Zakończenie Lata Nad Baśniową Zatoką, Na Planecie Dreamworldianowo

Opowiadanie

 

"Zakończenie Lata Nad Baśniową Zatoką, Na Planecie Dreamworldianowo"

 

gatunek: fantastyka/podróże

 

Planeta Dreamworldianowo, wybrzeża Baśniowej Zatoki... Ostatnie dni lata 1999.

 

Pomarańczowe słońce świeciło na tle czerwonego nieba. Gwiazdy były srebrne, a chmury miały złoty kolor. Przez cały czas trwało ciepłe, późne popołudnie. Czas jakby zatrzymał się w miejscu.

 

Plaża...

 

Niekiedy można było usłyszeć, jak frunące na tle odległego nieba żurawie nawołują innych przedstawicieli i przedstawicielki swojego gatunku na wspólny odlot na dalekie południe, za wielkie morze. Tymczasem, na miejskich deptakach i placach, kolejne sezonowe punkty handlowe oraz usługowe, były powoli stopniowo zamykane, jeden po drugim.

 

Po niekończącym się pasie jasnobeżowego, piaskowego wybrzeża spacerowały: mewa, rozgwiazda, małż, homar i krab. Nagle zaczął wiać chłodny wiatr.

 

— Właśnie zaczął wiać chłodny wiatr. To oznacza, że nadeszła pora, aby rozpocząć coroczną wędrówkę na południowy zachód, czyli tam, gdzie roześmiane palmy kołyszą się beztrosko przez cały rok — zaśpiewała mewa.

— Masz rację. Kończą się wakacje — zamruczały małż, homar i krab, które następnie weszły do wody, odpłynęły i zanurkowały w kierunku przydennych raf koralowych, podczas gdy mewa uniosła się w powietrzu i odleciała na południowe wybrzeża wielkiej zatoki, a po drodze minęła wesołe tuńczyki i szczęśliwe delfiny.

 

Łąka między plażą i ogrodami...

 

Na wietrze powiewały liczne trawy, zboża, stokrotki, osty, koper i inne rośliny zielne, niskie oraz wysokie. W powietrzu unosiły się motyle, które niebawem postanowiły ukryć się pośród gałęzi zabawnych, miniaturowych drzew, a pomysł był to bardzo rozsądny, z powodu nadciągającego pogorszenia się pogody.

 

— Odlećmy do cieplejszej strefy klimatycznej, zanim nadejdzie chłodna, wilgotna i mokra jesień — zaproponował cienkim głosikiem jeden z kilku motyli.

— Myślę, że to najlepszy pomysł, jaki może być — odpowiedział drugi z nich, a wtedy wszystkie kilka osobników ruszyło jednocześnie w tajemniczą trasę, pełną zaskakujących przygód, i jednocześnie w stronę wyluzowanego, zachodzącego słońca, które właśnie miało nałożone okulary przeciwsłoneczne, popijało ciemny napój chłodzący, oraz słuchało relaksującej muzyki tanecznej i dyskotekowej, uwalniającej się z radiomagnetofonu.

 

Wkrótce, pozostałe zwierzęta, mniejsze i większe, z wielu różnych gatunków, również udały się na wyprawę po zadowalająco wysoką oraz optymalną ilość światła słonecznego i stopni Celsjusza. Gdzieniegdzie rosła kukurydza.

 

Na jedną z roślin uprawnych o jadalnych nasionach wspięły się szarańczak i rzekotka. Owad zagrał, a płaz zaśpiewał odchodzącemu latu na pożegnanie. Ciepła i słoneczna pora roku, powoli udawała się na odpoczynek, aby w przyszłym roku znów wrócić, przynosząc ze sobą kosze pełne kwiatów, nadziei oraz radości.

 

Ogrody między łąką i lasostepem...

 

W strefie rozległych ogrodów, pełnych żywopłotów i stawów, rosły sobie beztrosko dynia, kabaczek, pomidor, fasola, ziemniak, pietruszka, kalarepka, oberżyna oraz cukinia. Wygrzewając się w zasięgu promieni słonecznych, rozmawiały i śmiały się. Dookoła rosły kolorowe kwiaty, nad którymi beztrosko i bezrefleksyjnie, z głowami w przysłowiowych chmurach, unosiły się barwne motyle: paź królowej, mieniak, modraszek, zieleńczyk, kosternik oraz trzy rusałki: admirał, pawik i pokrzywnik.

 

— Fruuuuu! — motyle cichutko popiskiwały z zimna.

— Myślę, że czas udać się w fascynującą, pełną przygód wyprawę przez spory kawałek kontynentu — stwierdziła dynia.

— Uważam podobnie. Moim zdaniem, ten pomysł jest dobry. Nawet bardzo dobry! — zgodził się kabaczek.

— Kto idzie z nami? — spytała dynia.

— Możemy polecieć z wami? — spytały pomidor, fasola, ziemniak i kalarepka.

— Tak, możecie. Miejsca starczy dla wszystkich. Jesteście gotowi? — odpowiedziała twierdząco dynia, i spytała chętnych o gotowość do ekscytującej wyprawy.

— Tak! Czeka nas bezkres wspaniałych, zabawnych przygód i imprez? — spytały pozostałe jarzyny oraz warzywa.

— Tak! Czekają was tropikalne wakacje pełne oryginalnych i przebojowych atrakcji! — odpowiedział radośnie kabaczek.

— No to co? Odlatujemy? — spytała fasola.

— Odlatujemy! — potwierdziła dynia.

 

Wtedy nagle, z nieba przyleciał magiczny świecący balon pasażerski z podwieszoną baśniową, elegancką, złocistą gondolą. Wylądował na łące, nieopodal ogrodu. Wtedy, dynia, kabaczek, pomidor, fasola, ziemniak i kalarepka podeszły do gondoli oraz wskoczyły na pokład, a wtedy niezwykły pojazd fruwający ruszył w ekscytującą drogę. Uniósł się w powietrzu i odleciał, aby niebawem znaleźć się w otoczeniu mruczących oraz nucących chmur, które lekko i powoli kołysały się na boki, z powodu aktywności wiatrów ponadwymiarowych, sprawiających takie dzieła natury, jak na przykład nadmorskie bryzy dla surferów i surferek.

 

Lasostep między ogrodami i jeziorem...

 

Pośród dzikich łąk, porośniętych wysokimi podsuszonymi trawami, biegały pomarańczowe, beżowe i złote dwunożne jaszczurki, posiadające dziwne, dosyć duże, płetwiaste wyrostki za błonami bębenkowymi, przez co wyglądały jak miniaturowe smoki. Po niskich roślinach, lubiących wysoki poziom nasłonecznienia, dobrze znoszących susze i mających mięsiste liście, spacerowały chrząszcze, karaluchy, chrabąszcze, modliszki, straszyki oraz szarańczaki. One także szykowały się do odlotu w stronę tajemniczych, wiecznie zielonych krain, leżących nad ciepłymi morzami i oceanami, za wieloma łąkami, lasami oraz górami.

 

— Jak myślisz, co jest po drugiej stronie kontynentu, tam gdzie się udajemy? — spytały dwa chrząszcze, mianowicie biedronka i stonka.

— Myślę, że tam w dalekim pięknym świecie kwiaty beztrosko kołyszą się pod wpływem ciepłego, lekkiego wiatru, chmury śpiewają olśniewające pieśni, a słońce tańczy zarówno balet, taniec robota, jak i breakdance — odpowiedział chrabąszcz.

— Skąd to wiesz? Byłeś już tam kiedyś?

— Nie. Maluję oczami wyobraźni.

 

Owady wzbiły się razem w powietrze i poleciały za horyzont. Te zwierzęta, które nie umiały fruwać, musiały przemierzyć te niezwykłą i bardzo długą trasę na pieszo, albo na różnych pojazdach.

 

Jezioro między lasostepem i lasem...

 

Nad jeziorem, na trawniku, przy plaży, były już rozścielone złote dywany z jesiennych liści. Ropuchy przeskakiwały z liści lilii wodnych na ląd a następnie, biegnąc lub skacząc, czym prędzej przemieszczały się w kierunku południowym. Pośród niskich roślin o rozłożystych liściach, siedziała grupka dyń, kabaczków, patisonów, kawonów i oberżyn. Z gałęzi wielkiego drzewa zwisała ogrodowa lub parkowa ławka-huśtawka. Siedziały na niej pelikan, mewa i rybitwa. Skrzydlate stworzenia nie spieszyły się z wybieraniem się nad ciepłe morze, bo biały skrzydła i dosyć szybko latały, więc mogły jeszcze trochę poczekać. Lecz w ostateczności stwierdziły, że jednak polecą szybciej.

 

Wśród migrujących zwierząt, można było zobaczyć: jeże, chomiki, króliki, koszatniczki, żaby, jaszczurki, traszki, żółwie i ślimaki.

 

— Myślicie, że nadeszła już pora, aby wyruszyć w świat? — spytał pelikan.

— Tak. Myślę, że nadszedł już ten czas, aby pofrunąć i zwiedzić kawałek pięknego, cudownego świata — odpowiedziały mewa i rybitwa jednocześnie.

— Lecimy więc?

— Myślimy, ze to dobry pomysł — stwierdziły, a wtedy, już wszystkie trzy razem, uniosły się wysoko w powietrze i podążyły za gwiżdżącymi, świszczącymi, śpiewającymi, rapującymi, beatboxującymi oraz śmiejącymi się obłokami.

 

Rozległy, różnorodny krajobrazowo las za jeziorem...

 

Wiewiórki zbierały wszystkie orzechy i kasztany, które znalazły w zasięgu swojego postrzegania. Podobnie postąpiły chomiki, tyle że z nasionami przeróżnych roślin, od słonecznika po buczynę. Niektóre z płazów, gadów, mięczaków oraz stawonogów nie zdążyły uciec przed jesienią. Te drobne zwierzęta, które miały pecha i nie zdążyły pójść na wyprawę w wielki świat, były zmuszone skryć się pod powierzchnią ziemi, a dokładniej w głębokich norach, zakamuflowanych gałęziami i konarami.

 

Zielone, beżowe, żółte, pomarańczowe, czerwone oraz brązowe liście, mające różne kształty i rozmiary, powoli oraz stopniowo spadły z drzew, aż wkrótce utworzyły rozległy, baśniowy dywan, mieniący się różnymi kolorami. Choć barwy były jesienne, to kojarzyły się z ciepłymi, dalekimi, tropikalnymi wyspami, półwyspami, zatokami i plażami.

 

Dwie jaszczurki oraz dwa zaskrońce wspięły się na jedno z wielkich i pięknych drzew, których ilość wydawała się nie mieć końca, a wtedy ucięły sobie pogawędkę o dotychczasowych osiągnięciach oraz planach na przyszłość. W tym samym czasie, podziwiały czerwono-pomarańczowo-żółto-różowo-niebieskie niebo. A ono zainspirowało je do malowania obrazów oraz pisania opowiadań, wierszy lub baśni.

 

Tymczasem pośród dzikiej przyrody, niedaleko od plaży...

 

Przez zielono-brązowo-żółto-pomarańczowy las, a następnie po jasnozielonej łące, wędrowały żółwie, ślimaki, jeże i szarańczaki, natomiast nad nimi frunęły zaczarowane zimorodki, sójki, kiwi, emu, kurczaki oraz papugi kakapo. Dotarły na beżowe, beztroskie, bezpretensjonalne wybrzeża kontynentu. Niedaleko znajdowała się przystań z zacumowanym Wesołym Jachtem Imprezy, Podróży, Szczęścia, Radości I Wolności. Po niebie fruwały mewy, rybitwy, fregaty, maskonury oraz albatrosy. Zwierzęta, znajdujące się na lądzie, weszły na pokład statku, a ten następnie wyruszył w cudowny, wspaniały rejs, podczas którego działo się mnóstwo niezwykłych zjawisk i zdarzeń.

 

Po tafli wody śmigało lustro, które okazało się oknem do innego świata. Wleciały do niego trzy pelikany, a wtedy znalazły się one w jednym z ciepłych krajów, gdzie wyjce grały na orzechach kokosowych, pawiany tańczyły na dzikiej, prowizorycznej zabawie dyskotekowej, a didżejami były krab oraz homar.

 

Na horyzoncie pulsowała gigantyczna świecąca chmura, która zmieniała kolory i kształty, a także grała oraz śpiewała. Nad nią unosiły się ruchome obrazy, namalowane przez tajemniczych, legendarnych zawodowców, pochodzących z innych wymiarów i z wnętrza pustej planety, tętniącego magicznym, bajecznym, fantazyjnym życiem. Tymczasem kierunkiem tego niezwykłego rejsu była Tropikalna Wyspa Wiecznych Wakacyjnych Przygód.

 

Kiedy stworzenia oraz ukryte postacie dotarły na miejsce, to przybiły do lokalnego portu, po czym zeszły na ląd. Wtedy, wyspa radośnie przywitała wszystkich plażami, słońcem, imprezą, przygodą, wypoczynkiem, piękną architekturą, wesołą skoczną muzyką oraz tropikalną fauną, taka jak papugi i florą, na przykład potężnymi palmami kokosowymi oraz figowcami.

 

Zza jednej z beżowo-żółtych, tynkowanych kamienic wyszedł ośmioosobowy zespół muzyczny, przebrany za różne owoce. Był między innymi banan, ananas, mango, orzech kokosowy oraz kiwi. Muzycy zagrali i zaśpiewali szybki, wesoły, przebojowy utwór. W akcji uczestniczyły między innymi grzechotki, mikrofon, głośniki, keyboard, skrzypce, gitara, saksofon i kontrabas. Na rozległej łące, zielone i fioletowe słonie zatańczyły balet, a w tym samym czasie na ich głowach siedziały czerwono-żółto-zielone papugi, które powoli kręciły się w kółko, w bok, wokół własnej osi.

 

Wesołe kraby, langusty i krewetki, powoli szły gęsiego, po dnie przybrzeżnej płycizny, wzdłuż plaży, na której tańczyły wyjce, pawiany, gibony, lemury oraz orangutany. Znad horyzontu, z którego wydobywało się złocisto-pomarańczowe światło słoneczne, nadleciał tukan, pelikan, flaming, koliber i ibis. Wesołe, skrzydlate, pierzaste zwierzaki wylądowały na jednej z wielkich palm, rosnących wzdłuż brzegu, a wtedy razem, w tym samym czasie, wesoło, beztrosko oraz radośnie zagdakały i zapiały.

 

Nad kolorowymi kwiatami, rosnącymi na łąkach, fruwały motyle, ćmy oraz chrabąszcze. Po trawie spacerowały modliszki, szarańczaki i chrząszcze.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Dekaos Dondi 28.08.2021
    Piotrek P. 1988↔Gdy przeczytałem: "Pomarańczowe słońce" to od razu wiedziałem, kogo czytam:)
    Naprawdę baśniowo tym razem, a ilość wymienionych stworzeń, to... no właśnie... dużo lub więcej.
    A dialogi wprowadzają jeszcze więcej akcji. Taki ciepły tekst, okraszony mimo wszystko optymizmem:)
    Lecz ci od ↔efektów i tak by nie dali rady:))↔Pozdrawiam:)↔%
  • Piotrek P. 1988 28.08.2021
    Dziękuję za ocenę i komentarz, a ten jest, jak zazwyczaj: oryginalny, przebojowy, klimatyczny, nastrojowy, wesoły i inspirujący. Pozdrawiam :-)
  • Starałeś się żeby pióro było kwieciste; i aż za bardzo. Niektóre fragmenty wyszły wręcz kiczowato. Nie zmienia to faktu, że twoja wizja babiego lata jest bardzo ciekawa. Pozdrawiam 3
  • Piotrek P. 1988 28.08.2021
    Dziękuję za ocenę i ciekawy komentarz, który zaskakuje, zastanawia oraz inspiruje. Pozdrawiam :-)
  • Trzy Cztery 29.08.2021
    Jak zakończenie lata, to musi być dynia.

    — No to co? Odlatujemy? — spytała fasola.
    — Odlatujemy! — potwierdziła dynia.

    Widać, że w Twoim świecie nie ma miejsca na jesień. Bohaterowie odlatują ku nowej przygodzie do ciepłych krain. Może to i dobrze, nie zamarzną zimą. Nie umrą.

    To jest piękne:

    "Wtedy nagle, z nieba przyleciał magiczny świecący balon pasażerski z podwieszoną baśniową, elegancką, złocistą gondolą. Wylądował na łące, nieopodal ogrodu. Wtedy, dynia, kabaczek, pomidor, fasola, ziemniak i kalarepka podeszły do gondoli oraz wskoczyły na pokład, a wtedy niezwykły pojazd fruwający ruszył w ekscytującą drogę. Uniósł się w powietrzu i odleciał, aby niebawem znaleźć się w otoczeniu mruczących oraz nucących chmur...".
  • Piotrek P. 1988 29.08.2021
    Inspirujący i motywujący komentarz. Być może, jeszcze coś w podobnych klimatach napiszę. Jeśli tak, to najprawdopodobniej we wrześniu. Dziękuję i pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania