Zagłuszyć cień słońca

Nie każdy przypadek jest tchnieniem

światła, rozwiązłą duszą,

która zgubiła własne ciało.

 

Nie wszystko, co przypomina ból,

jest obojętnością, krzywym uśmiechem

przytwierdzonym do twarzy.

 

Nie rozumiem snów,

w których rodzi się pustka.

Miłość, okłamana na własne życzenie,

to tylko kilka lichych literówek,

wstępów bez zakończenia.

 

Nie, nie umiem lśnić, żeby zagłuszyć

cień słońca.

Łakome promienie gwiazd

wdzierają się pod mój oddech,

pod zmysły, których nie rozumiem.

 

Uwięziona w czterech ostrych kątach,

pozbawiona ufności

w zmartwychwstanie myśli - kołyszę się

niby dym na wietrze,

niby rozkoszne kłamstwo,

które każdy szanuje.

 

Zbliżam się

do twoich bezwartościowych złudzeń,

lawiruję między łzami,

ich lęk drażni mój węch,

moje uroczyste spełnienie.

 

Odmieni się w nas przyszłość,

cień bezpretensjonalnie opadnie na dno.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Zenza 7 miesięcy temu
    Piękny wiersz.
    "Bezwartościowe złudzenia" - nie ma innych. Zostawiłbym samo "złudzeń", ale niekoniecznie. To tylko tak wspomniałem, żeby coś więcej powiedzieć od siebie w komentarzu, prócz tego, że to piękny wiersz.
  • KatarzynaKoziorowska 7 miesięcy temu
    Zenza, dziękuję pięknie za komentarz. Pozdrawiam serdecznie.
  • Grafomanka 7 miesięcy temu
    Przegadany. Dużo można pod metaforę, no i szkoda że nie idziesz w tę stronę, niemniej mam wrażenie, że jest dużo lepiej niż kiedyś. Stąd tylko czekać, kiedy zaczniesz malować słowem...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania