Zapiski nocy po
Obudziło przerażenie, nadraźny, poranny cios w brzuch i trzy szybkie uderzenia w serce.
Otrzeźwiałem, rześki się poczułem, a wiatr wycisnął mi łzy z oczu,
a zaniosłem się kaszlem aż na pobocze.
-masz dość? - a może - masz dość.
Konsekwencja, mała wytyczna dla ruchu kurzu.
Pada deszcz, miało świecić słońce, ale nic nie dzieje się bez przyczyny.
Na tym nic i na innych nic można stworzyć filozofię.
Kurz i paprochy zamienią się w błoto.
-dzień dobry, nie zdążyłem tego się dowiedzieć o wczoraj, nie wiem tego o dzisiaj, aż się boję o to wczorajsze jutro.
Eskalacja, krople o dach jak robactwo ze skrzydłami. Chitynowe - koniecznie.
To miało być o kiedy indziej, o gdzieś, a jest tylko to tu i to teraz.
Robaczki o dach jak krople deszczu. Rześkie - koniecznie, a są zimne, gęste i nieprzyjemne aż dreszcz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania