Zazdrościli nam, głupcy

Obudziłaś zapomniane echo,

zwierzęcość zatopioną w czułości, żar.

Przypomniałaś, jak smakuje rozlana kawa,

i wino spijane z ust.

 

A zaczęło się tak niewinnie: – Czy mogę się przysiąść?

Fascynacja sztuką, muzyka i rozmowy o książkach.

I to coś w oczach. Drżenie ust. Wyleczyłem się z marzeń,

a jednak znów odleciałem.

 

Podniecała cię śmiałość, z jaką mówiłem o sobie;

o porażkach i wzlotach, rozerwanej pomarańczy,

wyobraźni w seksie. Zobaczyłem, jak patrzysz,

jak delikatne masz palce, jaką ciekawość jutra.

 

Podniecała mnie mowa ciała, delikatne muśnięcia

i pytanie w oczach. Wilgotne i chcące? A może nie?

Półsłówkami zmierzaliśmy do celu, świat jakby

nie istniał – krzyczałaś w łóżku.

 

A zaczęło się tak niewinnie: – Na długo pan przyjechał?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • MartynaM dwa lata temu
    Dobry wiersz, ale Ty chyba innych już nie piszesz. Czasami myślę, że wystarczy pięć gwiazdek, bez słów...
  • absynt dwa lata temu
    To miłe poczytać komentarze, ale specjalnie na nie nie liczę... Pozdrawiam:)
  • Łukasz Jasiński dwa lata temu
    ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania