cisza

cisza

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • Łukaszenkow ponad rok temu
    Czy to jest o duchu kobiety, której ciało właśnie zostaje poddane radosnej nekrofilii?
  • nie, to pierwsze słowa, które potrafiłam na papier z siebie wyrzucić - po byciu zgwałconą
    METOO MOVEMENT
  • Łukaszenkow ponad rok temu
    Byłem blisko
  • Burton The Scribe ponad rok temu
    Bardzo ciężki kaliber, bardzo intymny wiersz
  • to co napisałeś jest obraźliwe. Opisałeś jedynie jaką jesteś osobą. Nie życzę sobie twoich komentarzy więcej.
  • Łukaszenkow ponad rok temu
    Ja mam nie komentować?
  • Łukaszenkow ponad rok temu
    Bo jeśli to do mnie to zaszło chyba jakieś nieporozumienie co interpretacji moich słów pod wierszem
  • Szpilka ponad rok temu
    Sylwia, nie napisałaś, że to autobiografia, nikt nie jest duchem świętym i nie wie, że to tragiczne zdarzenie z Twojego życia. Przykro mi bardzo, że spotkało Cię coś tak paskudnego ?
  • Łukaszenkow

    przepraszam, źle Cię odebrałam
    Wszystko co piszę wydaje się znów na takie żywe i wprost.
    Zapominam o tym, że nie każdy pisze na podstawie swoich przeżyć.
  • Monia ponad rok temu
    Przejmujące pozdro 5.
  • MartynaM ponad rok temu
    Temat ciężki, przeżycia też, ale wyrażone w takiej formie nie bardzo oddają rzeczywistość. Tutaj potrzebny jest krzyk, wściekłość.
    Ja bym na pewno, po czymś takim, tak chciała uderzyć, żeby gwałciciel już nie wstał...

    No i dosłownosc w wierszu, a przecież mamy metaforę i mamy synonimy, choćby od słowa *gwałt"
    Warto się zapoznać.
  • Trzy Cztery ponad rok temu
    "Moje ciało z przeszłości" - dobrze to brzmi. Porażająco. Nie zgadzam się z Martyną, że "tutaj potrzebny jest krzyk, wściekłość". NAPRAWDĘ? SKĄD WIESZ?... Nikt, kto tego nie przeżył, nie wie, co "tutaj jest potrzebne", a co nie.
    Bić gwałciciela? A może czuć bezsilność, drętwieć i kamienieć na jego widok?
    Jak to jest, wie tylko ten, kto przeżył tę makabrę.

    Dla mnie wiarygodne jest odsunięcie od siebie swojego ciała. Oddzielenie własnego "ja" od fizyczności.
    "Moje ciało z przeszłości" (powtórzę: dobrze to brzmi) dotyka "mojego ciała z teraźniejszości", i ta konfrontacja nie pozwala normalnie żyć.

    Poza tym - w wierszach wcale nie musi być obecna metafora. Współczesna poezja odchodzi od metafory. Dosłowne nazwanie gwałtu gwałtem, to żadne poetyckie przestępstwo. Dużo zależy od kontekstu. Od całości utworu.
    Wiersz może tak operować dosłownością, że sam staje się bytem niezwykłym. To wymaga myśli. I dobrego operowania obrazem.

    Mnie całość nie podoba się aż tak, ale pojawienie się tutaj określenia "moje ciało z przeszłości" dużo robi, dużo dokłada do tematu. Od razu przywołuje okreslenie "moje ciało z teraźniejszości", i - jak już pisałam - podkreśla tę rozdzielność: ciało/ja.
  • MartynaM ponad rok temu
    Nie wiem 3/4, ale potrafię sobie wyobrazić co może czuć osoba sponiewierana przez inną... może na początku faktycznie jest strach, ból, wstyd, przerażenie, ale z czasem musi przyjść i wściekłość... bo inaczej jakby krwi w sobie nie miała.
    Co innego kobiety żyjące na co dzień z kimś takim, chociaż i one po latach poniewierki znajdują w sobie siłę nawet żeby zabić kata.

    Na pewno potrzebne jest wyrzucenie tej prawdy z siebie, tak przynajmniej piszą i mówią osoby, które gwałtu doswiadczyly i które przez lata milczaly, bo się wstydziły przyznać, a może też wypieraly te wspomnienia.

    Zobacz, ile ofiar po latach decyduje się mówić , a nawet żądać kary dla oprawcy. Ile w nich gniewu i złości...
    Zresztą kazdy psycholog doradza wyrzucanie z siebie bólu, bo trzymanie go w sobie wyniszcza.
    Dlatego powinien tu być krzyk i wściekłość, po gwalcie jest to przynależne osobie pokrzywdzonej.
  • MartynaM ponad rok temu
    Jeżeli chodzi o metaforę... nie wszyscy potrafią jej użyć i ci *lecą* na doslownosciach... czy to jest dobre? Może dla tych niegramotnych tak.
  • Trzy Cztery ponad rok temu
    Niegramotnych? Twoje opinie są dowodem nieoczytania w poezji. Zaraz pokażę Ci przykład wiersza bez metafory, który robi na mnie duże wrażenie. A postać autorki? Mało kto może się do niej przyrównać, jeśli chodzi o poetycką "gramotność". Ciekawa jestem, jak Ci się ten wiersz i autorka spodoba.
  • Trzy Cztery ponad rok temu
    Wymiana okien (Krystyna Dąbrowska)

    Szczupły brązowooki gość
    który montuje u mnie okna
    opowiada jak wymieniał kiedyś
    okna u starej kobiety:
    dawnego typu, skrzynkowe
    – już się nie domykały –
    na nowe superszczelne
    z regulowanym uchyłem,
    prezent od wnuków
    na zbliżające się mrozy.
    Patrzyła, jak we dwóch wynoszą
    z mieszkania pełnego pyłu
    skrzydła zniszczonych okien.
    Kiedy żył jej mąż
    on je malował, dbał o nie,
    co roku naoliwiał.
    A teraz – uwolnione,
    ogołocone z zasłon,
    tak lekkie w obcych rękach.
    Wyobrażam ją sobie
    jak wyszła przed dom, czekała
    aż załadują wszystkie i odjadą,
    a kiedy już ruszyli
    błysnęły w słońcu szyby
    przez chwilę nieprzejrzyste.

    KRYSTYNA DĄBROWSKA ur. 1979. Poetka, tłumaczka, eseistka. Z wykształcenia graficzka po warszawskiej ASP. Autorka tomów wierszy Biuro podróży (2006), Białe krzesła (2012), Czas i przesłona (2014), Ścieżki dźwiękowe (2018). Laureatka Nagrody Kościelskich (2013), Nagrody im. Wisławy Szymborskiej (2013) i Nagrody Literackiej m. st. Warszawy (2019). Jej wiersze były tłumaczone na kilkanaście języków i publikowane w zagranicznych pismach literackich (m. in. w Harper’s Magazine, The Threepenny Review, Ploughshares, The Los Angeles Review, The Southern Review, Akzente, Sinn und Form, Manuskripte, Po&sie, Revista Crátera). Przekładała m.in. wiersze W. C. Williamsa, Thoma Gunna, Charlesa Simica, Kim Moore, listy Elizabeth Bishop i Roberta Lowella. Wybory jej wierszy ukazały się po włosku: La faccia del mio vicino (Valigie Rosse 2017) i po niemiecku: Austausch der Fenster (Edition Thanhäuser 2018), w przygotowaniu jest książka po szwedzku (Ellerströms Förlag, planowana na październik 2020).
  • Trzy Cztery ponad rok temu
    To jest przykład "niegramotności"? Chyba nie.
  • MartynaM ponad rok temu
    3/4 dla mnie to proza zapisana w wersach. Nie lubię takiej "poezji"
    Ty się chyba na niej wzorujesz, z tego co widać w Twoich publikacjach.
  • Szpilka ponad rok temu
    MartynaM

    A haiku? Toż to czysta proza, a jaki ładunek myśli i poezji zawiera, wszystko zależy od sposobu zapisania myśli.

    Ktoś może napisać, że nie lubi twoich matafor i co? To, że się nie lubi, nie znaczy, że coś nie jest poezją.

    Na początku drogi poetyckiej trzeba się wzorować na mistrzach, potem należy znaleźć własny sposób na przekazywanie myśli.
  • Trzy Cztery ponad rok temu
    Moja pierwsza publikacja (gdy byłam nastolatką), pojawiła się w roku, w którym ta poetka dopiero się urodziła.
    Nie mogłam się więc wzorować na niemowlaku.
    Ale to prawda - lubię, gdy w wierszu pojawia się jakaś historia.
    (Pisałam niedawno o tym pod wierszem Welebora).
  • Wrotycz ponad rok temu
    Metafora życia - księga, a w niej rozdział o "rozszarpywaniu nagości". Nie do wymazania, tkwiąca w "spisie treści" przerażająca trauma. Po której, jeśli dobrze odczytuję tytuł, podmiot czuł się martwy, bezwolny, bezsilny, był niczym w letargu. Kto może go obudzić? Uratować do życia?
    Kto pomoże w zamazaniu pamięci "rozszarpywania".
    Bóg tylko. Władny zatrzymać agresora. Jego Moc cofnięcia czasu i tym samym zmiany zdarzeń.
    Prośba do Niego, krzyk wersów, emocja również podkreślona finalnym wykrzyknikiem.

    I ta gorycz, bo cofnąć czasu się nie da.
    W baśni tylko. W metaforze.

    Poruszający wiersz, mniejsza o technikalia, o nich się w takim momencie nie myśli, ważne że podmiot się odważył, że krzyk się wydostał z głowy. Zamieszkał w bezgłośnych słowach. Część "zatrutego jabłka" została wypluta.

    Pozdrawiam serdecznie.
  • Trzy Cztery ponad rok temu
    Wrotycz, podobnie jak Ty pomyślałam, że tekst przypomina modlitwę, i tak samo odebrałam "księgę życia", w której podobno "wszystko jest zapisane".
    Odnośnie do krzyku - nazwałaś go bezgłośnym.
    Tak pewnie jest, że połknięty kawałek "zatrutego jabłka" więzi głos w gardle.
    Tak samo więziony był głos gwałconych i molestowanych w filmie Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu".
    Ofiary nie próbowały bić oprawców, nie krzyczały o swojej krzywdzie. Ich sposobem na sprzeciw było zamknięcie się w sobie i... autodestrukcja.

    Jeden z dorosłych już mężczyzn, który odważył się mówić po latach, wspomina, że jako chłopiec, wobec braku pomocy - przestał jeść. To sprawiło, że trafił do sanatorium, gdzie musiał się długo leczyć, ale - przynajmniej koszmar się skończył.
    Inny mężczyzna wspomina swoją próbę samobójczą.

    W tym wierszu też nie ma słów: "zabij go!". Nie ma agresji. Nie ma ataku "z pięściami". Jest tylko irracjonalna prośba (pewnie do Boga) - cofnij czas. Żeby tamto się nie wydarzyło. Jest zwykłe cierpienie.
  • Wrotycz ponad rok temu
    Trzy Cztery, Twoje refleksje są moimi. Dziękuję, że tu jesteś.
  • Trzy Cztery ponad rok temu
    Wrotycz, i dla mnie miło, gdy podobnie patrzymy na jakiś temat. I ja dziękuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania