Zjadacz cmentarzy↔Dekaos Dondi
brudny palec
tłusta wstążka brudu pod paznokciem
opuszek gniecie chitynowy pancerzyk
sześć nóg ucieka na boki
w niemym rozpłaszczeniu
echo cichego chrupnięcia
kołacze przez chwilę
we wnętrznościach
to już ostatnie
zwłoki
na dzisiaj
przygotowane
ciasto w prostokątnej foremce
robi za pulchną ziemię
metalowe obrzeża
ozdobnym ogrodzeniem
dołki zaznaczone
karteczkami
pomalowane masłem
żeby lśniło
epitafium
gdy wdusza po jednym
do kleistego wgłębienia
z dużymi muchami problem
czasami nóżki
wystają
wydłużone klejącą pajęczyną
żółtych nitek
poza granice grobu
a ze skrzydłami
też nie zawsze takie
jak przystało na powagę sytuacji
za wcześnie są prochem
między palcami
po krótkim w myślach
dziękczynieniu
za urodzaj
kruszonką wystarczy zasypać
martwe bakalie
jest ich dużo
cmentarz nimi nasączony
chrupią później między zębami
orzeszki ziemne
a teraz do piekarnika
180°
Pan Luluś
uluał do snu
poczeka trochę jeszcze
wyłoży
upierdliwy w temacie
pragnie się zmienić
pofrunąć
ochronić psychikę chitynowym murem
wzmocnić i zapamiętać
każdy zjedzony
cmentarz
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania