Zdradzona miłość część II
Maria usłyszała jak mama siada obok niej i poczuła jej dotyk na ramieniu.
- Przepraszam kochanie, to nie powinno tak wyglądać - westchnęła ciężko.
- To prawda? - zapytała dziewczyna przez łzy. - Nie chciał mnie?
Diana milczała przez dłuższą chwilę, to wystarczyło Marysi, by wiedziała jaka jest odpowiedź.
- Dlaczego? -wyszeptała ocierając łzy. -Opowiedz mi o moich narodzinach.
- To nie jest dobry pomysł - pokręciła głową Diana.
- Opowiedz mi! -wykrzyknęła wściekła Maria. - Nie rozumiesz, że ja muszę wiedzieć, mam do tego prawo.
- Uspokój się - poprosiła Diana -jeśli tego chcesz, opowiem ci jak było.
Marysia usiadła obok matki i z napięciem się w nią wpatrywała. Diana pierwszy raz o tym komuś opowiadała, swojej matce ujawniła okrojoną część. Poczuła się tak jakby zrzuciła z siebie ogromny ciężar, natomiast w oczach jej córki odmalowywała się głęboka rozpacz. Ciałem dziewczyny wstrząsnęły drgawki i zaniosła się głośnym płaczem.
- Cii... -uspokajała ją matka.- Poradzimy sobie.
- Jak? -jęknęła dziewczyna.
- Pokażemy twojemu ojcu, co ja czułam, co ty czujesz - obiecała Diana. - Zobaczy jak to jest, przekona się o tym na własnej skórze.
Maria odsunęła się od matki na wyciągnięcie ręki i przypatrzyła uważnie.
- Jak to ? -zdziwiła się. - Co ty chcesz zrobić?
- Dariusz ma, przecież kochającą rodzinę - myślała na głos kobieta - a co się stanie jeśli jej zabraknie?
- Mamo, tak nie można - pokręciła głową dziewczyna - nie można za zło złem odpłacać.
Diana zaczęła się nerwowo przechadzać i wykręcać sobie palce.
- Myślisz, że teraz on cię zechce? - wytknęła dziewczynie. -On cię nie kocha, jesteś dla niego nic nie warta. Nie masz mocy jesteś dla Dariusza nikim. Nikim!
- Nie mów tak!
- Mówię ci prawdę - powiedziała ciszej Diana - dlatego musisz mi pomóc. Co zrobisz jak po ciebie przyjdzie?
- Dlaczego miałby po mnie przyjść? - zdziwiła się Maria. -O jakiej mocy mówiłaś?
- Czarnoksiężnicy istnieją i są bliżej niż myślisz, to wszystko co powinnaś wiedzieć -wytłumaczyła krótko Diana.
- Musisz mi pomóc, musimy ratować się przed twoim ojcem, rozumiesz?
Maria spojrzała na matkę i ponuro skinęła głową.
- Nie chcę by po mnie przyszedł - wyznała strachliwie -boję się.
Diana ujęła twarz córki w dłonie.
- Wiem kochanie -powiedziała czule -musimy to zrobić. Dariusz jest niebezpieczny, jeśli my go nie zaatakujemy, on zaatakuje nas, rozumiesz?
Dziewczyna znów skinęła głową.
- Nie chcę być zła -jęknęła dziewczyna - a co jeśli on nic nam nie zrobi?
- To niemożliwe, on jest zły -wybuchnęła Diana. - Masz mi pomóc, musisz. Wiesz, co robił z ludźmi, którzy mu się sprzeciwiali? mam ci o tym opowiedzieć? jakich mocy używali, jak łamali ludzi? Pozostawały z nich tylko powłoki, szli przez całe życie nie wiedząc kim są, zostawiali rodziny, dzieci...
- Przestań! - nie wytrzymała Maria. - Nie chcę tego słuchać! Pomogę ci.
- Tak trzeba, kochanie - powiedziała smutno Diana. -Myślisz, że to dla mnie łatwe? Jesteś moim skarbem, będę cię strzegła -odgarnęła dziewczynie włosy z twarzy.
- Chcę do domu -jęknęła dziewczyna.
Diana pomogła jej wstać i zaprowadziła do babci, która już niecierpliwie czekała z obiadem, oczywiście musiała wiedzieć gdzie tak długo były. Przebiegł on w wyjątkowo nieprzyjemnej atmosferze, kiedy tylko Maria zjadła posiłek uciekła do swojego pokoju.
Nie rozumiała, dlaczego ojciec jej nie chciał. Nie wiedziała, czym sobie na to zasłużyła, byłą tylko niemowlęciem. Do drzwi zapukała i weszła do pokoju babcia.
- Kochanie, wszystko w porządku?
- Chcę być sama -odpowiedziała dziewczyna przez łzy.
Maria wtuliła głowę w poduszkę i zaniosła się głośnym szlochem, łzy moczyły jej twarz spływając na poszewkę.
- Malutka - tym razem była to Diana. Dziewczyna jęknęła cicho. - wszystko gotowe, jutro musisz przyprowadzić tutaj córkę Dariusza i tamtej kobiety.
- Po co ? -dziewczyna usiadła gwałtownie.
- A myślisz, że Dariusz przyjdzie tutaj jak go ładnie poprosimy -zakpiła Diana.
- Ale... ona nam nic nie zrobiła... -powątpiewała Maria.
- Dlaczego? - kobieta wpadła w furię. -Ona zabrała ci ojca, to my mogłyśmy tworzyć szczęśliwą rodzinę. Ja go kochałam a on... on... Jak możesz tak mówić? Nie widzisz co się ze mną dzieje?! Czemu mi to robisz?!
Maria poczuła potworne wyrzuty sumienia, podeszła do matki i przytuliła ją mocno.
- Przepraszam -szepnęła. - Jutro przyprowadzę tu tę dziewczynę.
- Nie! - Diana wstała gwałtownie. Przyprowadź ją do ruin zamku.
- Czemu tam?
- Nie musisz wiedzieć - ucięła kobieta. - Znowu zaczynasz?! Zobacz co się ze mną dzieje, chcesz zrobić mi to co twój ojciec?!
- Nie, mamo -powiedziała smutno dziewczyna. - On nie jest moim ojcem.
- Kochanie - Diana przytuliła córkę -jesteś moim skarbem. Pamiętaj, musimy to zrobić.
Okazja do wzbudzenia zaufania córki Dariusza spadła Marii jak dar z nieba. Była nowa w szkole i stała się przez to powodem zainteresowania i kpin. Maria niby przypadkiem przechodziła obok dwóch atakujących nastolatków i uratowała swoja przyrodnią siostrę.
- Jestem Maryśka -przedstawiła się, kiedy stały na boisku przed szkołą. -Jesteś nowa?
- Tak, mam na imię Zuza -uśmiechnęła się miło. - Mamy razem wf?
- Na to wygląda -przytaknęła Maria. - znam fajne miejsce, gdzie można przeczekać.
- A nauczyciel?
- Ma to gdzieś - uśmiechnęła się słodko dziewczyna. Wiedziała, że tym uśmiechem może zdziałać wszystko.
Dlatego nie zdziwiła się, kiedy Zuzanna całkowicie jej zaufała. razem wymknęły się do pobliskiego lasku i Maria poprowadziła nieświadomą dziewczynę do ruin zamku.
- Jest tu bezpiecznie -wahała się dziewczyna.
- Nigdy nic mi się tu nie stało -zapewnił Maria.
Stały przed ruinami ogromnego zamczyska stojącego na polanie otoczonej lasem.Fosa wokół zamku wciąż wypełniona była wodą, na drugą stronę prowadził stary, drewniany mostek.
- To nie jest dobry pomysł -powątpiewała Zuzanna.
- Pomogę ci -zaoferowała się Maria i wyciągnęła rękę.
Kiedy znalazły się pośród ruin, ktoś uderzył dziewczynę w tył głowy.
- Mamo! -zawołała przerażona Maria. - Tak nie...
- Uspokój się ! - warknęła jej matka. - Pomóż mi ją zanieść.
Maria cofnęła się przerażona.
- Tak nie wolno...
- Pomóż mi, później będziesz się zastanawiać -poleciła Diana.
Dziewczyna ujęła dziewczynę pod rękę i wspólnie z matką zaciągnęły ją do lochów.
- Czemu tutaj? -zapytała ze strachem Maria. - Wypuść ją.
- Starczy! -wrzasnęła Diana. - Masz w tej chwili iść do domu!
- Mamo!
- Zaraz naprawdę coś jej zrobię -ostrzegła Diana.
- Mamo, proszę - jęknęła słabo Maria.
- Ostrzegałam -oznajmiła spokojnie kobieta i wyciągnęła nóż.
- Nie! -wrzasnęła dziewczyna. -Nie rób tego, już idę.
Kiedy tylko zeszła matce z pola widzenia rzuciła się w las do chatki babci.Z impetem wpadała do małego drewnianego domku i zaczęła nawoływać staruszkę, ta minutę później wbiegła zziajana do kuchni.
-Zrobiłam coś złego -przyznała Maria i opowiedziała babci całą historię. Na koniec dostała siarczysty policzek.
- Teraz wracaj do matki i spróbuj ją powstrzymać, ja idę po Dariusza.
- Przepraszam -jęknęła dziewczyna.
-Nic tu po twoim przepraszam, idź pomóż tej biednej dziewczynie - po tych słowach babcia wyszła.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania