zażalenia
gruntowa droga
błotnista
prowadzi skrajem lasu
nie ma na niej pośpiechu
ostrożnie między kałużami
krok za krokiem
igły świerków przenoszą deszcz
spokój wśród szczegółów
szepty bez wyrazów
uśmiech tak bardzo własny
nie odbije się w żadnej szybie
czy można biec we wszystkie strony
szklane ściany i cudze wizje
wokół własnej osi po wypłatę
satysfakcja karty kredytowej
kaptur na głowie
trzy złote w kieszeni
i wolność wewnątrz
pewnie się nie da
nie da się zapomnieć
opowiem wam chłopcy
o skrzydłach
o otwartych dłoniach
i pasji którą można stracić
wrócę pod las
pozbieram pióra
otworzyłem pięści
ostatni raz
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania