zaduszki 2010

drzewa płaczą deszczem złotych liści

słońce dogrzewa osusza łzy

cmentarny dywan ułożony z kwiatów

i mnóstwo żywych ludzi i my

 

i mnóstwo płomyków zniczy to oni

silny podmuch wiatru pachnie duchem

są z nami zewsząd patrzą niewidzialni

poznajesz przeszli obok nas

właśnie zapachniał miniony czas

złoty liść przeleciał obok

i jeszcze jeden i jeszcze dużo liści

i nagle zapadła cisza oni odeszli

odeszli do niewiadomej wieczności

a może odeszli donikąd

może odeszli do wiatru do deszczu

do płomyków świec do kolorowych kwiatów

może są w promieniach listopadowego słońca

a może był początek ale nie ma końca

może nie odeszli chyba już na zawsze

są z nami i w nas

tylko wciąż mija czas...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Narrator 22.10.2020
    Przejmujące, wzruszające, smutne. Życie jak pożółkły liść. Nigdzie indziej dzień ten nie wywołuje tyle melancholii. Pięknie to wyraziłaś.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania