Zgaduję twoje tytuły.

Ostatni przystanek przed domem,

choć nadal ujemnie, nadal marzną palce.

Rozsiadasz się, choć przecież zostało

przejść przez ulicę i otworzyć furtkę tam,

gdzie zimują skowronki.

Tymczasem rozglądasz się jeszcze,

budujesz metafory,

spowite niewidoczne mgiełką, która wydobywa się z czasowników.

 

Wejść.

Zostać.

Zapamiętać na potem.

 

Tymczasem ktoś dosiadł się,

więc palce pokrywa woda i sól.

Słona woda jak ta, którą płucze się gardło,

a potem są przypadki jak ten,

że ktoś, kogoś... Ktoś, z kimś...

 

Że my.

 

I druga strona, staje się tą pierwszą.

Zamieniają się miejscami, więc furtka

wyrasta gdzieś po prawej stronie,

na wysokości żebra.

Że wystarczy położyć tam dłoń,

a słychać śpiew ptaków i stukanie do drzwi.

I już nie trzeba ruszać się z miejsca.

 

.

 

.

 

.

 

.

 

Z cyklu : Detoks.

Listopad, nowego roku pańskiego.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Łukaszenkow 5 miesięcy temu
    Przeczytałem, ale niewiele zrozumiałem, daj mi trochę czasu.
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Podpowiem, że chodzi o dom. I, że niekoniecznie jest tam, gdzie byśmy się spodziewali.
    Dom oczywiście to metafora uczucia.

    Dzięki.
  • Sufjen 5 miesięcy temu
    Dobre, Szalej.
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Piękne dzięki :)
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    Zastanawiam się skąd ta obawa przed wejściem, tym bardziej że tak blisko... chociaż jeżeli chodzi o uczucia, zawsze jest jakiś niepokój, a tutaj jeszcze wyrasta ktoś nowy, dosiada się i psuje klimat, nawet powoduje zamianę ról... i wychodzi na to, że oboje niepewni są siebie, chociaż wystarczy niewiele, żeby to wszystko zmienić. Posłuchać serca...
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    Tak sobie czytam i nie oddam tego obrazu.
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Grafomanka dobrze czytasz... Trafnie. Więc zostaw sobie spokojnie :)
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Aha... To nie obawa... To raczej zastanawianie się nad tym, czy warto.
  • Grafomanka 5 miesięcy temu
    Szalej. ale takie zastanawianie, to właśnie jakiś niepokój, bo kiedy trzeba ''czy warto'', to już jest coś na rzeczy...
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Grafomanka w sumie, coś w tym jest... Chociaż to równie dobrze może być zwyczajnie słabszy dzień, po którym - z perspektywy czasu - ktoś będzie się śmiał z tych wątpliwości. Ale i nie musi.
  • jarrosław 5 miesięcy temu
    Jak słodziaśnie, króliczki xD Obrazeczki sobie opowiadają dupki chwalą, Marti znowu ma przydupasa, biedna Duśka hahahahahahahah
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Ojoj!
  • jarrosław 5 miesięcy temu
    Szalej. ajajaajaj
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    jarrosław o rety, rety, rety!!!
  • jarrosław 5 miesięcy temu
    Szalej. mielone kotlety
  • Zena 5 miesięcy temu
    dobre :))
  • Szalej. 5 miesięcy temu
    Bóg zapłać

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania