Zaczarowany Dywan

Na starym rynku co środę

Odbywa się targ rupieci,

Nawet w deszczową pogodę

Zakupisz tam dziwne rzeczy.

 

Poszedłem bez oczekiwań,

Rozejrzeć się wśród szpargałów.

Spostrzegłem przepiękny dywan,

Kosztował kwotę niemałą.

 

Sprzedawca nie spuścił z ceny.

Tłumaczył, że kupić warto,

Bo dywan zaczarowany,

A płacić można też kartą.

 

Kupiłem będąc kuszonym

Tym cudem z targu rupieci,

Licząc, że przedmiot magiczny

W powietrze wraz ze mną wzleci.

 

W zaułku go rozłożyłem,

Wskoczyłem nań, krzyczę: “W górę!”,

Lecz widać się przeliczyłem,

Bo dywan mówi: “Tyś dureń”.

 

Padłem ofiarą podstępu,

Gdy ujawniła się wada:

Choć dywan zaczarowany,

Wcale nie lata, lecz gada.

 

Sprzedawcy próżno szukałem,

Przepadł mi zwrot dużej kwoty.

Dywan do domu zabrałem,

Śmiejąc się z własnej głupoty.

 

Minęły doby, dekady,

Minęło lat bardzo wiele.

Mam dywan od tamtej środy

I jest moim przyjacielem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • piliery rok temu
    To pewnie ten wiersz dywan napisał.
  • Misza'story rok temu
    Wiersz bardzo mi się podoba; świetne przesłanie 🪷
  • Kuba1111b rok temu
    Dziękuję, bardzo mi miło! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania