Zatrzask
[Kontakt z poręczą obowiązkowy. Królowa po prawej.]
Szyna bierze nisko. Pas — klik. Jak zatrzask na początku trasy. Metal chłodny. Królowa — równo przy mnie. Wagonik rusza wolno; pod nogami podjazd: tack-tack — równy, bez szarpnięć. Tor idzie w górę — igła. Pod nami kolory spłaszczone, jasne plamy tła. Wiatr tylko muska, jeszcze nie bierze. Jej palce na poręczy — białe.
— Nie wypuszczaj.
Szczyt jest wąski. Na moment widać całość jak makietę: kwadrat z wodą, trzy jasne punkty ludzi, pas drzew — a w dole nikt nawet nie podniósł główy. Pół sekundy powietrza — i od razu gęstszy bieg: tack-tack-tack-tack. Maszyna bierze. Tor idzie swoim: dwa — dwa — cztery. My wchodzimy w to spóźnieni o pół.
Wagonik spada po zimnym profilu. Powietrze przechodzi w nóż. Rrrt po stali. Na łączeniu podbiło nas o pół zęba — za dużo jak na ten pas. Taśma tnie mostek; margines zapasu — na styk. Brzuch — pusty. Świat jedzie w twarz. Królowa dociska mnie w ramę, bark w bark; dłoń ciepła, mocniejsza niż zamek. Boki idą w smugę. „Trzymaj, bo puści.” — przechodzi tylko w głowie.
Łuk w prawo — nagle. Wrzuca na bok. Tor pod nami wąski, wysoko zawieszony. Kolano ociera — sygnał: jesteśmy w jednym torze. Szyna wraca w pion.
Drugi dół — od razu, bez zapasu. Głowa zostaje pół taktu. Pas szarpie. Pod spodem jęczy struna. Z boku jej krótki śmiech — przyspiesza bardziej niż spadek.
Wpadamy w sekcję krat: nad głową gęsty metal, po bokach słupy uciekają w paski. Lewo — prawo — lewo — dół twardy. Dźwięk roluje po konstrukcji, jakby wagonik szorował samym pędem. Światło tnie krótkimi migami.
Ostatni zjazd bierze nas w całości. Tor dociąga jeszcze raz, głębiej. Kółka grają gęsto — ton w górę. Zapach cukru mignie w pędzie. Śruby stukają — licznik przed hamowaniem.
Wagonik wchodzi w prostą. Drżenie schodzi z ramion. Hamulec już trzymał, a ona jeszcze nie. Zatrzask puszcza dopiero na końcu — suchy, czysty klik; tor oddaje go jeden raz. Metal podpórki jeszcze zimny — jakby nas nie było. Ślad pasa na jej skórze blednie szybko. Przesuwa kciuk po tym śladzie — sprawdza, czy trzyma.
— Było blisko. O włos.
Za plecami szyna znów idzie w górę, słychać to samo tack-tack w podjeździe. Tor ma swoje: dwa w górę, cztery w dół — bez negocjacji. My — swoim. Na jednym torze.
Komentarze (11)
Cita Alta w Bergamo to co innego.Watek Święty ma podstawy a każdy inny odpada,sam rozumiesz .
Dekalog jest Świety!
Królowa jest jedna jest nią Maryja Królowa Polski!;;
Królestwo niebieskie podobne jest do ziarenka gorczycy, do Jego budowania jest wezwany każdy!
Moc pochodzi od Najwyższego !
,,Szczepan pełen Mocy i łaski...działał cuda wielkie "....
,,Wystarczy ci Mojej łaski albowiem moc w słabości się doskonali"
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania