Żeby był.
Przeszło krok o chlebie i wodzie.
Jakby nagle wybuchły wszystkie elektrownie,
łącznie z tymi napędzanymi wiatrem,
czy energią słoneczną.
Jakby wszystkie latarnie, które mijam,
okazały się tylko szkieletem,
zaledwie szkicem kogoś, komu nie zależało,
więc porzucił rysunek w połowie,
w takcie zaledwie.
Więc błąkam się po pustych ulicach,
ze wschodu wieje, z zachodu leje deszcz.
Północy i południa dawno już nie ma,
wiec marznę pośrodku.
Od przeszlo kroku nie zamieniając słowa chociażby z kamieniem, czy klamką .
I wtedy nad głową wyrasta mi parasolka,
a do parasolki należy czyjaś dłoń.
Więc odwracam się i nadal milczę,
tym razem z jakiegoś powodu.
Z cyklu : Detoks.
Poza rokiem pańskim.
Komentarze (9)
No ale. Skojarzenie może być... od czapy:)↔Pozdrawiam🙂:)
Z czystym sumieniem dałam 'piątaka'.
Każdy zasługuje na tę przysłowiową parasolkę.
Tylko nigdy nie wiemy jak długo 'trzymać ją otwartą'.
Pozdrowienia i serdeczności.
Dzięki.
Pozdrawiam.
Niemniej, dzięki
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania