Zapomnij o wszystkim, co wiesz
Był sobie pewien młody człowiek, który szukał prawdy i sensu życia. Przeczytał wiele książek, odwiedził wiele miejsc i rozmawiał z wieloma ludźmi, ale nigdzie nie znalazł odpowiedzi na swoje pytania. Pewnego dnia usłyszał o mistrzu zen, który mieszkał w odległym klasztorze w górach. Postanowił go odwiedzić i poprosić o naukę.
Po długiej i trudnej podróży dotarł do klasztoru i ukląkł przed mistrzem. Poprosił go o przyjęcie do grona uczniów i o wskazanie drogi do oświecenia. Mistrz spojrzał na niego uważnie i zapytał:
- Co przyniosłeś ze sobą?
- Nic - odpowiedział młody człowiek.
- To dobrze - powiedział mistrz - bo nie ma niczego, co byś mógł tu zabrać.
- A co zostawiłeś za sobą?
- Wszystko - odpowiedział młody człowiek.
- To źle - powiedział mistrz - bo nie ma niczego, co byś mógł tam zostawić.
Młody człowiek poczuł się zmieszany i zapytał:
- Jak to możliwe? Przecież nie mam niczego ani tu, ani tam.
- To właśnie jest twój problem - powiedział mistrz - bo myślisz, że jesteś kimś lub czymś. Nie rozumiesz, że jaźń jest iluzją, a rzeczywistość jest tworzona przez umysł. Nie wierzysz w to, co uważasz za prawdziwe, tylko w to, co ci się narzuca. Nie żyjesz w chwili obecnej, tylko w przeszłości lub przyszłości. Nie znasz swojej prawdziwej natury, tylko swoje fałszywe obrazy.
- A jak mogę to zmienić? - zapytał młody człowiek.
- Musisz zapomnieć o wszystkim, co wiesz i myślisz. Musisz porzucić wszystkie definicje, tytuły i role, które pełnisz. Musisz zrezygnować ze wszystkich pragnień i lęków, które cię popychają lub hamują. Musisz zacząć medytować.
- A co to znaczy medytować? - zapytał młody człowiek.
- To znaczy być świadomym swojego doświadczenia i zanurzonym w nim życia. To znaczy skupiać się na swoim oddechu i ciele. To znaczy obserwować swoje myśli i uczucia bez oceniania i przywiązywania się do nich. To znaczy zadawać sobie pytanie: kim jestem?
- A co się stanie, gdy to zrobię? - zapytał młody człowiek.
- Zobaczysz sam - powiedział mistrz - ale nie spodziewaj się żadnych cudów ani spektakularnych efektów. Nie szukaj żadnych odpowiedzi ani rozwiązań. Nie dąż do żadnego celu ani nagrody. Po prostu bądź tu i teraz.
Mistrz dał mu poduszkę do siedzenia i pokazał mu miejsce do medytacji. Młody człowiek usiadł na poduszce i zaczął oddychać głęboko. Próbował skupić się na swoim oddechu i ciele, ale jego umysł był pełen myśli i pytań. Zastanawiał się, czy robi to dobrze, czy to ma sens, czy to mu pomoże. Zauważył, że jest zmęczony, głodny i spragniony. Zaczynało mu się nudzić i irytować.
Po jakimś czasie mistrz podszedł do niego i spytał:
- Co robisz?
- Medytuję - odpowiedział młody człowiek.
- Nie, nie medytujesz - powiedział mistrz - tylko myślisz o medytacji. Nie jesteś tu i teraz, tylko tam i wtedy. Nie jesteś świadomy swojego doświadczenia, tylko swojego umysłu. Nie żyjesz, tylko egzystujesz.
- A jak mam to zmienić? - zapytał młody człowiek.
- Musisz zapomnieć o medytacji i zacząć żyć. Musisz otworzyć się na to, co jest tu i teraz. Musisz zauważyć kolory, dźwięki, zapachy i smaki. Musisz poczuć ciepło, zimno, dotyk i ból. Musisz usłyszeć swoje serce, które bije. Musisz uśmiechnąć się do siebie i do innych.
- A co to ma wspólnego z medytacją? - zapytał młody człowiek.
- To jest kwintesencja filozofii zen - powiedział mistrz - bo zen nie jest ani filozofią, ani religią, ani techniką. Zen jest życiem.
Mistrz podniósł go z poduszki i zaprowadził do kuchni. Tam poczęstował go herbatą i ciasteczkami. Młody człowiek poczuł się odprężony i szczęśliwy. Zjadł ciasteczka ze smakiem i popił je herbatą. Popatrzył na mistrza i powiedział:
- Dziękuję za naukę.
- Nie ma za co - powiedział mistrz - bo nie nauczyłem cię niczego. Pokazałem ci tylko to, co już wiesz.
- A jak to możliwe? - zapytał młody człowiek.
- Bo prawda jest w tobie - powiedział mistrz - a ja jestem tylko lustrem, które ci ją odbija.
Młody człowiek uśmiechnął się i skinął głową. Poczuł, że coś się zmieniło w nim. Nie wiedział jeszcze co, ale wiedział, że to było dobre. Wiedział też, że to był dopiero początek jego drogi do oświecenia.
Koniec.
Komentarze (1)
Urocza historia i bardzo zręcznie napisana. Mogłaby z powodzeniem znaleźć się w jednej z tych książeczek, które sprzedają wraz z maścią na oświecenie w każdej świątyni zen.
Ciasteczka i herbata bardzo mi smakowały. Pozdrawiam serdecznie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania