zimna woda w beczce
możemy się trochę pomrozić powiedziało słońce i rozłożyło delikatny przymrozek na zielonej palmie. palma okryta plandeką uśmiechała się do maleńkich duszyczek róż zagubionych w sumie nieobliczalnych niepokojów porąbanego poranka. chyba pierwsza wskoczyła do beczki połamana begonia - skąd tutaj begonia - zeszła z cmentarza komunalnego jakby ktoś chciał ją przytulić i pocałować na dnie morza śródziemnego. w ciepłe dni lód kruszył ich los na loterii promocyjnej i w cenie były fanty, spadające gwiazdy petardy komet uderzały mimochodem. zaminowany ogród ogłaszał raz po raz rozejm ale wśród odgłosów wojny światowej za nic miały sobie starch kolejne zamarznięte krzewinki ognika szkarłatnego i jak szkarłatne serce rozdawały prowiant dla głośnych i głodnych niedźwiedzi. W tym samym czasie chleb zamarzł na amen. i już nie pamiętam kiedy pogodziliśmy nasze czyny i poglądy. może znałam cię od dawna i zapomniałam zjeść hostię albo historię naszej kanapy albo miłości pękniętej na pół godziny.
w beczce rozpalił się ogień Marii Curie Skłodowskiej i mojej wiary do wszystkich pierwiastków chemicznych będących w tobie
- moje małe zaczarowane i czarne sedno sprawy wydrapane scyzorykiem przejście
graficznie bezgranicznie zakochane. powiedziała stara beczka płacąc przelewem za pomoc w ratowaniu ostatniej chwili zauroczenia pokruszonym i pokrytym przymrozkiem oddechem i obudziło się światło nadając znaczenia rzeczom o których nigdy nie śniłaś w bladej przyszłości swojego życia ze złamanym sercem płakały krety porażone zimną wodą z beczki. plastikowe szczęście zapłakało pierwszy raz prawdziwą miłością
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania