,, Żałoba"

Myśląc nad wyraz szybko Sauczek, wyemigrował myślami w odległe w jego głowie rejony. Myślał głównie o kataklizmie, który spotkał świat w ostatnim czasie, ale też o daniu, które jego żona miała przygotować na zbliżającą się wielkimi krokami, kolację. Miał nadzieję na pieczony schab, który ubóstwiał nade wszystko. Razem z nią, przeprowadzili się tutaj, do mroźniej Szwecji, parę lat temu, po śmierci ich córki. Zmarła na wskutek nowotworu, który zaatakował ją bez żadnej pobłażliwości. Ich żałoba trwała krótko, zaledwie dwa miesiące. Potem oboje wybrali się na terapię. W tym momencie, wręcz nie mogą pamiętać o tym tragicznym dla nich wydarzeniu.

Gdy zbliżał się nieuchronnie wieczór, Sauczek szybkim krokiem pomknął w stronę domu. Leżał on na południu Szwecji, w znakomitym położeniu dla fanatyków łowienia ryb. Uwielbiał on, bowiem od czasu do czasu wybrać się na małe wodne polowanie. Od zawsze miał zimną krew, potrafił w decydującym momencie zdecydować o rozwoju dalszej sytuacji.

Dziś siedział jednak nad brzegiem i spoglądał z wyraźną zadumą w dal. Szukał w niej czegoś, co mogłoby być impulsem, który wywołałby u niego radość. Nic takiego nie zauważył, ku jego ubolewaniu.

Wracając do swego domu, zobaczył, że na spotkanie idzie mu pewna postać. Owa istota była schludnie ubrana. Miała na sobie piękną kruczoczarną spódnicę i idealnie pasujące do jej stroju, wysokie szpilki. Sauczek, przed przeprowadzką, gdy mieszkał jeszcze w Polsce zawsze na widok takich istot cieszył się niezmiernie, albowiem gustował w ładnych kobietach. Jedyną jego bolączką była nieśmiałość, zabijała w nim chęć nawiązania interakcji, czego bardzo nie lubił.

Kobieta, jak ocenił jej płeć na pierwszy rzut oka, podeszła do niego nic nie mówiąc. Był zaskoczony brakiem zainteresowania z jej strony. Musiała przecież po coś tutaj przyjść i chcieć się z nim zobaczyć. W okolicy nie mieszkał nikt inny. Ruszył za nią, chcąc dowiedzieć się kim jest. Dogonił ją po paru sekundach. Nie była zawrotnie szybka. Następnie powiedział z jak gdyby założoną kamizelką kuloodporną, która miałaby chronić go przed ewentualnym atakiem ze strony rozmówcy:

- Dzień dobry, co panią tutaj sprowadza, jeśli można wiedzieć?

Ta nic nie odpowiedziała, wydawała się nieobecna. Szła dalej, a Sauczek podążał za nią ślepo, całkowicie zapominając o kolacji, która najprawdopodobniej czekała na niego w domu. Wiedział, że jego żona to zrozumie, w końcu chciał tylko poznać nowych znajomych, których w ostatnich latach im obojgu szczególnie brakowało. Tajemnicza istota wciąż się nie odzywała, maszerował jednak dalej. Wydawało się to Sauczkowi niepojęte. Po co przyjeżdżać w rejony, w których zapach ludzi wyczuć niezmiernie ciężko, tylko po to, aby iść bez jakiegokolwiek słowa. Nieustannie jednak zatapiając się w swoich myślach, człapał dalej wyraźnie już zmęczony.

Nagle poczuł uczucie, które ostatni raz towarzyszyło mu bardzo dawno. Poczuł, on bowiem wokół siebie zapach nieubłaganej nostalgii. Czuł się niezręcznie. Tak dawno, nie był w stanie, który mógłby doprowadzić go do łez. Teraz z niewiadomych dla niego przyczyn, był bliski płaczu. Czyżby to wspomnienia związane z jego królikiem, umarłym w dzieciństwie. Przecież nie mógł pamiętać o swojej córce. Mimo uporczywego uczucia tęsknoty i żalu śledził krok w krok, zastanawiającą go coraz bardziej postać. Dziś jak nigdy był skory do rozmów, czuł się tak, jakby szedł za dobrze znaną mu osobą. Po długiej i w jego oczach żmudnej wędrówce bizarna kobieta zatrzymała się i obróciła w jego stronę. Wtem rozpoznał ją, stała przed nim jego córka.

Było już za późno, dał w całości pochłonąć się żałobie. Wiedział, że to ostatnie chwile na odwrót, lecz nie mógł zrobić nic innego jak tylko nawiązać z nią konwersacje. Zapomniał o radach, a wręcz rozkazach ich terapeuty. Biorąc pod uwagę ich obopólną depresję, nie mogli stać się poddanymi, jakże złudnego uczucia, jakim jest nostalgia i żałoba. Nie zwracając już na nic więcej uwagi Sauczek powiedział:

- Córciu, co tu robisz?

- Jestem tu by ci pomóc tatusiu, zabrać cię tam, gdzie będziesz czuł się beztrosko

i niezależnie – odpowiedziała zachęcająco rozmówczyni.

Po chwili milczenia mężczyzna rzekł przekonany:

- Ależ oczywiście, że z tobą pójdę.

Następnie weszli razem do rzeki i odpłynęli w zaświaty.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Lincoln 22.04.2020
    Zimny i przenikający. 5/5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania