremiera, dotyczące Spraw międzynarodowych. 2 czerwca 1953 roku, polityk przedstawił rządowi memorandum, pod tytułem „Środki Poprawy Sytuacji w Niemieckiej Republice Demokratycznej”. Plan zakładał:

– porzucenie polityki przymusowej budowy Socjalizmu;

– podjęcie działań w celu stworzenia zjednoczonych, demokratycznych, miłujących pokój Niemiec;

– zatrzymanie polityki przymusowej kolektywizacji , która wywołuje niepokoje wśród chłopstwa;

– wstrzymanie polityki eliminowania prywatnego kapitału;

– poprawę systemu finansowego;

– zastosowanie środków gwarantujących poszanowanie praw i wolności obywatelskich.

Najbliższe dni wykazały, że nie były to puste zapowiedzi. Beria podjął kroki zmierzające do wycofania z NRD stacjonujących tam wojsk radzieckich, by następnie przeanalizować możliwości postawienia na czele państwa, podobnych sobie liberalnych polityków. W odpowiedzi przywódca wschodnich Niemiec, Walter Ulbricht, ogłosił podniesienie o dziesięć procent norm produkcyjnych w przemyśle. Co naturalne, decyzja ta, wywołała protesty.

16 czerwca ulicami Berlina Wschodniego przeszły demonstracje robotników, żądających odwołania rozporządzenia. Beria, natychmiast poleciał do Berlina, by osobiście zażegnać kryzys. Drugiego dnia rozruchów, demonstrantów zaatakowały radzieckie czołgi, w wyniku pacyfikacji zginęło 21 osób.

Minister Spraw Wewnętrznych musiał jednak wracać do Moskwy, gdyż dotarły do niego wieści, o nieplanowanym posiedzeniu Prezydium Komitetu Centralnego. W trakcie narady, wicepremierowi zarzucono osłabienie Socjalizmu poprzez zbytnią liberalizację, co wywołało kryzys w Niemczech. Jednakże Beria całkowicie zignorował te oskarżenia, odpowiedział tylko:

– NRD? Jakie znaczenie ma w ogóle NRD? To nawet nie jest prawdziwe państwo. Utrzymują je radzieckie oddziały, chociaż nazywamy ten twór „Niemiecką Republiką Demokratyczną”.

– Stanowczo protestuję przeciw takiemu podejściu, do zaprzyjaźnionego państwa – zaoponował Minister Spraw Zagranicznych, Wiaczesław Mołotow.

Skrajnie liberalne działania wicepremiera Ławrentija Berii od dawna wzbudzały nieufność innych przywódców partii komunistycznej. Jednak dopiero „Sprawa Niemiecka” przelała „Czarę Goryczy”. Konserwatywni Marksiści uznali, że nieobliczalne działania pierwszego wicepremiera zagrażają systemowi socjalistycznemu. A tego systemu tradycyjne skrzydło partii postanowiło bronić, nie bacząc na środki.

 

Rozdział III

Czerwcowy przewrót

Dacza Gieorgija Malenkowa, czerwiec 1953 roku.

Nikita Chruszczow uścisnął rękę premiera, następnie zdjął biały kapelusz i usiadł przy ogrodowym stole.

– Stalin mówił, że bez niego jesteśmy jak ślepe kocięta –zagadnął. – A Beria nas potopi jak ślepe Kocięta, w jednym worku.

Gieorgij Malenkow westchnął. –To trudne… to trudne – odpowiedział, nie wypowiadając w pełni swoich myśli. Chruszczow, był jednak większym optymistą. – Wojsko jest większą siłą niż dywizje NKWD.

–Wielu wysokich oficerów Armii Radzieckiej opowiada się za Berią, na przykład Dowódca Moskiewskiego okręgu Wojskowego, Generał Artiemiew, w czasie wojny dowodził oddziałami specjalnymi NKWD, teraz jawnie popiera Berię.

– Równie wielu Wojskowych, nienawidzi naszego liberalnego wicepremiera, choćby Żukow, nam jednak – Chruszczow wymówił ze szczególnym naciskiem „nam” – powinno zależeć zwłaszcza na Bułganinie.

Malenkow wciąż wydawał się nieprzekonany, co stało się natychmiast widoczne dla jego rozmówcy.

– Jeśli nie usuniemy Berii teraz, on usunie nas później i dobrze o tym wiesz. Pomyśl, co już straciłeś, Prawda nie nazywa cię „przywódcą partyjnym”, jeszcze niedawno były to pierwsze oznaki niełaski.

– Rozumiem, że decyzję o aresztowaniu Towarzysza Ławrentija miałoby podjąć prezydium KC na posiedzeniu 26 czerwca, ze strony których członków prezydium możemy uzyskać poparcie?

– Po „Sprawie Niemieckiej” Mołotow nie ma już złudzeń i jest po naszej stronie. Z Bułganinem, jak powiedziałem, nie powinno być problemu, gdyż Beria groził mu usunięciem ze stanowiska. Woroszyłow i Mikojan, są sojusznikami Berii, ich nie uda się pozyskać.

Malenkow uznał argumenty Chruszczowa. – Zgoda, rozpoczynaj zbieranie głosów.

26 czerwca, w gmachu Ministerstwa Obrony, spotkali się Nikita Chruszczow i minister Nikołaj Bułganin. Rozmowę zaczął Chruszczow: – Uzyskałem poparcie 20 z 22 członków prezydium, więc nie obawiam się odrzucenia wniosku o aresztowanie. O klęsce naszego planu, może zdecydować interwencja dwóch dywizji NKWD. Nawet jeśli Beria zostanie uwięziony, te odziały nadal będą dość silne, by uwolnić go i dokonać Zamachu Stanu.

– Bez obaw, wydam obecnym w Moskwie jednostkom pancernym rozkaz, okrążenia ulic, od Kremla do bunkra Wojsk Obrony Przeciwlotniczej, czołgami. Choćby Wojska MSW próbowały interweniować, nie zdołają przełamać tej blokady, gdyż jak wiemy, nie dysponują ciężką bronią.

– Pozostaje jeszcze ochrona osobista, tu proponuję powierzyć dokonanie aresztowania oficerom wyposażonym w broń.

– Macie na myśli kogoś konkretnego?

– Na parterze widziałem Marszałka Żukowa, może on kogoś pozyska. Uważam, że możemy liczyć na wsparcie Towarzyszy Pawła Batickiego, szefa Sztabu Sił powietrznych, Baskowa, Zuba i Jufferewa.

Bułganin podszedł do telefonu. Gdy usłyszał głos dyżurnego wydał dyspozycje. – Odnajdziecie Towarzysza Marszałka Żukowa i zaprosicie go do mojego sekretariatu.

Dwaj politycy spędzili tą chwilę w milczeniu. Po niej w drzwiach pojawił się Oficer Dyżurny.

– Towarzyszu Ministrze, Marszalek oczekuje w sekretariacie.

– Proście! – odpowiedział Bułganin. Niedługo później, w gabinecie pojawił się Żuków.

– Witaj Gieorgij! – powiedział Chruszczow, wyciągając rękę na powitanie. – Nie mamy czasu na drobiazgowe wyjaśnianie sytuacji, powiem, więc krótko: za kilkadziesiąt minut rozpocznie się posiedzenie prezydium. Postanowiliśmy zwolnić z obowiązków Towarzysza Berię, musi zostać niezwłocznie aresztowany, w przeciwnym razie, on aresztuje całe prezydium. Chciałbym usłyszeć, czy zgodzisz się wziąć w tym udział.

Żuków nie odpowiedział, na jego twarzy pojawił się jedynie szeroki uśmiech. Jednak ta reakcja wystarczyła sekretarzowi, odezwał się więc: – nasze siły są jednak nieco za szczupłe, czy mógłbyś wskazać nazwiska jeszcze kilku towarzyszy, którym można by zaufać i przyjechaliby do ministerstwa?

- Może Breżniew, Getman, Szatiłow i Pronin?

Obecny przy rozmowie Marszałek Bułganin, zanotował nazwiska, po czym wezwał dyżurnego i polecił sprowadzić wymienionych oficerów.

Gdy wezwani wojskowi przybyli do biura, zwrócił się do nich Nikita Chruszczow:

– Pojedziecie z nami na Kreml, waszym zadaniem będzie aresztowanie Ławrentja Berii, który sprzeniewierzył się dobru naszej partii i ojczyzny. Zbierzecie się w pomieszczeniu przylegającym do sali obrad, na sygnał wejdziecie do sali i aresztujecie Berię.

– Kto przekaże sygnał i jaki? – spytał Generał Baticki.

– Znakiem będzie dźwięk dzwonka, zainstalowanego pod blatem biurka premiera Malenkowa.

Godzinę później członkowie prezydium Komitetu Centralnego zasiedli za długim stołem konferencyjnym. Obecnych było 21 osób, jak dotąd nie pojawił się jedynie Wicepremier Beria. Gdy wreszcie dotarł na zebranie, bez słowa zajął swoje miejsce i spytał:

– Jaki jest temat narady? A w ogóle dlaczego spotkaliśmy się tak nagle?

Chruszczow nachylił się do przewodniczącego obradom Malenkowa:

– Otwórz naradę i oddaj mi głos – szepnął.

Premier, sparaliżowany strachem, rozglądał się po twarzach obecnych . Zniecierpliwiony Chruszczow zerwał się ze swojego krzesła.

– Jest jeden temat dzisiejszej narady: antypartyjna, rozbijacka działalność imperialistycznego agenta Berii! Proponuję usunąć go z Prezydium i Komitetu Centralnego, wydalić z partii i postawić przed sądem. Kto jest za? Odsądzany od czci i wiary wicepremier, osłupiał.

– O co chodzi Nikita? Co ty tam bełkoczesz?

Rozeźlony Nikita Chruszczow rozpoczął mowę oskarżycielską. Zarzucił przeciwnikowi: szpiegostwo na rzecz nacjonalistów azerskich w 1918, chęć zaprowadzenie rządów dyktatorskich i kultu własnej osoby oraz rozbicia Związku Radzieckiego.

Oskarżyciel zakończył swój wywód słowami:

– Proponuję, Towarzysze, przegłosować wniosek o aresztowanie Towarzysza Berii i postawienie go przed sądem. W tym momencie, premier Malenkow, nacisnął dzwonek pod blatem swojego stolika. Do pomieszczenia wszedł Gieorgij Żukow z pistoletem w dłoni. Na zaskoczone miny partyjnych urzędników, marszałek zareagował:

– Spokojnie Towarzysze, siadajcie.

Osobiście dokonał rewizji zatrzymanego. Następnie, z pomocą dwóch innych oficerów, wyprowadził obalonego wicepremiera do pokoju, w którym wojskowi oczekiwali na wezwanie.

Gdy zapadł zmrok, aresztanta przewieziono do bunkra Dowództwa Wojsk Obrony Przeciwlotniczej Moskwy. Beria pozostał tam, do momentu wytoczenia procesu, pod zarzutami: zdrady, terroryzmu, działalności kontrrewolucyjnej w zakonspirowanej grupie, działalności na rzecz obcego wywiadu. Według oficjalnego komunikatu, 18 grudnia 1953 roku, Ławrentija Berię, uznano winnym stawianych zarzutów i skazano na karę śmierci. Wyrok wykonano przez rozstrzelanie, 23 grudnia 1953 roku.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Orneusz 16.05.2015
    No powiem bardzo dobre . Mma tylko pytanie skad zna pan zna no powiem ta historie , wymyśla je pan wszystko czy bazuje na faktach?
  • Grzegorz 17.05.2015
    Staram się bazować na faktach, jeśli coś urozmaicam, to są to dialogi. Znajomość tej historii, zasdzięczam programowi "Sensacje XX Wieku" oraz książce "Sensacje XX wieku Po II Wojnie Światowej"

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania