Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Zbrodnie w siłowni

Ostatnio coraz częściej występują u mnie stany depresyjne. Wbrew powszechnej opinii nie ma to żadnego związku z braniem narkotyków i piciem alkoholu. Wszystko pojawiło się w momencie, w którym przestałem biegać na bieżni. Postanowiłem wrócić na siłownie, żeby zwiększyć dopływ tlenu do mózgu i wytworzyć w nim choć trochę dopaminy i serotoniny. Pracuję jako prywatny detektyw, jestem bardzo zabiegany i z reguły nie mam czasu na takie rzeczy, ale trochę ruchu dobrze mi zrobi i uchroni mnie przed samobójstwem. Wybrałem popularną siłownię niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Wydawała się w porządku, jednak po przekroczeniu jej progu wyczułem dziwną energię.

- Czy na tej siłowni dzieją się jakieś dziwne rzeczy? – zapytałem pracownika siłowni. Był to młody chłopak pracujący na recepcji.

- Co pan rozumie przez dziwne rzeczy? – pracownik spojrzał podejrzliwie.

- No jakieś dziwne rzeczy, czy coś. – odpowiedziałem speszony jego podejrzliwym spojrzeniem.

- Nie – odpowiedział pracownik niepewnie. – To znaczy mamy tutaj jeden mały problem. Koś obcina mężczyzną penisy pod prysznicem.

- Co? – byłem wyraźnie zaskoczony.

- Jak bierze pan prysznic, w którymś momencie musi pan umyć płynem twarz. – próbował tłumaczyć recepcjonista – Wtedy zamyka pan oczy i nic nie widzi, a gdyby próbował pan otworzyć oczy to wtedy zaczęłyby pana szczypać. Podczas kiedy mężczyźni myją twarz płynem ktoś zakrada się do nich i obcina im penisy sekatorem.

- Dziwne ma pan poczucie humoru. – historia wydawała mi się dość nierealna, aczkolwiek w mojej długoletniej karierze spotkałem się ze znacznie dziwniejszymi historiami.

Mimo wszystko nie wierzyłem w ani jedno słowo tego człowieka. Zrobiłem porządny trening, pobiegałem na bieżni czterdzieści minut, a po treningu wskoczyłem pod prysznic. Coś jednak nie dawało mi spokoju. W oczach recepcjonisty dostrzegłem realny strach. Zakręciłem wodę i wróciłem do swojej szafki. Wyjąłem z torby metalową nasadkę na penisa, którą kupiłem jakiś czas temu na niedzielnym odpuście. Nieco pewniejszy siebie wskoczyłem pod prysznic. Wydawało mi się, że jest spokojnie, ale w momencie, w którym zamknąłem oczy usłyszałem odgłos stukającego metalu i poczułem dziwne łaskotanie. Otworzyłem oczy i nic nie widziałem. Oczy mnie szczypały. Wyglądało na to, że ktoś próbował obciąć mi penisa. Zacząłem machać rękami i biegłem na oślep. Złoczyńca jeszcze chwilę temu musiał być obok mnie. W każdym momencie mogłem go złapać. Pobiegłem w stronę recepcji i krzyknąłem do pracownika.

- Myślałem, że robi pan sobie ze mnie jaja, ale naprawdę ktoś próbował mi obciąć fiuta pod prysznicem. Jestem prywatnym detektywem, mogę wytropić dla was tego człowieka. – powiedziałem z werwą i entuzjazmem.

 

Dogadałem szczegóły i zobowiązałem się znaleźć sprawcę niecnych występków. Pobrałem zaliczkę i rozpocząłem poszukiwanie. Zacząłem od damskiej szatni. Miałem pewne podejrzenia, że sprawca może być właśnie tam. Wywierciłem w ścianie niewielki otwór, przez który obserwowałem szatnie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Po tygodniu obserwacji nie dostrzegłem osoby z sekatorem i musiałem przerwać, bo kolejny mężczyzna został okaleczony. Czym prędzej pobiegłem obejrzeć miejsce zbrodni. Nie był to zbyt przyjemny widok i nie będę go tutaj opisywać. Znalazłem za to parę poszlak. Jedną z nich były ślady krwi, które biegły od miejsca zbrodni do szafki o numerze dwadzieścia-jeden. Poprosiłem obsługę siłowni o otworzenie szafki. Znalazłem w nim zakrwawiony sekator.

- Do kogo należy ta szafka? – zapytałem.

- Do Mietka. Jest teraz na siłowni. – odpowiedział pracownik siłowni.

Poszedłem zobaczyć się z Mietkiem. Mietek podnosił właśnie dwieście kilo i darł się w niebogłosy. Był wielki jak góra, a przez jego monstrualne czoło przebiegała pulsująca żyła.

- Znalazłem w twojej szafce zakrwawiony sekator. Po co ci zakrwawiony sekator? – zapytałem zachodząc go od tyłu.

- Grzebałeś w mojej szafce?! Dojadę cię śmieciu!

Położył delikatnie sztangę, a następnie poderwał się gwałtownie. Zamachnął się, celując pięścią w moją twarz. Uchyliłem się, Mietek uderzył pięścią w stalowe gryfy i usłyszałem charakterystyczny odgłos łamanych palców.

- Ty śmieciu! Połamałeś mi palce! Przez ciebie nie będę mógł robić prawej łapy!

Tym razem Mietek zamachnął się lewą łapą. Wziął naprawdę potężny zamach, a ja zrobiłem potężny unik. Tym razem Mietek uderzył w betonową ścianę, łamiąc przy tym przedramię. Będąc pozbawionym sprawnych rąk. Mietek zaczął używać nóg. Poczułem się zagrożony. Wiedziałem bowiem, że Mietek trenuje taekwondo. Mietek użył prawej nogi, zrobił to jednak w sposób niebywale oryginalny. Zamiast zgiąć kolano do wewnątrz, on zgiął je na zewnątrz. Tak po prostu, sam z siebie. Później miałem jeszcze okazję rozmawiać z Mietkiem. Na pytanie czemu to zrobił odpowiedział, że pomyliły mu się kierunki. Efektem tej pomyłki był skomplikowane złamanie kolana. Tracąc władze w lewej nodze. Mietek zaczął podskakiwać na prawej nodze. Cały czas obrzucał mnie wyzwiskami. Podskakiwał i zbliżał się do mnie. Ja odchodziłem i tak cały czas. Ogromna masa Mietka zadziałała na jego niekorzyść. Po jednym niefortunnym skoku noga nie wytrzymała i złamała się w trzech miejscach. Mietek runął na ziemię. Ogromna postać pokrywała znaczy obszar podłogi, był trochę powyginany i wyglądał jak postać z obrazu Picassa. Nie było mi jednak do śmiechu, bo widziałem w jego oczach nieskończoną wściekłość.

- Masz dość? – zapytałem troskliwie i pochyliłem się nad głową Mietka.

- Nigdy! – wykorzystał okazję, wyciągnął szyję do granic swoich możliwości i uderzył mnie z główki.

Uderzenie pozbawiło mnie przytomności. Od początku wiedziałem, że nie mam z nim żadnych szans. Z relacji świadków powiedziałem się, że później Mietek chciał mnie pogryźć. Na szczęście zostałem odciągnięty przez świadków i skończyłem jedynie z guzem na głowie.

 

Po tym jak spędziłem miesiąc w szpitalu, wróciłem do kontynuowania śledztwa. Musiałem przesłuchać Mietka. Wiedziałem, że teraz będzie to znacznie prostsze zajęcie i jeśli tylko będę trzymał bezpieczny dystans nie powinien stanowić dla mnie zagrożenia. Popytałem o Mietka i dowiedziałem się, że ćwiczy na siłowni. Było to dla mnie spore zaskoczenie i nie wiedziałem co może tam robić skoro wszystkie jego kończyny zostały połamane. Siłownia dysponowała jednak sauną i strefą spa, więc całkiem możliwe, że Mietka mogłem znaleźć właśnie tam. Pomyliłem się. Mietek trenował razem z innym, znacznie jednak ograniczył zakres ćwiczeń. Leżał na ławce, ktoś wkładał mu dwudziestokilogramowego hantla w zęby, a on podnosił i opuszczał głowę. Kiedy tylko Mietek mnie zobaczył, wypluł hantla i zaczął na mnie krzyczeć.

- To ty! Wynoś się stąd! – żyła na jego czole zaczęła pulsować.

- Spokojnie, mam do ciebie tylko parę pytań. W twojej szafce był zakrwawiony sekator. Co tam robił?

- To nie była krew! Przycinam tym sekatorem moje drzewa z wiśniami!

- Nie oszukasz mnie! Wziąłem sok z sekatora do analizy i miał grupę A.

- Miał grupę A, bo to naprawdę pierwszorzędny sok.

- Mietek, przestań się pogrążać. Dobrze wiem, że to ty stoisz za zbrodniami męskiej szatni!

- Nigdy bym tego nie zrobił. Ktoś mnie wrabia. Ktoś musiał podmienić sekator.

- Przyjmijmy, że ci wierzę. Wiesz kto to mógł być? Masz tutaj jakiś wrogów?

- Widzisz tamtego karzełka pod ścianą? To mój największy wróg. To musiał być on.

- Widzisz, trzeba było tak od razu. Dzięki.

Podszedłem go niewielkiej, ale bardzo szerokiej postaci stojącej pod ścianą. Wyglądał jak krasnal. Miał brodę zaplecioną w warkoczyki, które z gracją ciągnął po ziemi. W rękach trzymał czterdziestokilowe hantle.

- Wiesz coś na temat Kutaso-obcinacza z męskiej szatni? – powiedziałem podchodząc do niego od tyłu.

- Kutaso-obcinaczka? Kto wymyślił takie określenie? – zapytał zdyszany krasnal.

- Ja, w tej chwili.

- Tak, wiem coś o nim. To ja.

Krasnal rzucił mi czterdziestokilowego hantla na stopę i zaczął uciekać. Nie uciekł jednak daleko, dogoniłem go skacząc na jednej nodze. Wziąłem go w objęcia i przydusiłem do podłogi.

- Teraz wiem dlaczego żadna z ofiar nie mogła ciebie zobaczyć, byłeś poza zasięgiem ich wzroku. Nie będę pytał dlaczego to robiłeś, bo pewnie nie dostałbym żadnej sensownej odpowiedzi. Po prostu odprowadzę ciebie na policję.

- Robiłem to, bo mieli większe ode mnie. Teraz jednak nie ma to dla mnie większego znaczenia, bo i tak planuje zmienić płeć. Będę najsilniejszą kobietą z brodą na świecie.

- Nie prosiłem o wyjaśnienia.

Wpakowałem krasnala do stalowej klatki i zawiozłem na posterunek. Oczywiście nie byłbym w stanie zrobić tego w pojedynkę. Pomagali mi mężczyźni z siłowni. Znaczna część z nich była ofiarami krasnala. Jakiś czas później spotkałem się z kierownikiem siłowni, który wręczył mi nagrodę za rozwiązanie sprawy. Z racji tego, ze po wybrykach krasnala niewielu mężczyzn z penisami odwiedzało siłownie o pieniądzach nie było mowy. Mogłem wybrać trzydzieści pięć kilogramów białka serwatkowego albo dożywotni karnet na siłownie. Wybrałem białko i dobrze zrobiłem, bo dwa dni później siłownia została zamknięta.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Akwadar dwa lata temu
    Szkoda prądu...
  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Walka z Mietkiem - przefajna. Śmiałam się, czytając, jak sam się dobijał. Plan karła też mnie rozbawił. Opowiadanie napisane niby od niechcenia, spokojnym, powolnym trybem, i ten tryb, w zestawieniu z treścią - rozwala.
  • Loren_Visser dwa lata temu
    Twój komentarz dodał mi sporo motywacji do dalszego pisania. Dzięki :)
  • Aisak dwa lata temu
    Hahaha hahaha
    Ale to jest głupie? i zabawne?
  • Loren_Visser dwa lata temu
    Dzięki :)
  • piliery dwa lata temu
    Uśmiałem się jak fretka.
  • Domenico Perché dwa lata temu
    Tak głupie, że aż fajne.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania