Zima

Stary tekst, pisany (lecz nieopublikowany) na jedną z Literkowych Bitew. Jeden z jej tematów brzmiał bodajże ,,Kiedy radość i rozpacz w jednym tańcu wirują". Drugiego nie pamiętam. Wstawiam w ramach eksperymentu.

 

Radość i rozpacz wirowały w mojej głowie jak para łyżwiarzy. Pięknie tańczą, pomyślałem, ale każdy ruch pozostawia bolesne zarysowania, które pogłębiają się, aż lód popęka i pogrąży tę dwójkę w lodowatej toni.

A póki co rysy szczypią od mrozu.

 

*

 

Nie, nie wyjdę na zewnątrz. Za zimno. Na próżno pukacie i tłoczycie się pod moimi oknami. Świat stał się teraz bardzo zimnym i nieprzyjaznym miejscem.

 

*

 

Zaczęło się od złamanej ręki. Próba zamortyzowania upadku i ostra błyskawica bólu, rozlewającego się na całe przedramię i nadgarstek. Miesiąc w gipsie i kolejny ćwiczeń, żeby wróciła do pełnej sprawności.

Ale zobaczyłem wtedy prawdziwą zimę. W naszych stronach od dawna nie było czegoś takiego. Ludzie się cieszyli, kiedy spadło kilka płatków i wytrzymało cały dzień. ,,Prawdziwą zimę” znałem tylko z obrazków.

Dopiero teraz poznałem ją rzeczywiście.

Szklana kula pęka. Pamiątka. Pamiątka po zimie, która wspominam cieplej niż niejedno lato.

 

*

 

Zima stąd odchodzi. Chciałbym przeminąć razem z nią.

W końcu tafla pęknie i wszystko się w niej pogrąży.

 

*

 

Więc jeszcze raz od początku.

Zaczęło się od złamanej ręki. Twarde lądowanie na lodzie. Ostra błyskawica bólu, rozlewającego się na całe przedramię i nadgarstek.

Nie przeszło mi. Powtarzałem, że było warto.

Śmiała się ze mnie trochę, ale przed wyjazdem podarowała mi szklaną kulę. Po potrząśnięciu biały pył zawisał w powietrzu i opadał powoli na figurkę łyżwiarza.

Zrozumiałem.

Ręki już nie złamałem (nogi też nie), ale zaliczyłem wiele bolesnych upadków. Zawsze jednak zakładałem łyżwy z powrotem, myśląc o kolejnej zimie. I o niej.

– Nie musiałeś się tak spieszyć, wiesz? Zima będzie tu zawsze, poczeka na ciebie, ile będzie trzeba.

– Skąd… skąd możesz to wiedzieć?

– To one. – Wskazała gdzieś przed siebie. Za jezioro, za las. Może na góry. – Nie widzisz?

– Hmm… nie jestem pewny.

– Wypatruj, to zobaczysz. To Duchy Zimy. Tam, gdzie są one, zima będzie zawsze.

Przyglądam się uważnie. Przed chwilą mówiła z powagą, teraz jest uśmiechnięta, rozluźniona. Odchyla lekko głowę do tyłu i przymyka oczy.

– Raz widziałam jednego z nich – małego człowieka z latarenką. Nazwałam go Strażnikiem. A czasami pukają mi w okna.

*

 

Myliła się. Zimy nie są już takie jak dawniej.

Zaczyna się. Śniegu jest coraz mniej, mróz łagodnieje.

Mówili jej, żeby nie chodziła już tam jeździć, że to już nie jest bezpieczne, ale mówili jak do ściany.

Któregoś razu wymknęła się i nie wróciła.

Rysy zmieniły się pęknięcia i pochłonęła ją toń.

 

*

 

Zaślepiony wściekłością, porwał pierwszy lepszy przedmiot i cisnął nim o ścianę.

Był okrągły.

Brzęknęło rozbijane szkło.

Biały pył rozsypał się dookoła, wirując w powietrzu i osiadając mu na ramionach.

 

*

 

Zagłębiając się w las, czuł, że ktoś mu towarzyszy. Gdy dookoła zrobiło się niebiesko, zauważył światełko kołyszące się między drzewami.

 

*

 

Przebył las.

Przechodził przez góry.

Jego coraz bardziej urywane oddechy zamieniały się w parę.

Aż w końcu stanął.

Zrozumiał, że to tutaj. Jeśli miejsce, które kiedyś wskazywała palcem, w ogóle istniało, to właśnie tam dotarł.

Mgła już się nie cofała. Nie znikała w miarę, jak się zbliżał. Przypominała kotłującą się pianę przy wodospadzie. Czasami formującą się w niewyraźne zarysy sylwetek.

– A więc tutaj jesteście. Jeszcze.

Odpowiedziała mu cisza. Jedynie mgła zdawała się gęstnieć jeszcze bardziej.

Nie wytrzymał.

– Jakiej jeszcze ofiary chcecie?

– Chcemy ciebie. Chcemy tego, który pokochał zimę, choć był człowiekiem lata.

Zrobiłem to dla niej. Ale miały rację.

Strażnik stanął obok niego. Miał dziecinną twarz.

Chodź, powiedział, poprowadzę cię.

 

*

 

Wkroczył w kłębiącą się mgłę.

Łyżwy leżały porzucone na brzegu jeziora.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Szept Motyla dwa lata temu
    O łał. Jak dla mnie naprawdę dobrze napisane. Przeniosłam się do tej historii, do tej zimy, poczułam te emocje, choć nie była to lekka i wesoła lektura. Nie żałuję. Jak dla mnie mocne, przemówiło do mnie, wciągnęło.
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Dzięki za komentarz! Cieszę się, że wciągnęło.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Droga_we_mgle↔Specyficzny tekst, w treści oraz klimacie. Jakby tak zapętlona baśń – nie baśń. Zresztą sceneria tekstu, jest trudna do wytłumaczenia ale swoje robi. I te tajemnicze rozmowy. Trochę nawet niesamowitości, tym bardziej, iż mgła, też tu spowija nieprzezroczystością. Już sam początek i później do owego, nawiązanie,
    Pozdrawiam?:)
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    DD -> dzięki za komentarz. Faktycznie tak trochę baśniowo mi wyszło, choć do pewnego stopnia na doświadczeniu bazowane. Złamana ręka na przykład :) Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania