Zaginiona
Szukałam jej w opuszczonych kościołach
Pod krzyżami i na zakurzonych obrazach
Do których modlitwy wznosiło wiele ludzi
Gdzie wiara pozwalała im dalej żyć
Szukałam jej w obskurnych barach
Chociaż nigdy jej tam nie spotkałam
A bywałam tam często z powodu jej nieistnienia
Wśród pustych butelek pozwalających zapomnieć
Wyczekiwałam jej w progu drzwi moich
Siedząc w pustym fotelu z papierosem w dłoni
Co wieczór wmawiałam sobie, że tym razem przyjdzie
Że w końcu nastanie moment, kiedy o mnie pomyśli
Nie powiem, często wyrzucałam ją z życia
Może dlatego, że tak wiele razy mnie zawodziła
Bo kiedy jej najbardziej potrzebowałam
Na moje prośby odpowiadało jedynie echo samotności
Zamówiłam ostatnio sobie pomnik
Stwierdziłam, że znieść siebie dłużej nie mogę
Poszłam na cmentarz zobaczyć, gdzie będę sypiać
I czy z tego miejsca lepiej będzie widać gwiazdy
Nie zaskoczona byłam brakiem jej obecności
Opuszczona szłam rytmem poloneza do walca tańczących świec
W pewnym momencie muzyka wiatru ustała
I zobaczyłam jej imię na jednej z płyt
Tutaj umarła, choć nigdy nienarodzona
Spoczywa od wielu, wielu długich lat
Opuszczony był jej pomnik, w cieniu się skrywał
Tylko od światła księżyca odbijał się wyraz
Nadzieja
Komentarze (9)
Dziękuję ! :)
Błędów żadnych nie dostrzegłam, więc zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania