Zarazek

Okres izolacji, na jaki zostaliśmy skazani przez koronawirusa, zmienił nasze podejście do życia i wpłynął na nas negatywnie albo pozytywnie w zależności od jego przebiegu. Cześć z nas funkcjonująca stale w pospiechu, w końcu znalazła dla siebie czas do realizowania swoich pasji czy nadrabiania zaległości albo dystansu do czegoś. Odnotowano też narastanie przemocy domowej w rodzinach, które jej wcześniej nie doświadczyły. Powodem mógł być podział obowiązków domowych i nie można akurat temu się dziwić, ponieważ jest to ważne dla połowy z nas. Robiliśmy też rzeczy niezwykłe, niosąc nieodpłatnie pomoc potrzebującym i zagrożenie przez nie przestrzeganie kwarantanny.

 

Zajmowanie mieszkania w bloku podczas pandemii koronawirusa stanowiło swoistą pułapkę, z jaką wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Tam nikt nie przeprowadzał dezynfekcji klamek drzwi wejściowych, przycisków domofonów, a o klatkach schodowych nawet nikt nie wspominał. Przekrój wykonywanych zawodów przez lokatorów naszego budynku był spory, lecz nie było nikogo zatrudnionego w służbie zdrowia, policji, straży pożarnej i wojska, zwłaszcza rodzimych komandosów, nazywanych skromnie jednostkami terytorialnymi. Gdyby ktokolwiek w naszym wieżowcu okazał się nosicielem, z pewnością przeżylibyśmy gehennę, jaka obficie nawiedza kolejnych personariuszy obiektów dla przewlekle chorych i przeznaczonych dla osób starszych. Mamy jak do tej pory fart i za niego powinniśmy podziękować opaczności albo wszystkim świętym, ewentualnie uznać to za sporą porcję szczęścia. Zwłaszcza że nikt wcześniej nie szwendał się za granicą ani nie wracał do kraju, a chudy portfel zrobił swoje. Zamknięci w czterech ścianach, obserwowaliśmy statystyki wyświetlane na paskach i narzekaliśmy na ograniczenia, do jakich zmusił nas rząd.

 

Dość szybko przy ścianach akustycznych i kanałach wentylacyjnych dokonał się podział na szczęśliwych, mniej, lub bardzo. Domatorzy i ci, co zawsze unikali opuszczenia miejsca zakwaterowania, ograniczeń nawet nie zauważyli. Osoby samotne, bezdzietne, a zwłaszcza starsze bez swojego udziału zaczęli zaliczać się do uprzywilejowanych. Wisienką na torcie było wyznaczenie godzin na dokonywanie zakupów dla sześćdziesiąt plus i w tym czasie można było bez konieczności stania w długiej kolejce zakupić pilniczek do paznokci, foremkę do ciasta, albo perfumy wybrane przez ekspedientkę, ponieważ katar uniemożliwiał klientce poczuć ich aromat. Kobiety uważające się za atrakcyjne i młode, ozdobione maseczkami na twarzy, które w tym czasie chciały dokonać zakupów, od ochroniarzy pilnujących przestrzeganie prawa słyszały.

 

- Pani wchodzi, po pani widać, że ukończyła te sześćdziesiąt lat z okładem.

 

Mężczyźni nie mieli tyle szczęścia i zostali zmuszeni do trzymania się wyznaczonych godzin. Jeden został nawet bohaterem w wiadomościach dnia, gdy udawał przed policją swoją żonę, która będąc na kwarantannie, z pieskiem wyszła na spacer. Brak talentu aktorskiego i kiepska charakteryzacja nie uszła uwagi stróżom prawa i sprawa się rypła. Inni łazili po mieście z torbą z prowiantem, ponieważ nie mogli wysiedzieć w domu i potrzebowali wymówki, że są w trakcie dokonywania zakupów.

 

Nasze osiedle, jak się okazało, jest ubogie w mieszkańców uzdolnionych artystycznie, ponieważ oprócz grającego na trąbce nikt nie wystąpił na balkonie. Rodzimy wirtuoz na co dzień wykonywujący swój „bogaty” repertuar podczas pogrzebów, tylko raz zachęcony przez media wystąpił publicznie. Mieszkańcy blokowiska nie docenili kunsztu mistrza i zbyt żywiołowo zareagowali. Niestety oprócz parającej się plastyką młodzieży, nie posiadamy innych natchnionych przez wenę, a ta objęta zakazem nie opuszczała mieszkań bez opieki dorosłych i żadnych w tym czasie ścian sprejem nie wysmarowano.

 

Zasadniczo do rozrywki pozostał nam Internet i telewizja, lecz w tym przypadku znowu, pojawili się, ci co mają szczęście. Znaleźli się tacy, którzy pracują zdalnie i nie traktują, tego, co robią jako bardzo ważne. Tylko niewielka część z nas przy etacie mogła przy okazji rozwinąć własne talenty i do tego mając wygodne godziny jej wykonywania. Jeszcze należą im się długie urlopy, czas wolny i w czasie pracy utrzymują kontakty wirtualne z liczną grupą przyjaciół. Istny raj na ziemi powiedzieliby rodzice dzieci, podczas odrabiania z nimi lekcji zadanych przez e-dziennik i rozwiązywanych zadań z wykładów transmitowanych przez telewizję. Oni mają za swoje, teraz mają pociechy przez dwadzieścia cztery godziny na dobę nieprzerwanie we wszystkie dni tygodnia. Oseski telewizory blokują, kolejne pakiety Internetu w ekspresowym tempie wyczerpują. Komputery, laptopy, tablety, smartfony przejęli w indywidualne użytkowanie. Dlatego w takich przypadkach nie należy dziwić się spadkowi znaczenia posiadania dzieci. Pomimo tych niedogodności powszechnie nie maleje waga, jaką przykładamy do znaczenia rodziny w życiu. Nawet, wtedy gdy nie ma kto wynieść śmieci i założyć rolki nowego papieru toaletowego w łazience.

 

Przewijające się na okrągło i powtarzane jak mantra najświeższe wiadomości z archiwalnymi ujęciami, są bardzo interesujące, o ile zmienia się często kanały w odbiornikach. Telewidzowie uważnie śledzący natłok informacji mogą dowiedzieć się o jednym wydarzeniu przez pryzmat różnych punktów widzenia. Jednak pomimo wysiłku i posiadania sporo wolnego czasu, przedstawiane fakty za żadne skarby nie można połączyć w całość. Zawsze czegoś brakuje, widocznie celowo nie dostarczają kawałka puzla do spójności.

 

Dobre postrzeganie partii politycznych jest znacznie mniejsze od ilości ich członków, widocznie sami z sobą się nie zgadzają. Pomimo a może dlatego politykę uważamy za ważną. Negatywnie oceniamy wszystkie rządy od wielu lat. Posłom nie ufamy, podobnie jak sądom. Jedynie służba zdrowia w naszych oczach w ostatnim okresie urosła. Może dlatego, że dawno zapomnieliśmy o białych miasteczkach i niezrealizowanych postulatach sędziwych pielęgniarek i przyszłych lekarzy. Pandemia pomimo niezaprzeczalnego zagrożenia ma i dobre strony. Nagle przestaliśmy przesiadywać w zatłoczonych poczekalniach przed specjalistycznymi gabinetami lekarskimi i o innych zgonach niż te przez koronawirusa się nie wspomina. Widocznie przestaliśmy umierać na pozostałe dolegliwości.

 

W tych trudnych czasach mamy jeden powód do radości i jest nim wzrost wartości rodzicielskich. Teraz już wiemy jakie cechy chcemy przekazać własnym dzieciom, a na czoło rankingu wysunęły się dobre maniery. Poniżej znalazły się wartości takie jak: pracowitość, wytrwałość, oszczędność. Gdzieś zapodziała się uczciwość, empatia, współczucie, widocznie te cechy nie są na topie.

 

Zaufanie do prasy dramatycznie spadło, podobnie jak do kościoła. Tylko nasza religijność nie ma żadnego związku ze stosunkiem do kościoła. Ograniczenie uczestniczenia w mszach odczuła najstarsza część społeczeństwa i zapomniała, że zrobiono to z troski o nią, a zwłaszcza o najwierniejszych uczestników nabożeństw.

 

W tym całym bałaganie pozostała nam niezachwiana wiara w Boga, lecz z drugiej strony przybywa osób wierzących w diabła. Akurat temu nie powinniśmy się dziwić, ponieważ diabeł to jest zły człowiek, a ich jest u nas co niemiara.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Pasja 27.04.2020
    Ciekawy bieg po ludzkich meandrach życia w czasie pandemii. Każdy z nas przechodzi ten bieg w swoi rytmie. Zamknięty w czterech ścianach szuka furtki by wyjść chociaż na chwilę. Bo ileż można oglądać wypasione domy celebrytów i ich fajne życie, fajne gotowanie i dbanie o ciało i duszę. Wystarczy tylko chcieć. To takie proste... jak się ma 36 metrów bez balkonu (moja sąsiadka uwięziona). I wcale nie myśli o kościele ani o Bogu. Myśli o tym żeby jej ktoś pomógł kiedy się źle poczuje.
    A kościół mówi... jest najbogatszą instytucją w Polsce.

    Pozdrawaim
  • Kiedy się wydaje, że wszystko jest już ustabilizowane i szarość życia nie może nas zbytnio zaskoczyć, nagle przychodzi takie coś jak pandemia i wywraca wszystko do góry nogami. To tak jak z "niezmiennymi" systemami prawnymi w różnych krajach, są niezmienne aż do momentu kiedy dochodzi do rewolucji i wszystko staje na głowie.
    Kościół niestety nie zawsze nadąża za zmianami. Niektóre wypowiedzi hierarchów są jakby na zamówienie "drugiej strony" i nie będę ich nawet komentował.
    Zgadzam się, że są plusy i minusy ostatnich "kwarantannowych" tygodni. Trzeba tylko tak wszystkim pokierować, każdy w swoim życiu, aby tych plusów (nie koniecznie finansowych) w ostatecznym rozrachunku zostało jak najwięcej.
  • Piotrek P. 1988 27.04.2020
    Myślę, że ta cała nagła sytuacja z zarazkiem i kwarantanną różnie wpłynęła i nadal wpływa na różnych ludzi, na ich poglądy, charaktery i mentalność. Zdaje się, że złych ludzi jest więcej, a zło którego są uosobieniem jest większe, gorsze niż dawniej. Tak to postrzegam z mojego punktu widzenia. 5, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania