Zdradź Mi Swoje Wołanie świata
Odczuwasz chłód tak długo, że aż zapominasz o możliwej śmierci. Czekasz na noc na wieczny odpoczynek, ale on nie nadchodzi. Zamiast tego dotykasz powietrza w nadziei, że zmaterializuje się lepsze jutro. Co jeżeli moje dni dobiegają końca? Nigdy się tego nie dowiem. Staram się jak najwięcej powiedzieć słów na głos sama do siebie, bo tylko tak wciąż czuje, że jakkolwiek tu jestem. Poczekaj jeszcze moment, wkrótce światła z nieba dadzą ci znać. O czym? Zapytałam biegnąc po ulicy przepełnionej latarniami. Każdy mój krok mnie spowalniał, aż tylko stałam bezruchu. W teraźniejszości, a może w przyszłości? Wszystko było przykryte smolistą mgłą, a te odblaski tylko i wyłącznie zniekształcały mi całkowicie wgląd w rzeczywistość. Gwiazdy, coś co powinno mi wskazać drogę rozmyły się w blasku księżyca, a może były to promienie słońca. Nie potrafię odróżnić dnia od nocy, iż dla mnie dni są tak samo puste. Chciałabym tą nicość rozpuścić, może zamykając swe oczy, ale nie potrafię. Nic nie umiem, jestem bezużyteczna, a moja świadomość tylko się panoszy. Jedyne istoty, które spotkałam, była to moja własna materia składająca się na ciało. Ten wrzask, nigdy go nie zapomnę, gdybym nawet wyrwała część z mojego ciała, coś i tak by ze mnie zostało, nie da się tego pozbyć. Nie mogę być oddzielona ode mnie samej, nie ważne jakbym się nie starała.
Będziesz żyć wiecznie w ponad czasowej śmierci, gdy twoje kości oddzielą się od ciała, to przyjdzie, by cię opętać, zmienić twoją dusze w popiół. Z twoich resztek wytworzymy swoje własne narzędzie. Nic, co było niegdyś tobą takie pozostanie. Jesteś całkiem interesującym stworzeniem do użycia ponownie. W nieświadomości zostaniesz, kiedy miałbyś umrzeć, tutaj zostaniesz. Możesz zapomnieć, co najważniejsze, bez uwolnienia. Kiedy nadejdzie koniec, rozpocznie się, w momencie gdy zapomnisz my przejmiemy twoje wspomnienia, które zmienimy na czyjeś inne. Zmieniamy życia i używamy ich do nowego użycia. Bez ciebie. Na zawsze taki zostaniesz, twój głos choć nie zamilknie, nie będzie miał kto go ponownie usłyszeć. Zapomnieliśmy o tobie, dlatego, że ktoś inny już nosi twoje imię. Jasna i niezmienna przepowiednia, zawisła w najrozmaitszych krajobrazach namalowanych z sensem życia. Kim my jesteśmy? To się właśnie nam stało. Nasze cienie składają się na ciała ludzi. Rozłożone zwłoki, z tego się składa świadomość wszystkiego.
Nie uzyskałam odpowiedzi, jak się siebie pozbyć, ale dało mi to nadzieje. Może, że zgasną światła, a ja będę mogła iść spokojnie spać. Kiedyś wierzyłam w wiele rzeczy. Chociaż nadal w nie wierze, czasem, kiedy czuje się bezradnie i potrzebuje tylko pociechy. Moje myśli dające mi odpowiedzi, ale zawsze kłamią i mówią tylko coś, co tylko pozornie ma sens, a moje zmysły to najgorsza rzecz, która mi się przytrafiła. Bez nich mogłabym być wszędzie, a tak to tylko jestem. Jednak nie jest to na tyle długotrwałe, abym mogła stać się żyjącym człowiekiem. Kim więc jestem? Jestem nie istniejącą dziewczyną w oczach innych, iż zanim się pojawię rozpływam się, choć jestem nadal, co z tego? Każdy ma kogoś, a ja gdzie w tym wszystkim jestem? Nie istnienie, jest zawsze ze mną, to bezpieczna przystań, nikt cię nie ocenia, nie ma tu zranienia, jest tylko. Właśnie, co tutaj jest? Zanim odejdę, muszę się nauczyć wiele rzeczy, swoje przeżyć. Chciałam tylko zaczerpnąć świeżego powietrza, zamiast tego spotkała mnie tylko miażdżąca mgła pokryta wrzaskiem. Tak cicho słyszalna, ale tak namacalna. Nie potrafiłam rozpoznać, czy to dzieje się naprawdę, ale czy cokolwiek się działo w tym świecie realnie? Może moje wątpienie w realność, to jedyne moje poczucie rzeczywistości jakie mi zostało, bo pod tym kryje się już tylko pustka. Nie ma nic więcej na nocnym niebie, gdzie brakuje sygnału od wyższych istot pozaziemskich. Pragnęłam się zmienić, ale nie potrafię. Bo ja nie wiem po co tak naprawdę. To już koniec mojego wyjścia, z każdym krokiem zbliżam się do przestrzeni odgrodzonej od reszty świata. Nie jest ona nawet moja, jest niczyje. Nie zdziwiłabym się nawet, kiedy tak naprawdę istniałoby tylko pozornie, do czasu kiedy ja tam jestem. Po moim wyjściu miałoby zniknąć zdekonstruować się na coś innego, na inny element tego świata. Co jest zabawne nawet nie wyszłam z domu, wyobraziłam to tylko sobie. Gaszę lampkę i złącze się całym ciałem z nocą. Właściwie śnił mi się jedynie rozmazywany krajobraz, muszący zamilknąć po obudzeniu. Byli w nim inni ludzie, ale nie pamiętam ich imion, ani jak wyglądali. Może nawet nie były to żyjące stworzenia, a sama energia istnienia. Kłaniali się sobie nawzajem i tańczyli w wiecznym pustkowiu, by coś wytworzyć. Może uczucie przynależności, a może miało to stworzyć uczucie celowości życia? Nigdy się tego nie dowiem, a przecież mogłam ich zapytać. Nawet przez chwilę tańczyłam z nimi, ale na samym końcu dało mi to nic. Wszyscy mnie i tak opuszczają. Nawet nie mogę dołączyć do tańca trupów, bo wciąż jestem na skraju życia i śmierci. Krzyczeli, dołącz do nas! Jednak ja chciałam tylko uzyskać wsparcie w tym, abym jeszcze pożyła. Kiedy powiedziałam, że wolałabym z nimi porozmawiać najpierw, uciekli. Nie mają widocznie nic do powiedzenia, a ja mam dużo, dlatego mówię sama do siebie, z nadzieją, że nikt mnie nie usłyszy.
Całość książki dostępne na wattpad
wattpad : NoweliaNiwelia
Tytuł: Zdradz mi swoje wołanie świata
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania