Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Żądza zwyczajności, zwyczajność żądzy ludzkiej

Przyjemne dreszcze przebiegły im wzdłuż kręgosłupów, rozprowadzając po ciałach rozkoszne ciepło. Szepty i spojrzenia przenikające przez siebie, zszywały bezbarwną nicią dwie dusze, utrzymywały świadomość między niestałą jawą a kuszącym, barwnym snem, przędzonym na wrzecionie przez królową marzeń. W oddechach tkwiła niema historia, starte nagłówki pragnień, dusze porwane w dziki tan, nieprzerwany, tętniący namiętnością, pożądaniem. Momentalnie zostali sami wśród kruchych przyzwoleń, muskanych jedynie wierzchami dłoni. Palce pieściły skórę na udach, podszczypując ją niby złośliwy, chłodny wiatr. Z warg wówczas wychynął jęk, padł w ramiona czarnej nocy, paszczę wygłodniałego lwa.

Miłość uciekła przez szparę pod oknem, niepostrzeżenie.

Ruchy były coraz szybsze. Ręce obejmowały szyję, usta obejmowały szyję, a oczy zaś, tak wielkie, przekrwione spełnieniem, objęły spojrzeniem biodra, gnane zabójczym żywiołem.

Serca wydały z siebie głuchy pisk, wypadając z zakrętu. Usta objęły biodra wilgocią, ręce cudze, lecz swoje ramiona, szyja wygięła się do tyłu, objęta gorącem.

Miłość wróciła przez przycisk w lampce nocnej, głośno, uderzając o kawałki rozbitych talerzy.

Objęła splecioną jedność.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania