Żar
[Milcz — owoc poda znak.]
Stół pod kloszem. Suchy chłód. Między nami cisza; głos czeka w kolejce.
Owoc na środku; żar siedzi w skórce. Królowa nacina paznokciem. Spirala schodzi; olejek syczy, kropi nadgarstek.
Pierwszy ząbek — kwaśny jak cienki prąd. Drugi segment przy osłonce; błonka strzępi się w białe nitki. Trzecia cząstka ląduje u mnie — łapię źle, ucieka pod stół, twardo uderza w panel. Cisza nie pęka; oczy wracają na talerz. Liczę to jak stratę.
Czwarty bierze sama — połysk na brodzie. Piąty ściska: prysk pęcherzyków; mgiełka stempluje koszulkę kręgiem. Plamka dolicza nam minutkę. Światło z okna schodzi o ton. Szósty stawia na mojej dłoni — jak klik. Wsuwam za szybko — sok idzie linią po dłoni, kreska chłonie w skórę. Słowu ubywa jeden takt. Usta drgają o włos — język trzyma próg.
Siódmy rozcina równo. Zapach idzie wyżej — w słodko-kwaśny. Przechyla kolejną cząstkę; cienki strumień przeskakuje kąt i trafia. Żar składa się na pół. Reguła nie puszcza, schodzi niżej.
Jej kciuk gasi łuk brwi; powieka stoi chwilę. Obraca mój nadgarstek o włos — kierunek wraca.
Wdech — dwa; stój — dwa; wydech — cztery; krótko — przechodzi. Następny ząbek na język; ugryzienie domyka łuk.
Skórkę zwija w sprężynkę, błonkę zgarnia jednym ruchem do środka. Kropla rusza spod mojego brzegu; Królowa łapię ją paznokciem, strzepuję nad zlewem — szept metalu. Woda uderza raz. Talerz — do czysta.
Wyciąga spod stołu zbłąkaną cząstkę. Bez komentarza. Ściereczka przechodzi po blacie raz — bez powrotu. Kosz — miękki stuk. Na talerzu zostaje nitka. Okno przywiera cicho; firana zgarnia ją i siada. Żar gaśnie w palcach.

Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania