Złe emocje nie śpią.
Stare , niszczejące budynki Tajlandii zdawały się mieć oczy. Wyglądały , jakby wiele już widziały . Szczyciły się doświadczeniem. To pewnie głupie wpatrywać się na budynek i widzieć jego historię , czuć to , czego nie czujesz patrząc na rzecz. Rzecz pozbawioną jakichkolwiek ludzkich uczuć . Ja natomiast widziałam w nich historię. Widziałam w nich wiele więcej. Ból, smutek i cierpienie. Karmiłam się widokiem pustych ulic , zniszczonych pojazdów i podupadających gmachów. Przebywałam w Azji zaledwie drugi dzień , a już czułam , że zbyt wiele zobaczyłam. Nie było jednak mowy o powrocie. Nie pokonałam tylu kilometrów dla siebie. Przyjechałam tu jako wolontariuszka chętna móc wyciągnąć wreszcie pomocną dłoń , tym , którzy niezwłocznie tego potrzebują. Wiedziałam , że ludzie w tych okolicach nie mają łatwo,cierpią katusze, a jednak byłam przerażona. Wczorajszej upalnej nocy przeżyłam swoje pierwsze bombardowanie. Nie było jednak czasu na czułości . Na strach. Musiałam myśleć o innych. Zwołano zbiórkę i byłam zobowiązana natychmiast wziąć się w garść . Tak też zrobiłam . Mimo szoku, radziłam sobie niezle. Wyprowadziłam parę bezbronnych tajlandczyków w bezpieczne miejsce , napoiłam ich , opatrzyłam ramię pyzatego , wycofanego chłopca. Mimo tragicznej sytuacji czułam , że dostaję skrzydeł i jestem gotowa wznieść się ponad chmury. Wolontariat znaczył dla mnie na prawdę wiele. Widząc wdzięczne spojrzenie potrzebujących , czując , że dokonałam czegoś dobrego, odczuwałam szczęście i satysfakcję. Dziś gdy dotarła do mnie rzeczywistość, nie mogę jej nawet przetrawić ,przeżywać . Muszę zachować trzezwy umysł. Być jak na posterunku. Na zawołanie. Poznałam tu Charlote. Bursztynowowłosą kalifornijkę , jeżdząca po świecie od 2 lat udzielając dzielnie pomocy. Podobnie jak ja , nie posługuje się żadnym z języków wymaganych w Azji , oprócz angielskiego oczywiście. Wiele widziała i wiele przeżyła , a wciąż pozostała taka ludzka.
-Podoba mi się Twoje podejście. Angażujesz się , przeżywasz , ale szybko wracasz do formy. Sprawiasz wrażenie trudnej do złamania, twardej.- rzekłam szczerze.
Uśmiechnęła się tylko skromnie.
Po chwili jednak z nutką wahania , przemówiła.
-Trening czyni mistrza.
W głębi duszy podziwiałam tę dziewczynę . Nie spodziewałam się takiej szczerej wrażliwości i niewinności po człowieku pływającym po kalifornijskich wodach oraz spędzającym noc w objęciach uroczego , aczkolwiek skorego tylko i wyłącznie do zabawy blondyna. Po człowieku wychowującym się w pustym środowisku bez wartości. Obejrzałam wystarczająco dużo amerykańskich filmów , by być przekonaną o prawdziwości tych zdarzeń.
Przeszyła mnie wzrokiem. Czułam jak wierci we mnie dziurę i zabiera to czego potrzebuje. Dotarło do mnie , że ujrzała moje myśli. Domyśliła się . Nie miała mi jednak tego za złe. Chociażby dlatego , że za naszymi plecami rozległ się ogłuszający huk. Poczułyśmy swąd duszącego dymu. Obydwie dobrze wiedziałyśmy co to oznacza, Kolejny wybuch. W ciągu dwóch dni, byłam świadkiem 2 wybuchów. Z osoby nie mającej zbyt obszernego życiorysu , jak i również doświadczenia , czułam , że to starczy ,aby wypełnić luki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania