Zemsta i łaska

Zemsta i łaska

 

Marek był zwykłym chłopcem z małej wioski pod Krakowem. Jego życie zmieniło się dramatycznie, gdy pewnego dnia wrócił do domu i zastał swoją matkę martwą na podłodze. Została zamordowana przez bandytów, którzy napadli na ich chatę i zabrali wszystko, co mieli. Marek był zrozpaczony i pełen nienawiści do tych, którzy odebrali mu najdroższą osobę na świecie.

 

Postanowił wyruszyć na pielgrzymkę do Jasnej Góry, aby prosić Matkę Bożą o pomoc i pocieszenie. Nie miał nic poza ubraniem na sobie i różańcem w kieszeni. Szlak był długi i niebezpieczny, ale Marek nie bał się trudności ani przeciwności. Wierzył, że Bóg go poprowadzi i ochroni.

 

Po wielu dniach wędrówki dotarł do Częstochowy, gdzie zobaczył na wzgórzu białe mury klasztoru paulinów. Serce mu się radowało, gdy wchodził po schodach do sanktuarium. Przed wejściem do kaplicy zatrzymał się, aby uklęknąć przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Spojrzał na jej twarz i poczuł, jak łzy płyną mu po policzkach. Modlił się gorąco, aby wybaczyła mu jego grzechy i dała mu siłę do dalszego życia.

 

Wtedy zauważył coś, co sprawiło, że zamarł z przerażenia. Obok niego stał jeden z bandytów, który zabił jego matkę. Rozpoznał go po bliznie na policzku i po ubraniu, które należało do jego ojca. Bandyta też modlił się przed obrazem, nie zdając sobie sprawy z obecności Marka. Marek poczuł, jak we krwi gotuje się gniew i żądza zemsty. Chwycił za nóż, który znalazł po drodze i podszedł do bandyty z tyłu. Zamierzał go zabić bez słowa.

 

Ale w tym momencie usłyszał głos w swojej głowie:

 

- Nie rób tego, synu. To nie jest droga do zbawienia.

 

Marek spojrzał na obraz Matki Bożej i zobaczył, jak jej oczy patrzą na niego ze smutkiem i miłością. Zrozumiał, że to ona mówiła do niego i że chciała go powstrzymać od popełnienia grzechu.

 

Zdjął rękę z noża i upuścił go na ziemię. Spojrzał na bandytę i powiedział:

 

- Przebaczam ci.

 

Bandyta odwrócił się i ujrzał Marka. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Zapytał:

 

- Skąd mnie znasz?

 

Marek odpowiedział:

 

- Ty zabiłeś moją matkę.

 

Bandyta poczuł się jak sparaliżowany. Nie wiedział, co powiedzieć ani co zrobić. Marek kontynuował:

 

- Ale ja ci przebaczam. Bo tak chce Matka Boża.

 

Bandyta spojrzał na obraz i poczuł, jak coś drgnęło w jego sercu. Zobaczył swoje życie pełne przemocy i bezbożności. Zobaczył też twarz kobiety, którą zamordował bez litości. Zrozumiał, że popełnił straszny błąd i że potrzebuje przebaczenia.

 

- Przepraszam cię - wyszeptał. - Przepraszam cię i Boga.

 

Marek podał mu rękę i pomógł mu wstać. Powiedział:

 

- Chodźmy się wyspowiadać. Bóg jest miłosierny i da nam pokój.

 

Bandyta przytaknął i poszedł za Markiem do konfesjonału. Tam obaj opowiedzieli o swoich grzechach i otrzymali rozgrzeszenie. Potem wyszli z kaplicy i uśmiechnęli się do siebie. Czuli, że coś się zmieniło w ich życiu. Czuli, że zostali uwolnieni od ciężaru winy i nienawiści. Czuli, że znaleźli nowych przyjaciół.

 

Tak zakończyła się pielgrzymka Marka do Jasnej Góry. Nie tylko odnalazł pocieszenie i nadzieję, ale też dokonał cudu miłości i przebaczenia. Zrozumiał, że Matka Boża nie chciała mu dać zemsty, ale łaski. I że to była najlepsza nagroda za jego wiarę i wytrwałość.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania