Zacisze u Mariusza wstęp
Wstęp
Mariusz był sześćdziesięcioletnim mężczyzną, który miał krótko ścięte włosy i lekką nadwagę. Mieszkał w jednorodzinnym domku z ogrodem w Mierzynie, małej wsi położonej w samym sercu lokalnej przyrody. Prowadził pensjonat, który nazywał się „Zacisze u Mariusza”. Był sam sobie szefem, co oznaczało, że otwierał go, kiedy chciał, i zamykał, o której chciał.
Wcześniej pracował w dużej korporacji, aż pewnego dnia doszedł do wniosku, że ma dość takiej pracy, i tak otworzył własny biznes.
Dziś dzień był spokojny. Ostatni goście wyjechali wcześnie rano, więc postanowił spędzić go na świeżym powietrzu. Ubrał się w spodnie dresowe i wyszedł z domu.
Z pomieszczenia na narzędzia wziął sekator, podszedł do żywopłotu i go obciął. Potem skosił trawnik. Do domu wrócił, gdy słońce zaszło. Wziął prysznic, po którym — w samych bokserkach, z piwem w dłoni — usiadł na kanapie.
Postawił przed sobą laptopa, po czym wszedł na stronę, gdzie napisał ogłoszenie o takiej treści:
„Zatrudnię kobietę na stanowisko pokojówki. Wiek nie gra roli.”
Nagle za oknem rozpętała się straszna burza — lał deszcz, a błyskawice przecinały niebo niczym ser.
Wtem usłyszał nieśmiałe pukanie do drzwi.
A kogo to niesie w taką pogodę? — pomyślał.
Komentarze (11)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania