zaduszki 2010
drzewa płaczą deszczem złotych liści
słońce dogrzewa osusza łzy
cmentarny dywan ułożony z kwiatów
i mnóstwo żywych ludzi i my
i mnóstwo płomyków zniczy to oni
silny podmuch wiatru pachnie duchem
są z nami zewsząd patrzą niewidzialni
poznajesz przeszli obok nas
właśnie zapachniał miniony czas
złoty liść przeleciał obok
i jeszcze jeden i jeszcze dużo liści
i nagle zapadła cisza oni odeszli
odeszli do niewiadomej wieczności
a może odeszli donikąd
może odeszli do wiatru do deszczu
do płomyków świec do kolorowych kwiatów
może są w promieniach listopadowego słońca
a może był początek ale nie ma końca
może nie odeszli chyba już na zawsze
są z nami i w nas
tylko wciąż mija czas...
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania