Założyłam się z Panem Bogiem (2/2)
Mama nie wie, co oznacza ten ból brzucha, dlatego go bagatelizuje, ale ja wiem. Cholercia, cholercia, muszę zrobić coś, żeby Krzysiek bardziej się starał. Muszę porozmawiać z jego mamą. Powiem tak:
- Dzień dobry – bo zawsze najpierw należy się przywitać, żeby zrobić dobre wrażenie. – Nazywam się Natalia i chodzimy razem do klasy. Mamy teraz taki projekt, żeby ususzyć jak najwięcej liści. Jeśli wygramy, oboje dostaniemy szóstki. Może pani przekonać syna, żeby bardziej się postarał? Naprawdę warto. – Nie powiem nic o zakładzie z dwóch powodów. Po pierwsze: To tajemnica. Po drugie: Oceny syna na pewno obchodzą mamę Krzyśka znacznie bardziej niż moja sytuacja. Na pewno się ucieszy z szansy, którą dostał.
Po dzisiejszym zbieraniu uparłam się, że odprowadzę Krzyśka do domu. Strasznie się zdziwił i protestował, ale nie odpuszczałam i wreszcie wzruszył ramionami. Idziemy po schodach. Krzysiek zatrzymuje się na pierwszym piętrze.
- O czym chcesz gadać z moją mamą?
- Trochę się na ciebie poskarżę – mrugam do niego, żeby wiedział, że to nie na serio. Że nie będzie miał przeze mnie problemów.
Wzdycha ciężko i otwiera drzwi.
- Jak sobie chcesz.
Wchodzimy razem. Mieszkanie Krzyśka ma ten sam zapach co on, tylko silniejszy i robi mi się trochę niedobrze. Bardzo brzydko z mojej strony. Staram się mieć miły wyraz twarzy, żeby nie zrobić nikomu przykrości.
- Mama! – woła Krzysiek w głąb mieszkania. Z pokoju wychodzi starsza kobieta, to chyba babcia.
- Ona chce ci coś powiedzieć.
- Dzień dobry – zaczynam, choć jakaś część mnie bardzo chce wyjść z tego mieszkania. – Nazywam się Natalia i chodzimy razem do klasy.
- Nawet, kurwa, nie próbuj – mówi znienacka mama (jednak nie babcia) Krzyśka.
Drgam przerażona, serce zaczyna mi walić, ale ona patrzy na Krzyśka, a to znaczy, że mówi do niego.
- Nawet o tym nie myśl, ta lalka nie jest dla ciebie.
- Przestań – Krzysiek też się denerwuje, chociaż nie wiem, o co im chodzi. Jaka lalka?
- Myślisz, że nie wiem, co ci chodzi po głowie? Myślisz, że nie wiem, co takim chłopcom jak ty chodzi po głowie? Co ja, wczoraj się urodziłam?
- Chodzi o liście – próbuję nieśmiało, bo najprawdopodobniej zaszło jakieś nieporozumienie. – O projekt do szkoły…
- Odprowadź koleżankę – znowu przerywa mi mama Krzyśka i odchodzi z powrotem w głąb mieszkania. Krzysiek otwiera drzwi. Wychodzę. Mam zamiar zapytać go, co miała na myśli jego mama, kiedy będzie mnie odprowadzał, ale on zostaje w środku, zamyka mi drzwi przed nosem. Nie wiem – zapukać? Wyjaśnić tę sprawę? Ostatecznie schodzę kilka schodków i zatrzymuję się. Może Krzysiek jeszcze do mnie zejdzie. Po chwili zbiegam na dół i biegnę coraz szybciej.
Ostatnio wszystko zawalam.
***
Kierowniczka przechodzi na emeryturę. A to znaczy, że ktoś awansuje. Agnieszka jest tu najstarsza. I z pewnością najbardziej kompetentna. Na razie nie zapadły żadne decyzje, ale Pączkowa Paczka jak zwykle plotkuje. Siedzą dość daleko, nie słychać, co mówią. Zerkają na Agnieszkę. Może już coś usłyszeli. Zwykle tak jest, że inni wiedzą szybciej od niej. Gdyby została nową kierowniczką, musiałyby się z nią liczyć. Musiałyby się uśmiechać, kiedy im o tym przypomni. Musiałyby być dla niej grzeczne. Wchodzi klientka w sprawie domofonu, ostatnio obsługiwała ją Ilona. Ilona napycha się ciastem. Ma okruchy na bluzce, śmieje się i je strzepuje.
- Ilona, pani do ciebie – Jeśli Agnieszka zostanie kierowniczką, przerwa będzie się kończyła punktualnie. Nie może być tak, że klienci czekają, aż pani dokończy sobie kawkę.
- Moment.
- Przerwa się skończyła.
- Powiedziałam „moment”, głucha jesteś?
Klientka uśmiecha się nerwowo:
- Mogę poczekać…
Jeśli Agnieszka zostanie kierowniczką, za takie odzywki zostanie się zwolnionym w trybie natychmiastowym. Tak samo za jedzenie w godzinach pracy. Za głupi chichot i obgadywanie innych za plecami. Za niezapinanie wszystkich guzików na dekolcie. Za przewracanie oczami i tworzenie kółek wzajemnej adoracji. Wszyscy zostaną zwolnieni. Cholerny żołądek, przynajmniej on mógłby odpuścić.
- Przepraszam… dobrze się pani czuje?
- Tak, tak, przepraszam. – Agnieszka uśmiecha się do klientki. - Ja panią obsłużę. Koleżanka jest zajęta.
Następnego dnia okazuje się, że kierowniczką zostanie Kaśka.
***
Mama jest wciąż na mnie zła. Nie wiem o co, ale widzę jej minę. Może o tę wizytę Krzyśka i jego zapach. Nie patrzy na mnie, nie chwali mnie i cały czas jest niezadowolona. Na dodatek nadal boli ją brzuch, liści mamy wciąż za mało i dostałam pierwsze ostrzeżenie. Mama straciła pracę. Pochodzi do niej jeszcze tylko dwa tygodnie i koniec.
Mam tylko jedno wyjście.
Zamykam pokój, podstawiam krzesło pod klamkę. Muszę uratować mamę, to nie jej wina, że zakładałam się z Panem Bogiem o jej życie. Nie miałam prawa tego zrobić. Przepraszam, Panie Boże, przepraszam, mamusiu, wszystkich zawiodłam. List kładę na stole, obok pudełko z liśćmi, żeby rodzice przekazali je Krzysiowi. Szóstki za to nie dostanie, ale przynajmniej nie dostanie też jedynki. Może chociaż plusik mu pani wpisze. Patrzę przez okno. Może zostaną po mnie dobre wspomnienia, takie jak na tym zdjęciu z grubymi nóżkami. Przecież jeszcze niedawno było trochę takich chwil, kiedy mama była ze mnie dumna. A może mogłabym zrobić jeszcze coś dobrego? Nie. To są tylko usprawiedliwienia. Prawda jest taka, że nie chcę skoczyć, muszę ją wyznać w swoim sercu. Pan Jezus też nie chciał umierać, ale zrobił to dla nas wszystkich. Więc ja mogę zrobić to samo dla mamy. Bardzo ją kocham.
Ał. Patrzę na palec, nawet nie wiem, kiedy wyrwałam sobie włosy i okręciłam je wokół palca. Czy jak spadnę, włosy podniosą mi się, i pokażą się łyse placki za uszami? Mama będzie jeszcze bardziej rozczarowana. Dowie się, co robiłam. Domyśli się, że od dawna. Może mogłabym jakoś te włosy przykleić, żeby się trzymały?
Niedaleko od naszego bloku jest kiosk. Mam trochę pieniędzy z kieszonkowego, pójdę i poproszę o dobry klej. A jeśli sprzedawczyni zapyta, co chcę sklejać? Co jest podobne do włosów i skóry? Mogę jej powiedzieć, że futerko do plastiku, bo mi się maskotka zepsuła. Czy skóra jest trochę jak plastik? Sztuczne włosy do gumowej głowy lalki, tak lepiej powiem. A jeśli potem wezwą ją na świadka? „Była tu taka dziewczynka, powie kioskarka, poprosiła mnie o klej i jakoś dziwnie mi to brzmiało, od razu pomyślałam, że coś jest nie tak”. I wtedy mama spojrzy za ucho i wszystko się wyda. A na dodatek wyda się, że chciałam ją oszukać. Nie będę nawet mogła wytłumaczyć, że chodziło mi tylko o oszczędzenie jej przykrości. Co robić? Nie, żadnego klejenia. Co ma być, to będzie. Otwieram okno.
Nagle ktoś rusza klamką.
- Natalka! – To tata. – Natalka, co tam robisz?
Nie wiem, co powiedzieć. Nie będę kłamać przed samą śmiercią, to grzech.
- Natalia, otwieraj natychmiast!
Klamka szarpie się jak wściekła. Już widzę, że drzwi zaczynają się otwierać. Staję na parapecie.
- Natalia!!! – Tata wpada do pokoju, a ja nie mogę skoczyć, po prostu nie mogę i czuję, jak mnie łapie, strasznie mocno chwyta moje ramię, zdejmuje mnie z parapetu i mocno przytula.
- Natala… córeczko… co ty chciałaś zrobić. Co chciałaś zrobić?!
Tuli mnie mocno i oboje płaczemy, ale czuję się szczęśliwa. Nie wiedziałam, że tata mnie tak kocha.
***
Agnieszka pisze listy motywacyjne, szukając nowej pracy. Odkąd zwolniła się z poprzedniej, przestał ją boleć brzuch. Z dnia na dzień. Teraz znajdzie sobie lepszą, nie musi się spieszyć, mają trochę oszczędności i Sylwek nieoczekiwanie okazał jej wsparcie.
- Nic na siłę, Aga. Ważne, żebyś była zadowolona. Poradzimy sobie.
W Natalii coś się zmieniło. Trudno powiedzieć, co konkretnie, porusza się jakby lżej. Dorasta jej córcia. Najchętniej by ją zatrzymała na zawsze przy sobie, w domu. Ale tak się nie da. Dziecko musi kiedyś odejść. Takie jest życie.
Komentarze (4)
Uwaga do poprzedniej części, w "chyba że" nie stawia się przecinka. Mało znany fakt, ale tak jest. :D
Co do "chyba że" - WIEM :-D Tzn opowiadanie napisałam jakiś czas temu i może wtedy nie wiedziałam haha. I musiałam przegapić przy sczytywaniu... Już poprawione!
I coś, co w sumie jest nie tylko dziecięce, ale przede wszystkim ludzkie — szukanie powiązań przyczynowo — skutkowych. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że na przykładzie dziecka widzimy jak wszyscy myślimy, jak łatwo wyciągnąć błędne wnioski, jak zbyt mały wsad wiedzy potrafi zaburzyć rozumowanie. Choć przesuwamy granice i indywidualnie i jako ludzkość, to wciąż nam blisko do Natalii...
Świetny tekst, w którym napięcie momentami jest niemal nie do zniesienia.
Myślę, że wiele osób miała takie różne myśli i epizody, dzieciństwo bywa cholernie trudne.
Jeśli chodzi o szukanie powiązań - zdecydowanie się z Tobą zgadzam.
Dziękuję Ci za taki odbiór, naprawdę wspaniały odbiór:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania