Zdrajca

Marsz w śniegu,

nogi tonące w zaspach,

umysł zerwany przez podmuch.

Nadchodzi śnieżyca.

 

Białe słońce na szarym niebie,

Oblewa zimnym światłem

pochylone czoło,

głowę skazańcy.

 

Kara jest dobrze znana.

Zapamiętał już ten bicz,

widzi twarz swego kata,

w lustrze co wieczór.

 

‹Ideały ma, prawda.

Lecz pomnik ich

z błota raczej

niżeli spiżu zbudowany.›

 

Kolana łamią się

pod ciężarem nieprzytomnej głowy

wypełnionej żalem,

za grzechy zwierzęcego umysłu.

 

Wielkość sobie pisząc,

plącze się wśród głębin.

Pragnąc świętości

gnije od grzechu.

 

Jak silna może być gorycz

nim wypali gardło?

 

Potyka się,

topi go zimny szklany puch.

Kat na zaspie stojąc

przykopuje i szepcze;

 

‹A w tym wszystkim

najgorsze jest to,

że zdradziłeś się

dla niczego.›

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania