Ze wspomnień i przemyśleń # 4
Żart był raczej kiepski, za skutecznie wywoływał odurnienie
Swego czasu do powstania tego zdania, przyczyniłem się ja i fikcyjna opowieść, którą snułem
jako prawdziwą, pod barem (knajpą) w sąsiedniej miejscowości, późną
wiosną 1999 roku, pięciorgu moim znajomym, takim dość bliskim.
Cała opowieść miała być długim żartem, ale kiedy skończyłem i czekałem, że
wybuchną śmiechem, to czekali na ciąg dalszy, a na to, co rysowało się na
ich twarzach, nie mogłem znaleźć bardziej trafnego określenia jak
odurnienie. Nie przetrącając sympatii i zachowując w pełni szacun w
stosunku do..., to jednak i tak to podsumowałem sobie to potem w
notesiku, właśnie tymi słowy.
Komentarze (18)
Dzięki za wizytę.
W skrócie:
Znajomy maiła boksera - kawal pasa. Na wsi naprzeciwko zagajnika z brzózkami mieszkał a obok sąsiad i też miał psa, ale małego kundla, na łańcuchu, czasem go spuszczał, ten kundel drażnił ciągle onego boksera.
Kiedyś znajomy na dwa dni wyjechał, zostawił boksera za ogrodzeniem, zostawił mu żarcie, ale jak wrócił... - furtka otwarta a aleks ciągnie z zagajnika coś - ten patrzy, a to kajtek.
No w końcu się doigrał... Odebrał kajtka aleksowi, sąsiad z chałupy nie wychodził, po zmroku po cichu wlazł na posesję razem z truchłem kajtka, zapiął martwemu kajtkowi łańcuch na szyję, wepchał do budy i wyniósł się.
Kilka dni unikał sąsiada. Po kilku dniach kupił dwie flaszki i idzie do sąsiada - piją, ogólnie rozmawiają, ale tak wpół drugiej flaszki, znajomy pyta sąsiada - a jak tam kajtek?
- panie, co to był za pies, co to był za pies..., zdechł - panie, to zakopałem go tam w brzózkach a on... - panie, co to był za pies - wrócił!
Dzięki za wizytę!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania