zakłócenia
Plusk i bulgot niesiony poprzez spokój zawieszony miedzy ścianami. Rozedrgane oko próbuje
wyłowić porządek w chaosie. Zamknąć oczy i spojrzeć w dal poza siebie, poza ciasne ramy klatki,
w której bezradnie tłucze się więzień myśli.
Uwolnić się od skamieniałości zwierzęcych instynktów umiejscawiających tu i teraz w chytrej
gromadzie.
Otwarłem oczy. Znowu nic nie mogłem wycisnąć z mojego zatwardziałego móżdżku. Westchnąłem
ciężko. Podparłem głowę, zapatrzyłem się w niewidzialną przestrzeń któregoś wymiaru. Zeskrobany
mózg ma postać różowej galaretki. Rechotliwy chichot tłucze okna na jakiejś dziwnej wystawie
martwych dusz. Kupę zetlałych ciał rozdmuchuje wiatr, łopocze łachman na wystającym pręcie.
Ktoś skoczył głową w dół w wyschnięte bajoro. W pustych oczodołach tlała się kiedyś dzika myśl.
Czy to jest schizofrenia? Nie znam się na psychiatrii, ale tak mi się wydaje. Przewróciłem się na drugi bok.
Wyłupiaste oko przestrzeni spoczęło na mnie swoim wilgotnym wzrokiem.
Jakiś jęzor pochlapał mi...
Brak myśli...
Oddychałem głośno i ciężko.
Będę spał, spał...
stare bardzo stare
gdzieś lata osiemdziesiąte
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania