Złość

Mała rodziła się w głowie mojej, bardzo powoli rosła w mej duszy, gadzina, która zjada z dnia na dzień kawał mej duszy, życie wyglądać miało inaczej, marzenia dziecka tak proste są, lecz kiedyś trzeba przestać być dzieckiem...

 

Więc ona rosła razem z mym ciałem, cicho czekała na ten swój czas. W końcu dostała to czego chciała, wybuchła ogniem raniącym tak i mnie i wszystkich w moim pobliżu...

 

W końcu umarła, cicha, spokojna, po tym wybuchu poszła znów spać i pewnie znowu kiedyś wybuchnie, byle by tylko nie raniła już nas...

Średnia ocena: 1.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania