Ziarno przeznaczenia

Pojawienie się bliźniąt na świecie, przepowiedziała stara cyganka w częstochowskim parku, po postawieniu kart młodej maturzystce ponad sześć lat przed narodzinami. Panienka i jej koleżanki wróżbę potraktowały jako rozrywkę po odbytej pielgrzymce i w nią nie uwierzyły. Jednak wraz z upływem czasu splot wydarzeń przebiegał zgodnie ze słowami wróżbitki, aż do dnia, gdy cykl miesiączkowy uległ zakłóceniu. Młoda mężatka przypomniała sobie słowa starej kobiety i zrobiła dokładnie, tak jak tamta jej mówiła. Zamiast testu ciążowego dostępnego w aptece, wykonała próbę ziarna, która swój udokumentowany rodowód posiada od pięciu tysięcy lat, a od ilu wieków wcześniej była stosowana, tego nie wie nikt. Antyczny test brzmiał „Musisz włożyć do płóciennego woreczka pszenicę i jęczmień. Kobieta ma na to codziennie oddać swój mocz. Jeżeli oba zboża skiełkują – będzie rodziła. Jeśli skiełkuje pszenica – urodzi chłopca, jeśli jęczmień skiełkuje – będzie córka. Jeśli żadne ziarno nie kiełkuje – nie będzie rodziła”. Współczesna konwencjonalna medycyna nigdy tego przekazu nie traktowała poważnie, lecz pomimo licznych prób zdyskredytowania tej metody, nie powiodło się to, ponieważ skuteczność roślinnego testu wynosi dziewięćdziesiąt pięć procent już w pierwszych dwóch miesiącach ciąży. W tym przypadku skiełkowały oba ziarna i początkowo tylko one dzieliły płeć dzieci. Kiedy dorastały i wchodziły w dorosłość, do tego podziału dołączyła religia, prawo i narzucone role społeczne. Linia podziału wraz z upływem czasu robiła się coraz wyraźniejsza i przeradzała się w porównywaną odległość dzielącą Marsa i Wenus. Dlatego nie tylko na tym przykładzie wiemy, że fałszywie brzmią słowa paktu ratyfikowanego przez sto sześćdziesiąt osiem państw „Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw”.

 

Dzieciństwo i smarkate lata oddzielała jedynie linia podziału, przebiegająca między ubrankami, zabawkami i zainteresowaniami, jakie powinny zdaniem dorosłych mieć chłopiec i dziewczynka. Pierwszym i poważnym testem na wkraczanie w wiek młodzieńczy był wybór zawodu, jaki zamierzali w przyszłości wykonywać. Wtedy okazało się, jak to jest, gdy młodzieniec nieposiadający poczucia humoru i nieumiejący opowiadać dowcipów w jednej chwili i to jednym słowem rozbawił sporą grupę osób przebywających w auli. Wystarczyło, jedno pytanie doradcy zawodowego.

 

- Jaki chcesz wykonywać zawód w przyszłości?

 

Licealista odpowiedział niezwykle poważnie.

 

- Chcę opiekować się dziećmi w przedszkolu.

 

Chłopak, przedszkolanka hi, hi, rozległo się głośnym echem i od tego momentu młodzieniec przestał być traktowany jako normalny mężczyzna, a zaczął być w środowisku uważany za pedała. Siostra jego nie miała lepiej, ponieważ mogła zostać traktorzystką w gospodarstwie rolnym, skoro szlak miała przez inne panie przetarty już w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, lecz górnikiem czy hutnikiem na Martenach już nie. Podobnie zawodowy strażak też śmignął jej koło nosa, lecz jako ochotnik mogła brać czynny udział w gaszeniu pożarów. Jako Polka miała znacznie lepiej od innych kobiet na świecie, więc nie powinna narzekać. Skoro ma prawo wyborcze, równy dostęp do edukacji i nikt nie zmuszał ją, kiedy była nieletnia do małżeństwa. Najlepiej by było, gdyby darowała sobie pełnienie funkcji publicznej albo miała nadzieję na wynagrodzenie za taką samą pracę na równi z mężczyznami. Niestety jako atrakcyjną dziewczynę nie ominęło ją molestowanie. Kolejnym wyznaczonym etapem w jej życiu jest praca na etat, małżeństwo, zajmowanie się dziećmi, praca w domu. Przez kilka lat po ślubie u bliźniaczki właśnie tak było, jej mężczyzna mający w społeczeństwie opinię dobrego sąsiada, wspaniałego kolegi i wybitnego fachowca, we własnym domu wobec żony stosował przemoc fizyczną i psychiczną. System prawny w państwie demokratycznym, z przewagą ludzi wierzących, tak jak w wielu podobnych przypadkach i ją zawiódł. Teoretycznie powinien powstrzymać współmałżonka od stosowania kar cielesnych, poniżania i niewolniczego traktowania. Niestety tak nie było i jedynym sposobem na uwolnienie się od tyrana było opuszczenie wraz z dziećmi wspólnego mieszkania i zamieszkanie w wynajętej norze bez wygód. Kiedy tak się stało i można było już udowodnić, że tatuś nie łoży i nie uczestniczy w wychowywaniu dzieci, nikt go nie nazwał zwyrodniałym ojcem. Inaczej jest, gdy to matka ulega presji i odchodzi, pozostawiając dzieci, natychmiast zostaje okrzyknięta wyrodną. Zawsze to matka ma zapewnić całodobową opiekę, utrzymanie, nawet gdy zostaje sama i pracuje zawodowo.

 

Niestety nie wiadomo, kto powinien zadać pytanie – jak dziewczyna odbierająca taki przekaz, ma odnaleźć się w kulturze zachodnioeuropejskiej, w której dalej uważa się, że tradycyjnym zadaniem kobiety jest siedzenie w domu, pranie, sprzątanie, gotowanie obiadów i rodzenie dzieci.

 

Być może brak edukacji seksualnej powoduje nieznajomość, że do poczęcia dziecka wymaga się wkładu obojga rodziców i na tym wychowanie oraz zadbanie o edukację nie powinno się kończyć.

 

Pomimo rozwoju nauki, technologii, wzrostu świadomości, niezmiennie są utrwalane stereotypy, jakie określają, która płeć lepiej, do czego się nadaje, nawet, wtedy gdy się nie potwierdzają. Może dlatego, że łatwiej nam żyć z czymś, co jest nam znane i nie musimy obawiać się zmian, oraz tego, co z sobą wnoszą. Dalej dla zbyt wielu kobiet kariera zawodowa kończy się w momencie urodzenia dziecka, często wpływ na to ma dostępność żłobków, przedszkoli i wysokość opłat, jakie trzeba za nie wnosić. Dochodzi niechęć pracodawców do zatrudniania przyszłych mam, spowodowana obawą rocznej przerwy w zatrudnieniu i zapewnienia etatu po powrocie, a zwłaszcza nieobecność spowodowana opieką nad chorym dzieckiem jest mocno odczuwalna, ponieważ łatwiej jest zarządzać, gdy nie trzeba być elastycznym.

 

Krzywdzące jest twierdzenie, że kobiety są same sobie winne, przez pozwalanie na takie traktowanie, a nie brak politycznych chęci do nadania praw i dbałości o ich przestrzeganie. W dalszym ciągu nie dba się o właściwą edukację przygotowującą do życia społecznego, która uświadamia o przysługujących prawach. Jakikolwiek radykalizm religijny nie powinien decydować o ciele kobiety i jej macierzyństwie. Nowe pokolenie kobiet jest tego świadome, to one najgłośniej protestują przeciw wszystkiemu, co dla nich jest szkodliwe i nie chodzi tu o modę.

 

Całkiem sporo powstało w muzealnych ekspozycji, poświęconych czasom komunistycznym. Umieszczone tam eksponaty mają przybliżyć zwiedzającym tamten okres i ukazać rzeczy codziennego użytku, w jakie wyposażone było mieszkanie, gospodarstwo. Zwiedzając, zatrzymujesz się, długo przypatrujesz się plakatowi młodej dziewczyny na traktorze i stwierdzasz, że od tamtego czasu nic się nie zmieniło na lepsze, a może choć jedno, praca lżejsza.

 

Procesy zmian odwiecznych ról męskich i żeńskich przebiegają najwolniej w miejscach, gdzie nie dociera wszędobylska telewizja, która najmocniej kształtuje świadomość społeczną i zmienia wzorce zachowawcze. Globalizacja wpływa na wyrównywanie szans między płciami, poprzez oddawanie części przywilejów kobietom. Wykształcony nowoczesny mężczyzna świadomie przejmuje niektóre obowiązki związane z opieką nad dziećmi i domem. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że niektórych ludzi to przeraża i to oni dążą do ograniczenia godności i praw kobietom.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Narrator 16.10.2020
    Ważny temat poruszyłeś. Należy ci się nagroda.

    Niestety w dziedzinie równouprawnienia kobiet Polska wypada raczej blado. Daleko nam do Danii, Szwecji i Holandii, gdzie kobiety mogą cieszyć się niemal takim statusem co brzydka płeć. No, ale dopóki jesteśmy przed Syrią, Afganistanem i Jemenem, nie jest jeszcze tragicznie. Ciekawe, czym to wytłumaczyć, skoro przez stulecia Polska była krajem tolerancyjnym.
  • Tjeri 16.10.2020
    Faktycznie temat dobry.
    Może nie ma u nas tragedii (w sensie, że są miejsca, gdzie jest znacznie gorzej). Ale faktem jest, że mężczyźni za ta tę samą pracę mogą liczyć na większe zarobki, że liberalniej się ich ocenia pod względem moralnym, że "głowy rodziny" to często jeszcze piwne kapciopiloty...

    Ale z drugiej strony, jest znacznie lepiej, niż pokolenie temu. Sporo świadomych mężczyzn, dla których dzielenie się obowiązkami w domu jest normalne. Zresztą za braki w tym ostatnim same mamusie często odpowiadają. Bo mąż nierób im przeszkadza, ale synusiowi obiadek pod nosek i pełną obsługę bezmyślnie zapewniają. Jest też spora grupa kobiet, którym pasuje jak jest, a wszelkie zmiany odbierają jako napaść na kobiecość kobiet i męskość mężczyzn. To normalne, za czasów sufrażystek, ogromna grupa dam była najbardziej anty przyznaniu kobietom prawa wyborczego. Jakoby "wolność kobiety była przy mężczyźnie, który zabiera głos w ważnych sprawach" (sparafrazowałam, bo nie pamiętam dokładnie).

    Dobry tekst.
  • Bożena Joanna 16.10.2020
    Chciałabym zwrócić jeszcze uwagę w tej wymianie zdań, że mężczyźni (nasi pracodawcy) wyżej cenią kobiety zamężne i z dziećmi na wychowaniu. Singielki otacza lekka mgiełka pogardy, że nie dorobiły się własnej rodziny. Z tego względu więcej obowiązków spada na tzw. stare panny, gdyż one muszą bardziej dbać o zachowanie pracy, a konkurencja ze strony młodych nie śpi. Pomijam tu sprawy związane z innymi układami. Potraktujmy to jako inny wymiar rzekomego równouprawnienia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania