Zadziory

patrzcie: jakiś faciu myje się w kieliszku!

plan: nabawić się zajadów, tak wielkich, że aż

twarz od nich pęknie, z kanionicznej rozpadliny

wyleją się zajadłości, słowa tępe jak żyletki,

ostre niczym woda z miodem.

 

aż zacznie się niemożliwe do opanowania

biadolenie, że przy drogach jego gmińska

nie stoją poczciwe tirówcie, więcej:

nie ma ani jednej prostytutki

(delikwentów, których można określić

mało pieszczotliwym mianem

kurwy, nie ludzie - jest zatrzęsienie

ale nie o takich przecież chodzi)!

 

chce się poużalać, chłopina, zakłada na mordę

dekaganiec. więdnie i pokrywa się bielmem.

 

poniżej podbródka jest za czysto.

stań się. w najbliższej aptece kup dwa duże

opakowania Ekstazyny.

wezmę wszystkie proszki naraz.

 

jajowar, choroba jasna. pracujący na pełnych

obrotach. przez pory skóry wyłażą drżące

gwoździe z witkami. GORĄCE I NAPALONE

MAMUŚKI Z JEGO OKOLICY PRAGNĄ GO

POZNAĆ. - krzyczy capsem durna reklama.

 

pisze z Samantą, Roksaną, Jessicą, zamuleniec.

jest brudnym strumykiem. prąd unosi ciało

zamordowanej w ubiegłym wieku dziewczyny.

kości, zakola. ucieczka w zaprzeczenie.

tłuszcz, szczecina, chyba jednak wolę być sam.

 

przeczucie, że jest coś wszechogarniającego, jakiś

trwający ciągle konkurs karaoke. a on,

rozmyślnie stara się zaśpiewać jak najgorzej,

fałszuje nawet proste melodie, na przykład

II Sonatę fortepianową Chopina,

konkretnie: trzecią część

Marche funèbre: Lento,

wyje a capella, zbacza, zabecza

i wychodzi mu Oops!... I Did It Again.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania