,, Zaniedbanie"

Pieczołowicie wykonany schab tkwił właśnie na stole u pana W. Dzisiejszy obiad był wyjątkowo syty, albowiem W. nie będzie w domu aż do późnego wieczora. Zjadłszy owo danie, właściciel pięknego, czteropiętrowego domu w centrum miasta ruszył w stronę przejrzystego korytarza. Zabrał kurtkę z wieszaka i wyszedł pospiesznym krokiem z domu, albowiem był on spóźniony. Pracował w radzie miasta, nie mógł pozwalać sobie na jakiekolwiek opóźnienia

w starannie przygotowanym przez niego planie dnia. Wsiadł do luksusowego Range Rovera, kupionego za ogromną sumę pieniędzy i pojechał do miejsca docelowego.

Ujrzawszy w wejściu prezydenta, przestraszył się, myśląc intensywnie nad przyczyną jego miejsca położenia. Podchodząc bliżej usłyszał:

- Dzień dobry, jutro w południe organizujemy piknik rodzinny. Mam nadzieję, że zjawi się pan na nim.

- Ależ prezydencie, z kim miałbym przyjść? - zapytał z wyczuwalną w głosie dezorientacją.

Prezydent uśmiechnął się po tych słowach, czego nie był w stanie pojąć W. Wszedł za nim jednak do środka i skierował się do swojego biura. Miał dziś, zresztą jak zawsze, wiele pracy, polegającej na organizowaniu spotkań prezydentowi. Gdyby nie solidne wynagrodzenie, zrezygnowałby pewnie z tej pracy już przed paroma miesiącami, kiedy to dostał propozycję z innej firmy. Usiadłszy na fotelu, zamyślił się całkowicie. Myślał o wszystkim i o niczym. Kłębek, który wytworzył się wówczas w jego głowie, uniemożliwił mu dalszą pracę. Wtem do pokoju wszedł jego asystent i zapytał energicznie:

- Sporządziłeś już plan miesiąca?

W. poczuł w tamtym momencie niewyobrażalne poczucie zaniedbania swoich obowiązków. Wyraźnie zakłopotany, rzekł po chwili:

- Wybacz, Mirek. Kompletnie o tym zapomniałem.

Po tych słowach W. pomknął myślami w nieznaną mu wcześniej krainę. Jakże beztroską, w której znajdował się kawałek zerwanego mu z szyi szalu nostalgii. Zatęsknił, nie wiedział jedynie za czym i dlaczego. Nie słyszał już dalszych słów asystenta, który wyszedł burzliwie z biura i trzasnął drzwiami. W końcu zaczął porządkować stos papierów, leżący na jego biurku od długich miesięcy.

Porządkując tak, niesprzyjające dokumenty, usłyszał odgłos dzwoniącego telefonu. Na wyświetlaczu zobaczył imię, którego nie kojarzył. Pamiętał jedynie, że bliska mu osoba nosiła podobne. Odrzucił, więc ową próbę skontaktowania się z nim i pracował wciąż dalej. Około pory wieczornej zorientował się, że czas jego pracy dobiega końca. Spakował się zatem i opuścił biuro. Gdy spojrzał na telefon, zobaczył, że numer, który próbował się z nim skontaktować w pracy dzwonił do niego jeszcze kilka razy. Ten dzień wydawał mu się niewytłumaczalny i zaskakujący.

Do skrajnej dezorientacji doprowadzały go telefony od znajomego mu skądś numeru. Postanowił jeszcze przed powrotem do domu zawitać u jego serdecznych znajomych, którzy prowadzili własną knajpę. Zaparkował przed owym budynkiem i wszedł do środka gdzie uśmiechem powitało go dwóch ludzi. W. powiedział do nich głosem żądającym:

- Zestaw powiększony, proszę!

- Może jakieś cześć, czy inne słowo na powitanie – rzuciła oburzona znajoma W.

Nie zwracając uwagi na słowa właścicielki W. usiadł przy stole z niecierpliwieniem czekając na swoje danie. Czuł głód spowodowany długim okresem pracy. Chciał szybko zjeść i udać się do domu, mrok powoli opanowywał niebo. Parę minut później do stołu danie przyniósł mu tym razem właściciel, który powiedział lekkim głosem:

- Wpadnijcie do nas pojutrze, coś zjemy, wypijemy.

- Nie za bardzo wiem jacy my? - powiedział ze szczera nutą tajemniczości w głosie.

- Słychać, że masz dziś nastrój do żartów. Dobra, smacznego – rzucił właściciel na odchodnym.

W. wciąż nie wiedział o co chodzi tajemniczym uśmiechom jego rozmówców. Prędko spożył podane mu danie i wyszedł z knajpy. Wsiadłszy do Range Rovera, uruchomił silnik i ruszył pospiesznie do domu. Był zmęczony, co prawda codzienną, ale męczącą rutyną.

Po pół godzinie był już w domu. Wyjął klucze do niego i podszedł pod drzwi, kiedy to znów usłyszał telefon. Zanim zdążył go wyciągnąć, uprzedził go odgłos otwieranych drzwi, w których stała jego żona. Spytała po chwili pełna furii:

- Dlaczego nie odbierałeś telefonu?!

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania