Zbieram rośliny nie z tego świata

Zbieram rośliny nie z tego świata. Kiedy zasypiam, moje ciało odpada, a ja na nowo jestem wolna. Jedyne, co robię wtedy, to na polanie wyrywam dusze ze swojego idealnego położenia. Wiem, że jest to bardzo drastyczny czyn, lecz krzywdzę nim tylko siebie. Nie jest to prawdziwy świat, w nim są tylko nieożywione kwiaty. Dlaczego jestem wolna w tym fałszywym świecie? Nie mam nawet gdzie postawić bukietu, bo nie ma tu nic oprócz ciągnących się jednolitych białych kwiatów, które za każdym razem, kiedy je wyrywam, odrastają. Moja świadomość odpada od ciała, a ja jestem pozbawiona wszystkiego, co jest powiązane z życiem. Nie ma tu nikogo, kto mógłby mi zagrozić. Nie ma tu samotności, bo jest tu tyle z mojej wypłowiałej duszy pokrytej bielą tła nieba, które straciło niebieską barwę. Chcesz zamieszkać tu na stałe? Właśnie tu trafiasz, kiedy jesteś parę metrów pod ziemią. Nie ma istoty, która mogłaby zakłócić ten idealny porządek rzeczy. Czy zaczyna brakować ci pewnego sensu? Zatrać się w zapachu chłodu, pomimo że nie ma tu promieni słonecznych, jest tu całkiem przyjemnie. Natychmiastowa ulga od problemów cię porwie na strzępy. Wtop się w ten krajobraz pełen nicości, a jednocześnie całości, idealne dla tych, co do szczęścia potrzebują jedynie natychmiastowego odcięcia od fizyczności. Pojaw się w moim życiu i nie opuszczaj mnie aż do śmierci, wrzask zerwanych dusz z ziemi. Gdzie ja jestem, czy mogę jeszcze wrócić, a może jest za późno? Wszystko to kłamstwo, zatraciłam się. Ktoś mnie może porwać na strzępy. Obudzenie w każdym kolejnym dniu przypomina mi moje dawno utracone marzenia o śnie wiecznym. Wiem, że i tak tam wrócę, ale ta niepewność, czy to w ogóle istnieje, mnie wyniszcza. Wiem, iż ja istnieje, więc nie powinno być większych problemów z tamtym miejscem. Jednak postanowiłam szukać go w świecie realnym, ale jedyne, co mi zostało to uczucie spustoszenia w odosobnionych miejscach. To dlatego, że tam moje ciało odpoczywało ode mnie, a tu jest cały czas aktywne. Wybieram miejsce na moją śmierć. Tak bardzo bym nigdy nie chciało odchodzić i jednocześnie już więcej się nie pojawiać w innym miejscu niż to kiedy czuje, że żyje. Chociaż mój stan bardziej przypominał bycie martwym. Kiedy jednak na nowo zasnęłam, znikło. Byli tam ludzie. Oni patrzyli na mnie, czy to te wszystkie wersje mojej osoby sprzed lat, które zawiodłam i byłe zmuszone zwiędnąć zostawione na pastwę losu? Jednakże nie ma tutaj możliwości śmierci, zostały zakopane w ziemi, przykryte iluzją pięknych i nie do zniszczenia roślin. Nie mogę tu już przychodzić, bo one chcą żyć, chociaż ja nie chce.

— Dlaczego nas zostawiłaś i krzywdziłaś? – Powiedział głosik tak słabo i ledwie słyszalny, że aż można by było pomylić go z halucynacją.

— Przyznaje się, chciałam was wszystkie wyrywać w nieskończoność i patrzeć jak odrastacie. Bo było to takie przyjemne, nie musieć odczuwać waszego bólu.

— Jednak to wciąż tylko i wyłącznie twój ból. My powinniśmy tu zostać, a ty powinnaś przejąć nasz ból i dalej żyć. My przeminęliśmy, ty też powinnaś była minąć, zamiast tego żyjesz zamrożona w czasie. Nie umrzesz, nawet po śmierci.

— Zostanę tu z wami, nie będziemy musieli nic odczuwać. Nie będę was już więcej wyrywać. Tylko proszę pozwólcie mi tu zostać.

— Pragniemy uwolnienia! — ich korzenie mnie w jednej chwili oplotły, czułam, jak uchodzi ze mnie życie. Niebo w jednej chwili stało się oceanem pełnym fal, zdolne mnie wchłonąć. Zimno mnie raniło, tak jakbym została wyrzucona z ranami do słonej wody.

Poczułam, ich uczucie krzywdy. Próbowałam jakkolwiek płynąć, ale moje ciało zamieniło się w łatwo wchłaniany popiół. Gdybym tylko nie próbowała spać wiecznie. Teraz czekam, na twój powrót zdolny mnie wybudzić ze śpiączki. Każdy twój oddech zdolny jest mnie zdmuchnąć. Chce się narodzić na nowo, zamiast tego czekam w tym świecie pełnym mojej duszy, która już dawno przestała być moją. Chce stąd wyjść, ale nie tak łatwo uwolnić się od siebie. Przestałam być tylko jedną osobą. Jestem odbiciem samego boga, zdolnego przetwarzać świat na twoją korzyść.

Wchłoniemy każde twoje negatywne wspomnienie. Biegniesz przez horyzont zdziwiony, że nie ma końca? Czujesz nasz płacz? Pachnie on o tyle przyjemnie, że aż trudno go zapomnieć. Może gnicia albo narodzenia?

Każda moja część z kolejnego życia będzie mnie zrywać, a po czasie dołączy do mnie i znowu przez kolejne życie dołączy do krainy tak pustej pokrytej bólem. Jednak nie bój się, zanim to nastąpi, baw się dobrze! Zanim wyjdziemy na wierzch, by cię dorwać, będziesz nam dodawać bólu za nasze grzechy. Przyzwyczailiśmy się już do tego.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania