Zaraz po
– Już nie rób nic, nie musisz, odpręż się, biel jest blisko. Podpływa łagodnie. Dopełnij sobą mglistą ciszę. Nie zabłądzisz.
Uwierzył, zamknął oczy.
Śmierć jest gwałtowną zmianą. Walką o oddech, bolesnym skurczem serca, wyrywaniem się z pętli. Próbą ucieczki w powietrzu.
Tyle razy próbował na brudno. Przymierzał się, obracając w myślach obraz ciała uwieszonego pod lampą. Mierziła go bezwiedna defekacja, smród dopadający nozdrza tych, którzy go znajdą. Sam się nie umyje. Był zbyt ambitny, aby spokojnie przejść nad bezradnością w prosektorium.
A może znajdą go w takim rozkładzie, że żadne obmywanie nie będzie wchodziło w rachubę?
Co z twarzą? Wolałby mieć teraz zaklejone usta. Górny lewy kieł jest upiornie wyszczerbiony. Brzydził go również język, spuchnięty, białawym nalotem odpychający plaster. Cuchnący oddech.
Łatwo być przekonanym o odporności. Niby to mieć w dupie opinie na swój temat. Ale tak paskudnie zapisać swój ostatni wizerunek w cudzych oczach? Nie! Nigdy! Ostatkiem sił wyszarpnął z kieszeni nóż i przeciął sznur nad głową. Krzyczał w świat: Żyję!
– Hej, znowu ten koszmar? Ohyda, śmierdzisz potem. Od teraz nigdy więcej! Żeby wciąż tak żałośnie przeżywać skutki petit mort? Idź do klasztoru, tchórzu. Albo nie zasypiaj zaraz po.
Komentarze (6)
Esteta i jego specyficzna genofobia ex post.
Dzięki za wizytex :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania