ZAKAZANY KONTRAKT

ZAKAZANY KONTRAKT: Prolog

Cień spowijał korytarz, a jedyne światło, jakie wpadało przez zakurzone okno, rzucało blade pasy na stary, dębowy parkiet. Zegar na ścianie wybijał północ. Jego jednostajny, metaliczny tyk roznosił się po pustym biurze, niczym oddech umierającego.

Po drugiej stronie biurka, naprzeciwko mnie, siedziała ona. Nazywała się Eva Moreau. Jej nazwisko, jak i ona sama, było powszechnie znane w tych kręgach. Była niczym mityczna postać: piękna, niebezpieczna i nieuchwytna. Czerwona sukienka, której gładka tkanina otulała jej idealną sylwetkę, była jedynym jaskrawym punktem w tym ponurym pokoju. Spojrzałem na nią. Nie unikała mojego wzroku, a jej zielone oczy, lśniące jak szmaragdy, zdawały się badać każdy skrawek mojej duszy.

"Panno Moreau" - zacząłem. Mój głos, choć spokojny, nie był wolny od cienia niepewności.

Eva uśmiechnęła się delikatnie. W jej uśmiechu nie było ciepła, tylko obietnica kłopotów.

"Wiem, po co przyszedłeś, Panie Collins" - powiedziała, a jej francuski akcent sprawił, że nawet najprostsze słowa nabierały tajemniczości. "Nie musisz się bać. Nie ma powodu, byśmy bawili się w grę, w którą grają zwykli śmiertelnicy."

Położyła na biurku czarną teczkę, zapiętą na skomplikowany, mosiężny zamek. Wiedziałem, co jest w środku. Nie było to nic, o czym można mówić na głos. Papiery, które mogły zniszczyć rządy, upadli aniołowie i demony w ludzkiej skórze. To, czego szukała, było w posiadaniu jedynej osoby, która była mi droga.

Mój ojciec.

"Wiem, czego oczekujesz" - kontynuowałem, opierając dłonie na blacie. W moich żyłach wrzała adrenalina. "Ale musisz zrozumieć, że to, o co prosisz, jest niemożliwe. Nikt nie wie, gdzie to jest. On to zabrał do grobu."

Eva zaśmiała się cicho. Dźwięk ten przypominał brzęk szkła, a mnie przeszedł dreszcz.

"Drogi Panie Collins, na tym świecie nikt nie zabiera niczego do grobu" - odparła, pochylając się do przodu. Czułem jej perfumy, słodki, ale jednocześnie drapieżny zapach jaśminu. "Zawsze można znaleźć sposób, by otworzyć nawet te najciaśniejsze zamki. A ty, Panie Collins, jesteś kluczem do tego, co zabrał do grobu. A teraz, proszę, wybierz. Albo podpiszesz kontrakt, albo twój ojciec zniknie. I nie mam na myśli śmierci. Mam na myśli coś o wiele gorszego."

Wiedziałem, że nie żartuje. Spojrzałem na teczkę, a potem na jej oczy. W nich nie było litości, tylko bezwzględna, zimna kalkulacja. Zostałem postawiony przed wyborem. Albo zaryzykuję wszystko, albo stracę ostatnią osobę, która mnie kochała.

Miałem tylko chwilę. Jedną chwilę, by podjąć decyzję, która zmieni moje życie na zawsze.

Zacisnąłem pięści, a po cichu, jak echo umarłego, usłyszałem słowa ojca: "Nigdy nie ufaj nikomu. Nawet sobie".

I wtedy uśmiechnąłem się. Uśmiech, w którym nie było nic z radości, a tylko szaleństwo. Byłem gotowy. Tak, byłem gotowy, by zagrać w tę grę. A jeśli miałem grać, to zamierzałem wygrać.

Rozdział 1: Klucz do Grobu

Podpisanie kontraktu zajęło mi tylko chwilę, ale w tej chwili zawarłem pakt z samym diabłem. Eva wzięła teczkę i wsunęła mi do ręki małą, metalową kartę.

"Dostęp do wszystkich informacji" - wyszeptała, a jej oddech pachniał whisky i niebezpieczeństwem. "Dwa tygodnie. Jeśli w tym czasie nie znajdziesz klucza, który twój ojciec zabrał do grobu, kontrakt zostanie rozwiązany, a ty będziesz miał szansę go odnaleźć. Jeśli ci się to nie uda, on zniknie. A ja nigdy nie tracę. Zresztą... ty też nie powinieneś, prawda, Panie Collins?"

Wyszła, zostawiając mnie samego w pustym biurze. Północne światło zalało pomieszczenie, a ja patrzyłem na okładkę teczki, na której widniał symbol firmy, która była moją jedyną nadzieją – "Zakazany Kontrakt". Wiedziałem, że nie mogę tego zrobić sam. Potrzebowałem pomocy.

Wyjąłem telefon i wybrałem numer, którego nie używałem od lat. Odebrała po trzecim dzwonku.

"Cześć, Rosie" - powiedziałem cicho. "Potrzebuję twojej pomocy."

Rozdział 2: Tajemnica Pustki

Rosie była hakerką, geniuszem, który potrafił złamać każdy szyfr. Była moją jedyną szansą. Spotkaliśmy się w mojej kryjówce, starym magazynie, który służył mi za biuro. Opowiedziałem jej o wszystkim. O Evie, o kontrakcie, o ojcu. Rosie słuchała w milczeniu, a jej oczy, zawsze czujne i pełne iskierki szaleństwa, błyszczały.

"To, co opowiadasz, to jakby scenariusz filmu, który napisaliśmy w naszych snach" - odparła, bawiąc się kablem. "Myślę, że wiem, czego szukasz. Kluczem do grobu nie jest jakiś przedmiot, Panie Collins. To jest wspomnienie, kod. Twój ojciec od zawsze był geniuszem. Miał obsesję na punkcie ukrywania informacji. Szyfry, zagadki... wszystko, co mogłoby mu pomóc."

Rozwinęła na podłodze wielką mapę. Była to mapa miejsca, gdzie rzekomo spoczywał mój ojciec – mały, niepozorny cmentarz, wciśnięty między dwoma górami. Na mapie widniał stary, ledwo widoczny symbol.

"Znam ten symbol" - powiedziała Rosie. "To znak starożytnych. Symbol ukryty w kamieniach. Myślę, że to nie jest grób, Panie Collins. To pułapka. Prawdziwy skarb twojego ojca leży w miejscu, w którym nikt nigdy nie szukał. Pustka. Pustka jest tam, gdzie znajduje się twoja nadzieja."

Jej słowa uderzyły we mnie, niczym fala. Pustka. Tak, mój ojciec zawsze mówił, że pustka jest pełna. Ale nigdy nie myślałem, że może to mieć inne znaczenie.

Rozdział 3: Konfrontacja

Wiedziałem, co muszę zrobić. Musiałem pójść do Pustki. Ale Pustka była miejscem, w którym nie było nic. Ciemność, nicość. Wszyscy, którzy tam wchodzili, nigdy nie wracali. Ale ja wiedziałem, że muszę. To była jedyna droga do odkrycia prawdy o moim ojcu, o tym, dlaczego porzucił mnie i dlaczego teraz musiałem podjąć tę grę.

Wstałem, a w moich rękach poczułem ciężar. To był pistolet, który zawsze nosiłem przy sobie. Byłem gotów, by wejść w tę pustkę.

"Rosie" - powiedziałem, patrząc na nią. "Zostań tutaj. Zostawiam ci ten kontrakt. Jeśli nie wrócę, musisz zrobić wszystko, co w twojej mocy, aby go zniszczyć."

Rosie uśmiechnęła się. "Nie zginiesz. Nie po to, żeby zabić ojca. Prawda?"

Zamilkłem. Wiedziałem, że ma rację. Musiałem go odnaleźć. Musiałem się z nim zmierzyć. I to, co miało się stać, było tylko początkiem.

Na końcu opowieści…

Rozdział 4: Serce Pustki

Pustka nie była miejscem, w którym można było się zgubić, bo nie było w niej nic do znalezienia. Żadnych ścieżek, żadnych punktów orientacyjnych, tylko bezkresna, gęsta ciemność, która zdawała się pochłaniać nawet dźwięki. Z każdym krokiem mój oddech stawał się coraz płytszy, a serce biło coraz mocniej. Słowa Rosie wciąż odbijały się echem w mojej głowie: „Prawdziwy skarb twojego ojca leży w miejscu, w którym nikt nigdy nie szukał. Pustka”.

W dłoni ściskałem pistolet, ale wiedziałem, że broń w tym miejscu na nic się nie przyda. Czułem, że to nie jest fizyczna przestrzeń, a raczej pułapka umysłu, jakiś zaawansowany szyfr stworzony przez ojca, aby powstrzymać kogoś takiego jak Eva Moreau. Nagle, w bezdennej ciemności, dostrzegłem coś, co na moment wstrzymało mój oddech. Maleńki, ledwo widoczny punkt światła, pulsujący jak odległa gwiazda. To musiał być ten symbol, o którym mówiła Rosie, znak starożytnych. Podszedłem bliżej, a pulsowanie światła stało się bardziej intensywne, rzucając na otoczenie dziwne, geometryczne cienie.

Rozdział 5: Kod Wspomnień

Gdy dotknąłem dłonią źródła światła, poczułem bolesne ukłucie. Obraz przed moimi oczami zawirował i nagle znalazłem się w zupełnie innym miejscu. Był to pokój w moim dawnym domu, dokładnie taki, jaki pamiętałem z dzieciństwa. Na podłodze stały zabawki, a zza uchylonych drzwi dobiegał głos ojca, opowiadającego mi bajkę. Usłyszałem jego słowa: „Pamiętaj, synku, że w życiu najważniejsze są wspomnienia. Są jak klucze do drzwi, które prowadzą do prawdy”.

Wtedy zrozumiałem. Ojciec nie ukrył żadnego fizycznego klucza. Zostawił mi wskazówkę. Kluczem było moje wspomnienie. Wiedziałem, że jeśli mam znaleźć to, czego szukał, muszę sięgnąć głęboko do pamięci. Musiałem odnaleźć to, co ojciec chciał, żebym zobaczył. Zamknąłem oczy i pozwoliłem, aby obrazy z przeszłości zalały mnie niczym fala. Widziałem siebie i ojca, jak bawimy się w chowanego w ogrodzie. Słyszałem jego śmiech, czułem zapach dymu z ogniska. W końcu, obraz rozbłysnął, a ja usłyszałem jego głos: „Pamiętaj, Collins. Klucz jest tam, gdzie nie ma nic. Pustka jest pełna.”

Rozdział 6: Ostateczna Konfrontacja

Obudziłem się w pustym magazynie, zaledwie kilka minut po tym, jak z niego wyszedłem. Rosie siedziała przy stole i wpatrywała się w monitor, a jej oczy były pełne skupienia. Podniosłem wzrok, a na ekranie zobaczyłem schemat, który wydawał mi się znajomy. To był symbol z mapy, symbol, który widziałem w Pustce.

„Wiedziałam, że to nie grób,” powiedziała Rosie, nie odrywając wzroku od ekranu. „To był szyfr. Twój ojciec zaszyfrował informacje w twojej podświadomości. To, czego szukała Eva Moreau, to nie fizyczny przedmiot, a kod, który ukrył w twojej głowie.”

Wiedziałem, co muszę zrobić. Odszyfrowanie kodu, który był moją jedyną szansą na pokonanie Evy. Ale musiałem też pamiętać o jednej rzeczy, o której powiedział mi ojciec. „Nigdy nie ufaj nikomu. Nawet sobie”. Wiedziałem, że muszę działać szybko, bo Eva Moreau nie siedzi bezczynnie i czeka, aż ja rozszyfruję kod. Miałem tylko dwa tygodnie. I musiałem uważać na każdego, nawet na Rosie. Ale to już była inna historia.

Rozdział 7: Złamane Lustro

Słowa Rosie, niczym echo z otchłani, dzwoniły w mojej głowie. Kod ukryty w mojej pamięci. Ojciec, geniusz paranoi, nie powierzył nikomu informacji, które mogłyby zniszczyć rządy, ale zakodował je w swoim własnym synu. Pustka nie była miejscem, a stanem umysłu. Pustką było to, co straciłem — wspomnienia, które tak długo starałem się wymazać, by przetrwać. Teraz, w ich czeluści, krył się klucz do ocalenia ojca i, być może, całego świata.

Zamknąłem oczy, a wizje powróciły. Nie było to już miłe wspomnienie z dzieciństwa, a raczej mroczny, poszarpany film. Widziałem ojca, nie jako ciepłego, uśmiechniętego mężczyznę, ale jako kogoś, kto był prześladowany. Kogoś, kto ukrywał się w cieniu, a jego oczy były pełne strachu. W jego oczach widziałem to, co Eva nazwała "Upadłymi Aniołami i Demonami w ludzkiej skórze". Były to twarze, które znałem z gazet. Politycy, miliarderzy, ludzie, którzy decydowali o losach milionów. Wtedy zrozumiałem. To, co ojciec ukrywał, to nie były tylko papiery. To był żywy dowód.

Rozdział 8: Cień Zdrady

Wróciłem do kryjówki. Rosie siedziała przy komputerze, a jej palce, niczym szalone, latały po klawiaturze. Na monitorze migały niezrozumiałe symbole, a jej twarz, zawsze tak otwarta, teraz była spowita cieniem. Coś było nie tak. Czułem to w powietrzu, w ciszy, która nas dzieliła. Wiedziałem, że nie mogę jej ufać. Ojciec miał rację. „Nigdy nie ufaj nikomu. Nawet sobie.”

„Co robisz?” – zapytałem, a mój głos, choć cichy, był jak stal.

Rosie podniosła wzrok, a jej oczy, zawsze błyszczące, teraz były puste, jak Pustka, w której byłem przed chwilą. „Próbuję rozszyfrować kod,” odpowiedziała. Ale w jej głosie nie było pasji. Tylko zimna, wyrachowana kalkulacja.

„Nie masz do niego dostępu,” powiedziałem, czując, jak serce wali mi w piersiach. „Kod jest w mojej głowie. Jak mogłaś go pozyskać?”

Rosie uśmiechnęła się. Uśmiech, który Eva Moreau mogłaby nazwać braterskim. „Myślisz, że ojciec nie wiedział, że będziesz szukał pomocy? Zostawił ci to, co musisz zrobić, ale ja, Panie Collins, otrzymałam inny kontrakt. Kontrakt, który ma zniszczyć to, co ty masz uratować.”

Teraz już wszystko stało się jasne. Rosie, moja przyjaciółka, mój jedyny sojusznik w tej grze, była po drugiej stronie. Pracowała dla Evy.

Rozdział 9: Dwa Tygodnie

Pozostawiła mnie w magazynie, zaledwie zaledwie kilka chwil przed północą. Teczka, pistolet i puste obietnice. Zostałem sam. Prawdziwa gra dopiero się zaczynała. Dwa tygodnie. Musiałem odnaleźć ojca i zniszczyć kod, zanim Eva i jej poplecznicy zdobędą go za pośrednictwem Rosie.

Wiedziałem, że Rosie mnie śledzi. Jej palce wciąż latały po klawiaturze, ale teraz szukały mojego sygnału. Musiałem zniknąć. Odrzuciłem pistolet, który zawsze nosiłem przy sobie. Był tylko ciężarem. Ostatnie słowa ojca, niczym echo zza grobu, wciąż dzwoniły w mojej głowie. „Pamiętaj, Pustka jest pełna.”

I wtedy zrozumiałem. Pustka nie była stanem umysłu. Pustka była miejscem. Miejscem, w którym nie było nic, ale w którym było wszystko, czego potrzebowałem. Miejscem, w którym nikt nie mógł mnie znaleźć. Miejscem, które było tak blisko, że nikt go nie widział. Miejscem, które było tak ciemne, że nikt nie dostrzegał w nim światła. A ja, Pan Collins, musiałem się w nie przemienić, aby przeżyć.

Rozdział 10: Pustka

Mój umysł był labiryntem, a ja, po raz pierwszy w życiu, zdecydowałem się w nim zagubić. Zostawiłem za sobą pistolet, telefon i wszelkie ślady, które mogłyby prowadzić Rosie i Evę do mnie. Zaczynałem rozumieć, dlaczego ojciec tak bardzo cenił pustkę. Była ona jedynym miejscem, w którym nie dało się odnaleźć. Nie była to ciemność, a raczej światło, które było tak intensywne, że oślepiało.

Wszedłem do Pustki, ale tym razem świadomie. Odnalazłem w sobie siłę, o której istnieniu nie miałem pojęcia. Siłę, która pozwoliła mi zanurzyć się w wspomnieniach i wydobyć z nich to, co było mi potrzebne. Nie było to już wspomnienie, a raczej kod, który ukrywał się w cieniu.

Na końcu historii...

Znalazłem kod. To było coś więcej niż tylko sekwencja cyfr. To był plan, mapa. Mapa do miejsca, w którym ojciec ukrył się przed światem. Miejsca, w którym nie było nic, ale w którym było wszystko.

Wtedy usłyszałem głos. Nie był to głos Rosie, a mojego ojca. „Zawsze byłem przy tobie. W Pustce, w cieniu. Wiedziałem, że nadejdzie dzień, w którym będziesz musiał podjąć tę grę. I wiem, że wygrasz. Bo jesteś moim synem. Jesteś Kluczem do Grobu. Pustka jest pełna… a teraz, musisz zniszczyć to, czego nie ma, zanim oni zdobędą to, czego szukają.”

Zrozumiałem. Kod, który rozszyfrowałem, to nie była broń, a pułapka. Prawdziwą bronią było coś, czego Eva Moreau nigdy nie mogła mieć. Coś, co było tylko w mojej głowie. Wspomnienie.

Uśmiechnąłem się. Uśmiech, który nie miał w sobie szaleństwa, ale czystą, zimną determinację. Nie musiałem szukać ojca. On był we mnie, w moim umyśle. A ja, po raz pierwszy w życiu, czułem się wolny. Znalazłem prawdę. I teraz, gdy byłem już gotowy, mogłem zacząć moją grę. Grę, której nikt nie mógł wygrać. Oprócz mnie.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania