Zapadając się w nicość

Stałeś na wielkim pustkowiu. Było to smutne miejsce. Szary wiatr przenosił suchy pył między kamieniami i prześlizgiwał się obok twoich nóg, by zniknąć za krawędzią przepaści, której końca nie można było dostrzec. Wielką, ponurą równinę oświetlało stale zachodzące słońce, które, mimo swej czerwieni, również było szare. Nagle nad brzegiem urwiska zobaczyłeś coś jeszcze. Leżała tam żywa osoba. Chociaż... co do życia można by mieć wątpliwości. Leżała nad samą krawędzią przepaści. Jej wzrost i postura łudząco przypominały twoje, włosy miały ten sam kolor i długość co u ciebie. Nagle bezwładne ciało zaczęło zsuwać się z urwiska. Rzuciłeś się by ratować tę postać, za wszelką cenę. Udało ci się w ostatniej chwili złapać ją za rękę. Ważyła znacznie więcej, niż się spodziewałeś. Jej ciężar przygniótł cię do ziemi, ciągnął w dół. Przywarłeś do podłoża, chwytałeś się pyłu i nagiej ziemi żeby przesunąć bezwładne ciało choćby o centymetr w górę. Na próżno. Cała siła jakiej użyłeś pozwalała ci jedynie opóźniać moment w którym będziesz musiał puścić rękę tej identycznej jak ty pod każdym względem postaci, by samemu nie runąć w dół. Na twoim czole pojawiły się pierwsze krople potu.

- Puść ją. - usłyszałeś za plecami głos. Nie było w nim nakazu. Osoba która przed chwilą przemówiła brzmiała raczej jakby stwierdzała oczywisty fakt.

- Pomóż mi! - wycedziłeś przez zaciśnięte z wysiłku zęby.

- Nie mogę. I tak spadnie. Puść.

- Nie! - całe twoje ciało uniosło się wściekłością na to okrutne stwierdzenie. Energia zaczerpnięta ze złości i rozpaczy pozwoliła ci nawet przesunąć się milimetr w głąb lądu. Ciało stało się jeszcze cięższe, a może to tylko ty omdlewałeś ze zmęczenia. Osoba za tobą znowu się odezwała.

- I tak będziesz musiał puścić. Nie jesteś w stanie tego uratować.

Następne co pamiętasz to rozpaczliwy wysiłek, ból całego ciała i duszy. Zaciskałeś dłoń na przegubie wiszącej nad przepaścią postaci, w środku ciebie narastały łzy, których nie miałeś siły wypłakać. Jednak najsilniejsze było rozpaczliwe pragnienie wciągnięcia tej drugiej części siebie na górę. Udało ci się?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Niemampojecia96 10.10.2015
    Jakie fajne o:
    Takie otwarte pole do ciekawej interpretacji zostawia.
  • Numizmat 11.10.2015
    Fajne, chociaż w sumie nie potrafię domyślić się, co ta nasza utracona część siebie miałaby właściwie reprezentować? Chyba, że tylko od nas zależy to, jak to zinterpretujemy, bo każdy stracił, musiał lub będzie musiał poświęcić inną część własnego "ja". Niemampojęcia96 dobrze prawi: wielkie pole do interpretacji. Osobiście nie przepadam, kiedy zmusza się mnie do zbytniego wysilania moich zwojów mózgowym (tak wiem, strasznie to słabe), ale mimo moich osobistych przywar traktuję to jako plus. :) 5/5
  • Rasia 11.10.2015
    Zajmę się najpierw błędami:
    1. "Było to smutne miejsce" - usunęłabym "było". Będzie zgrabniej brzmieć, pamiętaj, żeby wystrzegać się zbędnych słów :)
    2. "które, mimo swej czerwieni" - tutaj bez przecinka ;)
    3. "Osoba która przed chwilą przemówiła brzmiała raczej jakby stwierdzała oczywisty fakt." - przecinek przed "która", "brzmiała".
    4. "- Nie! - całe twoje ciało" - tutaj "całe" z dużej litery
    Błędy są raczej drobne. Sam tekst według mnie może symbolizować utratę części siebie po śmierci bliskiej osoby, bądź po prostu dorastania i zostawiania za sobą jakiejś palety cech, które już nam nie odpowiadają. Podoba mi się, skłania do myślenia i refleksji. Zostawiam 5 :)
  • T. Weasley 11.10.2015
    "Było to smutne miejsce" - "było", ponieważ wcześniej użyłam czasownika "stałeś" - czas przeszły. "Mimo swej czerwieni" to wtrącenie, więc musi być oddzielone przecinkami z obu stron. W trzecim punkcie masz rację, co do czwartego nie mam pewności. Dzięki za komentarz :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania