To jest generalnie strasznie smutny wiersz o jakimś tragicznym zdarzeniu. O ludziach obrabowanych z pamiątek rodzinnych, na dodatek sąd, pewnie bolszewicki, daje satysfakcję złodziejom, a nie ofiarom. Przydałby się opis tego zdarzenia prozą, jakieś wyjaśnienie, bo to pewnie jakaś ciekawa i pouczająca historia.
Zdarzyło się w III RP, winnych kradzieży w ciągu miesiąca nie odnaleziono, sprawę odłożono do akt z uwagi na niewielkie zagrożenie społeczne. Pozostała tylko pamięć o przedmiotach (pamiątkach), których nigdy nie odzyskamy.
Co w tym pouczającego, nie otwierajmy drzwi, gdy ktoś dokonuje czynności niezapowiadzianych przez administrację i bądźmy głusi o prośby o otwarcie domofonu celem umieszczenia ulotek ani o kawałek papieru aby zostawić wiadomość komuś z rodziny.
Taka prawda.
Złodziej, który zabiera dla nas cenne przedmioty, ma wszystko w nosie, liczy się łup i forsa. Nie ukradnie wspomnień.
Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Komentarze (4)
Co w tym pouczającego, nie otwierajmy drzwi, gdy ktoś dokonuje czynności niezapowiadzianych przez administrację i bądźmy głusi o prośby o otwarcie domofonu celem umieszczenia ulotek ani o kawałek papieru aby zostawić wiadomość komuś z rodziny.
Taka prawda.
Pozdrawiam:)
Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Pozdrowienia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania