żagiel
patrzę jak rozbijasz szkło, a może to ja jestem ze szkła.
rozsypuję się w twoich rękach, przesiewam jak piasek.
obok porzucone obietnice śpią na parapetach, niczym koty czekają
na słońce, szukają ciepła pod skórą.
tymczasem do wiosny ciągle daleko. bliżej są wojny o słowa
w kałużach. oplute nie mają szansy wyschnąć, więc rosną.
mamy już las na wyłączność, w nim ścieżki na skróty. łatwo odejść,
wystarczy postawić pierwszy krok.
słyszysz odliczanie? jeden, dwa, trzy... jeszcze chwila i ciemność
wypełnią fajerwerki.
a ty stoisz w oknie i rozpalasz wieczory żarem z papierosa.
na popiół albo zatracenie.
Komentarze (5)
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Dzięki za komentarz
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania