"Zakochany kundel"
Zgłodniałam, nie patrzyłam więc że do obiadu jeszcze chwila, tylko czym prędzej popędziłam do stołówki. Zawsze po seksie byłam skłonna zamieszkać w kuchni i wymyślać jakieś żarcie. A dzisiaj moja formalna miłość zaserwowała nam z rana powtórkę nocnego szaleństwa.
Kończyłam właśnie schabowego, kiedy informatyk przyszedł z nowym pracownikiem. Oczywiście musieli mnie zobaczyć. Szlag w jednej chwili trafił przyjemność jedzenia. Nowy wpatrywał się we mnie jak idiota, czym z każdą chwilą bardziej irytował , ale przecież cywilizowana jestem, wytrzymam.
W pewnym momencie zauważyłam, że stara się schować rękę z obraczką, jakby raptownie zaczęła go parzyć. Typowe, dla kundli.
Nareszcie kończą, zerwałam się ochoczo i zamierzałam grzecznie pożegnać, kiedy nowy zapytał, czy jeszcze się spotkamy w tym miejscu i w tym gronie. Stwierdziłam, że przyszłości nie znam, ale wszystko możliwe. Toż to zakładowa stołówka, pomyślałam w duchu, wszyscy tu przychodzą.
Minęło kilka dni, kiedy wpadłam na Tadzia, czyli informatyka, spytał czy idę na obiad. Z Tadziem mogłam iść, zawsze gadał o nowych programach, przytakiwałam myśląc o wszystkim poza tym, co mówi.
Kiedy zeszłam z góry, czekał z Pawłem, czyli nowym. Za późno, zeby się wycofać. Dobry humor znikł z szybkością światła.
Nie wiem dlaczego jednych ludzi od razu się lubi, a innych na wstępie już skreśla. Tak było w przypadku Pawła, wyjątkowo działał mi na nerwy.
Na szczęście obiad szybko minął, wzięłam sałatkę z kurczaka, zjadłam w mgnieniu oka, po czym się pożegnałam tłumacząc nawałem pracy.
Paweł odszukał mnie chyba po dwóch dniach. Przylazł prosić o chwilę rozmowy. Czego ta nędza kreatura może ode mnie chcieć?
Zaczął od zwierzeń, że bardzo kocha żonę i są szczęśliwi. Następnie, że jestem piękna, ale on ma zasady i nie zdradza kobiety, z którą jest w związku.
Nie do wiary. Patrzyłam w osłupieniu i nie mogłam wyjść z szoku. Metr pięć w kapeluszu ubzdurało sobie, że mogę być nim zainteresowana. Nie, żebym coś miała do niskich mężczyzn, tego jednak wybitnie nie trawiłam za nachalność, choćby w spojrzeniu. Wyjatkowo obleśny typ.
Wybuchnęłam śmiechem na całą stołówkę. Śmiałam się jeszcze wracając na górę. Z pracy już nic nie wyszło w tym dniu, szczególnie kiedy opowiedziałam dziewczynom całe zajście.
Do dzisiaj jest to tematem żartów. Paweł odszedł z pracy, ponoć klimat mu szkodził. Wielka to była strata dla kobiet w naszej firmie, wszak każda skrycie się w nim kochała, w jego mniemaniu rzecz jasna. Tacy faceci, z takimi
"zasadami", są jak wrzód na dupie. Zdecydowanie.
Komentarze (26)
Dajesz do opinii, to dostajesz :) Zdania pourywane, narracja chaotyczna, powtórzenia czasowników. Z tekstu wyziera nienawiść do facetów, sprowadzenie ich do psów szukających tylko okazji do zdrad. Zmieniłaś trochę tekst, ale widziałem pierwszą wersję.
Marna proza i tyle.
A normalnych lubię. Zdecydowanie.
Jeden czy drugi nick, co za różnica? Oceniam tekst, nie autorkę.
Nie zgadzam się z Tobą, że moją działką jest tylko poezja. Akurat poddalam się kiedyś weryfikacji i otrzymalam pozytywną opinię. Nie twierdzę, że piszę znakomicie, ale nie piszę też źle. Niemniej dziękuję Ci za opinię, jak wszyscy masz do niej prawo.
Pozdrawiam.?
Pozdrawiam.
Dzięki za czytanie i komentarz.
5
Dziękuję Ci za komentarz.
Tak mi się wydaje po komentarzach, że to Akwadar.
Wszędzie, we wszystkim i u wszystkich widzisz Akwadara... No, no!
Ale do rzeczy - nie potrzebuję innego nicku, żeby wywalić Ci w twarz, co o Tobie myślę, a tym bardziej, gdyby mi się chciało, obnażyć niedostatki w Twoim warsztacie.
Bosze! Kim ja już nie byłem...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania