**Ziemia i ogień**
Marek mieszkał w górskiej osadzie od urodzenia. Jego rodzice byli rolnikami i hodowcami owiec. Marek od dziecka pomagał im w pracy na polu i w zagrodzie. Nie chodził do szkoły, bo nie było jej w pobliżu, a poza tym jego ojciec uważał, że to niepotrzebne. Marek uczył się od starszych, jak uprawiać ziemię, jak strzyc owce, jak leczyć zwierzęta, jak budować domy z drewna i kamienia. Nie znał innego świata niż ten, w którym żył. Nie czytał książek, nie oglądał telewizji, nie słuchał radia. Nie miał przyjaciół ani dziewczyny. Jego życie było pełne pracy, poświęcenia i rezygnacji.
*Ziemia to nasz dom
Tu się urodziliśmy
Tu się wychowaliśmy
Tu się zestarzejemy
Ziemia to nasz dom
Tu się kochamy
Tu się modlimy
Tu się pochowamy*
Marek nie był szczęśliwy, ale też nie był nieszczęśliwy. Przyjął swój los jako coś naturalnego i niezmiennego. Wierzył w Boga i w tradycje swoich przodków. Nie marzył o niczym więcej niż o tym, co miał. Nie zazdrościł ludziom z miasta, którzy czasem przyjeżdżali do jego osady, by podziwiać piękno gór i zwiedzać zabytki. Marek uważał ich za obcych i nierozumiejących jego świata. Nie lubił ich pytań, komentarzy i zachowań. Nie chciał mieć z nimi nic wspólnego.
*Miasto to nie dla nas
Tam jest hałas i smród
Tam jest fałsz i złość
Tam jest samotność i lęk
Miasto to nie dla nas
Tam się gubi sens
Tam się traci wiara
Tam się umiera bez znaczenia*
Jedynym wydarzeniem, które zmieniło jego życie, było pojawienie się Anny. Anna była córką jednego z turystów, którzy przyjechali do osady na kilka dni. Była młoda, piękna i pełna życia. Miała długie blond włosy, niebieskie oczy i jasną skórę. Ubrana była w kolorowe sukienki i biżuterię. Marek zobaczył ją po raz pierwszy na placu przed kościołem, gdzie odbywało się święto patronalne osady. Anna tańczyła z innymi ludźmi do muzyki granej przez miejscowy zespół ludowy. Marek nie mógł oderwać od niej wzroku. Czuł coś, czego nigdy wcześniej nie czuł.
*Widziałem cię na placu
Jak tańczyłaś wśród tłumu
Widziałem cię na placu
Jak śmiałaś się do mnie
Widziałem cię na placu
I poczułem coś nowego
Widziałem cię na placu
I zakochałem się w tobie*
Anna też zauważyła Marka i uśmiechnęła się do niego. Podszedł do niej i zaprosił ją do tańca. Anna przyjęła zaproszenie i chwyciła go za rękę. Marek poczuł jej ciepło i zapach. Zatańczyli razem kilka tańców, a potem poszli na spacer po osadzie. Anna opowiadała mu o sobie, o swojej rodzinie, o swoich studiach w Warszawie, o swoich planach na przyszłość. Marek słuchał jej z uwagą i podziwem. Nie rozumiał wszystkiego, co mówiła, ale podobał mu się jej głos i sposób mówienia.
*Opowiadałaś mi o sobie
O swoim życiu w mieście
Opowiadałaś mi o sobie
O swoich marzeniach i celach
Opowiadałaś mi o sobie
I zafascynowałaś mnie
Opowiadałaś mi o sobie
I pokochałem cię jeszcze bardziej*
Anna była ciekawa Marka i jego życia. Pytała go o jego rodzinę, o jego pracę, o jego zwyczaje i wierzenia. Marek odpowiadał jej szczerze i prosto. Opowiadał jej o swojej osadzie, o swoich przodkach, o swojej codzienności. Anna słuchała go z zainteresowaniem i szacunkiem. Nie oceniała go ani nie krytykowała.
*Opowiadałeś mi o sobie
O swoim życiu w górach
Opowiadałeś mi o sobie
O swoich tradycjach i wartościach
Opowiadałeś mi o sobie
I zaimponowałeś mi
Opowiadałeś mi o sobie
I pokochałam cię takim, jaki jesteś*
Spędzili razem cały dzień i wieczór. Gdy nadszedł czas rozstania, Anna poprosiła Marka o numer telefonu lub adres e-mail. Marek powiedział jej, że nie ma ani jednego ani drugiego. Anna była zdziwiona i zasmucona. Zapytała go, czy może do niego napisać list. Marek powiedział jej, że tak. Podał jej swój adres i poprosił o jej. Anna napisała mu swój na kartce papieru i dała mu ją. Potem się uśmiechnęła i pocałowała go w policzek. Powiedziała mu, że napisze do niego jak najszybciej i że chce go zobaczyć znowu. Marek też się uśmiechnął i przytulił ją. Powiedział jej, że też chce ją zobaczyć znowu i że czeka na jej list.
*Obiecaliśmy sobie listy
Obiecaliśmy sobie spotkania
Obiecaliśmy sobie wierność
Obiecaliśmy sobie miłość
Obiecaliśmy sobie listy
Ale czy dotrzymamy słowa?
Obiecaliśmy sobie listy
Ale czy to wystarczy?*
Anna wyjechała następnego dnia rano ze swoją rodziną. Marek pożegnał ją na dworcu autobusowym. Nie mogli się od siebie oderwać. Obiecali sobie, że będą się pisać i spotkają się ponownie. Marek wrócił do domu z nadzieją i radością w sercu.
Marek czekał na list od Anny przez tydzień, dwa, trzy. Nie przyszedł. Marek zaczął się martwić i złościć. Myślał, że Anna go zapomniała lub znalazła kogoś innego. Myślał, że Anna go oszukała lub wyśmiała. Myślał, że Anna była tylko ciekawa jego życia i nie miała do niego żadnych uczuć.
Marek stał się smutny i rozgoryczony. Przestał się uśmiechać i żartować. Przestał rozmawiać z ludźmi i chodzić na imprezy. Przestał dbać o siebie i o swoją pracę. Zaniedbał swoje obowiązki i swoje zwierzęta. Zaniedbał swoją rodzinę.
*Gdzie jesteś teraz?
Czy myślisz czasem o mnie?
Gdzie jesteś teraz?
Czy kochasz kogoś innego?
Gdzie jesteś teraz?
Czy żałujesz tego, co było?
Gdzie jesteś teraz?
Czy wiesz, jak bardzo cierpię?*
Jego rodzice byli zaniepokojeni jego stanem. Pytali go, co się stało i co go boli. Marek nie chciał im nic powiedzieć. Wstydził się swojej miłości do Anny i swojego rozczarowania nią. Wstydził się swojego marzenia o innym życiu niż to, które miał.
Jego rodzice myśleli, że Marek jest chory lub opętany przez złe moce. Zabrali go do lekarza i do księdza. Lekarz zbadał go i powiedział, że nic mu nie dolega fizycznie. Ksiądz pobłogosławił go i powiedział, że musi się modlić i pokutować za swoje grzechy.
Marek nie wierzył ani lekarzowi ani księdzu. Czuł się samotny i nieszczęśliwy.
*Nie pomogą mi lekarze
Nie pomogą mi księża
Nie pomogą mi rodzice
Nie pomogą mi przyjaciele
Nie pomogą mi lekarze
Bo nie jestem chory
Nie pomogą mi księża
Bo nie jestem grzeszny
Nie pomogą mi rodzice
Bo nie rozumieją mnie
Nie pomogą mi przyjaciele
Bo ich nie mam*
Pewnego wieczoru, gdy wracał do domu po pracy, Marek zapalił papierosa i rzucił niedopałek na ziemię. Nie zauważył, że niedopałek zapalił suchą trawę obok jego domu. Nie zauważył, że ogień szybko się rozprzestrzenił na drewnianą ścianę jego domu. Nie zauważył, że jego dom stanął w płomieniach.
Marek wszedł do domu i położył się na łóżku. Zamknął oczy i próbował zasnąć.
Nie usłyszał krzyków swoich rodziców, którzy próbowali uciec z płonącego domu.
Nie usłyszał syreny straży pożarnej, która przyjechała za późno, by uratować ich życie.
Nie usłyszał płaczu sąsiadów, którzy oglądali tragedię bezradnie.
Nie usłyszał niczego.
Marek spał spokojnie.
*Ogień zabrał mi wszystko
Ogień zabrał mi dom
Ogień zabrał mi rodzinę
Ogień zabrał mi życie
Ogień zabrał mi wszystko
Ale nie obudził mnie
Ogień zabrał mi wszystko
Ale nie zabolało mnie
Ogień zabrał mi wszystko
Ale nie żałuję tego
Ogień zabrał mi wszystko
Ale nie czuję niczego*
KONIEC
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania