Zapalniczka króla Zła
Ukradłem zapalniczkę Diabłu
Niewielki przedmiot zdolny zniszczyć świat
Płonącą ogniem potępieńców,
Ich grzechów, cierpienia i wad
Grałem o nią w karty na rozdrożu
Tam gdzie posążek Boga stał
Przegrywałem w grę o duszę
Każdy śmiertelnik by się bał
Choć mogłem jeszcze się wycofać
W życiu nie zbawienia było mi brak
Wtem gniew anielski,
Jak meteor z nieba spadł
Uciekłem z nią, by w gwieździstą noc,
Poprzez wydreptany kroczyć szlak
Nieść potęgę
Możliwość, by narody padły,
Na dłoni delikatny znak
Choć wahałem się co chwila
Czy by nie spopielić swej osoby?
Może zabrać Cię ze sobą
Może…
Zgładzić cały świat
Kto w końcu jest bez grzechu?
Kto z nas jest bez wad?
Spotkałem wtem człowieka
Siedział w trawie
Patrzył w Niebo
Widział wszystko to co ja,
Acz inną interpretacje w głowie miał
Na me zapytanie
Człeku. Jak ci mija czas?
Rzekł „Powoli”
I zachęcił, abym zaraz z nim też siadł
W wymowności milczenia,
Spędziliśmy wspólną wieczność,
A cisza była wśród nas
Zapomniałem o Twym ciele
Umknął mi gdzieś Twój radosny śmiech
Ciepłe i czerwone usta
Zagadkowe Twe spojrzenie
Słów Twych wdzięczny czar
Wpadłem w wyższy stan
Bramy mi się otworzyły i z ich progu,
Ujrzałem wieczny żar
Wszędzie były dusze
W środku zaś Lucyfer,
Dzierżący w dłoni jednej pióro
W drugiej z podpisami cyrograf
Nad wszystkim zaś sprawował pieczę Pan
Ocknąłem się, gdy słońce zza horyzontu,
Wstało, a kogut zaczął piać
W gęstej trawie zalegałem sam
Momentalnie pamięć mi wróciła
Biec zacząłem ku Twym progom,
Ponad mych zdolności stan
Z daleka obaczyłem Twej figury zarys
Ucieszony, przyśpieszyłem,
By zwolnić...
Zatrzymać się, gdyż zgubiłem to,
Co miałem Twej osobie dać
Padłem na kolana
Czy to był od losu znak?
Chciałem dać Ci wszystko,
Lecz nie miałem tego
Byłem tylko marny ja
Dla Ciebie chciałem zdradzić Boga
Wszelki spopielić świat
Uprzykrzyć pracę Diabłu,
Ten jedyny raz
Zebrać żniwo Śmierci,
Nim klepsydr przesypał się piach
Ukradłem zapalniczkę od samego Zła,
Płonącą ogniem mej miłości
Takim zdolnym zniszczyć wszystko,
Rzeczywistość, czy jej brak
I przysięgam
Gdybym miał się wrócić,
Mieć tę szansę jeszcze raz
Nie wahałbym się
Zabrał ją i czmychnął,
Gdyż nie ma nic znaczenia,
Kiedy jestem sam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania